Drugi album zbiorczy rozgrywającego się na Dzikim Zachodzie dzieła uznawanego za jedno z największych dokonań westernowego komiksu frankofońskiego. Album zawiera oryginalne tomy 3 i 4.
Grupa kowbojów zamierza przepędzić stado bydła przez terytorium Indian, mimo że taka prowokacja doprowadzi do kolejnej wojny z czerwonoskórymi. Komu zależy na wywołaniu krwawego konfliktu? W tym samym czasie uczeń indiańskiego czarownika stara się o najpiękniejszą dziewczynę w plemieniu, a na pograniczu osiedlają się pionierzy, którzy wierzą, że Bóg podarował im tę ziemię. Losy tych wszystkich osób splotą się w trakcie ponurych wydarzeń, w jakie obfitowała historia zdobywania amerykańskiego Zachodu.
Scenarzystą serii jest sławny belgijski autor Stephen Desberg, współtwórca kilkudziesięciu komiksowych opowieści, między innymi sensacyjnych ,,IR$" i ,,Golden Dogs" czy przygodowej ,,Skorpion". Ilustratorem pierwszego albumu zbiorczego ,,Gwiazdy pustyni" był znakomity włoski grafik Enrico Marini (,,Skorpion", ,,Cygan", ,,Drapieżcy", ,,Noir burlesque", ,,Orły Rzymu"). W prequelu zastąpił go ceniony i często współpracujący z Desbergiem francuski rysownik Hugues Labiano, znany z kilku cykli i kilkunastu one-shotów, m.in. thrillera ,,Black Op" czy historii przygodowych ,,Dixie Road" i ,,Le lion de Judah".
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2025-04-09
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 124
Tytuł oryginału: L'Etoile du Desert volumes 3-4
Seria o tematyce naukowej dla dzieci w wieku 8-12 lat. Zakres tematów został opracowany we współpracy z multidyscyplinarnym międzynarodowym komitetem naukowym...
Rodzina Orghamów zatruła umysł Batmana demonem i przejęła władzę nad Gotham. Szubienica już stoi, a Batman czeka na egzekucję. Czasu jest coraz mniej...
Przeczytane:2025-05-05, Ocena: 6, Przeczytałem,
POPKulturowy Kociołek: Punktem wyjścia dla całej zawartej tu historii jest brutalny atak bandy rabusiów na konwój osadników. Jedyną ocalałą z masakry jest młoda dziewczyna, która ucieka przed śmiercią i znajduje schronienie wśród Indian. Przygarnięta przez jednego z wojowników, zostaje przez niego wychowana jak córka – odtąd znana jest jako Pustynna Gwiazda.
Mamy więc tu do czynienia nie tylko z historią o przetrwaniu – ale także opowieścią o tożsamości i wewnętrznym rozdarciu między kulturami. Desberg bardzo umiejętnie rozgrywa emocjonalne napięcie tej postaci, pokazując jej przemianę z ofiary w pełnoprawną członkinię plemienia.
Lata mijają, a Desert Star staje się kobietą. W jej sercu pojawia się uczucie do Morning Breatha, młodego wojownika, który wkrótce zostanie nowym Szamanem. Ta relacja, naznaczona romantyzmem i duchowością, staje się zarzewiem konfliktu z innym członkiem plemienia. W tle rodzi się kolejny dramat – biali osadnicy zbliżają się do indiańskich terytoriów, niosąc ze sobą polowania, kolonialną pychę i śmierć. Desberg z jednej strony tworzy więc kameralny dramat obyczajowy, z drugiej zaś buduje szerszy kontekst historyczny.
Komiks nie unika trudnych tematów – to nie tylko fikcyjna przygoda w klimacie westernu, ale także poważna refleksja nad tragiczną historią rdzennych Amerykanów. Desberg portretuje nie tylko Indian i ich tradycje, ale też różnorodność przybywających osadników – od fanatycznych purytanów po okrutnych kłusowników. Unika przy tym czarno-białych schematów. Każda postać ma własne motywacje i wewnętrzne rozterki. Taki zabieg nadaje historii głębi i dojrzałości – czytelnik nie dostaje prostej baśni o dobrych i złych, lecz raczej ludzką tragedię osadzoną w realiach ekspansji cywilizacyjnej. Historia nabiera więc o wiele większej wyrazistości i nietuzinkowości niż tomie pierwszym serii.
Poważną łyżką dziegciu dla części czytelników, może być tu zmiana rysownika. Genialny Enrico Marini, ustąpił bowiem miejsca Huguesowi Labiano. Ten nie próbuje kopiować poprzednika – oferuje własną, wizję graficzną, która jest … moim zdaniem bardzo przeciętna. O ile do dynamicznych scen i teł nie można mieć tu poważniejszych zastrzeżeń, to już wygląd postaci może wzbudzać mocno mieszane uczucia. Twarze bohaterów są bowiem dziwnie nienaturalne, a jeśli znajdują się gdzieś na dalszym planie, to twórca niezbyt skupiał się ich szczegółach....