Podróż w głąb siebie zaczyna się tutaj – zrozum harmonię serca i umysłu
Bóg zapragnął poznać siebie – dlatego stworzył lustrzane odbicie własnej Istoty. Człowieka, który od zarania dziejów jest świadkiem gry między umysłem a sercem. To właśnie one kształtują duszę. Ich pokojowe współistnienie stanowi sedno ludzkiej egzystencji i warunek prawdziwego szczęścia.
„Jedna miłość we dwoje” to podróż w głąb świadomości, miłości oraz jedności istnienia. Przez poetyckie dialogi, medytacyjne obrazy i filozoficzne rozważania książka wymyka się sztywnym ramom narracji. Zachęca do zatrzymania się i uważnego spojrzenia na życie.
Odkryj głębię relacji, w których myśli i uczucia ścierają się, by odnaleźć wspólny rytm.
Harmonia jest bliżej, niż myślisz.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-08-11
Kategoria: Duchowość, religia
ISBN:
Liczba stron: 170
Język oryginału: polski
Przeczytane:2025-09-22, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,
,,Jedna miłość we dwoje" to książka dosyć niezwykła. Nie ma tu bowiem jakiejś stałej fabuły, która mogłaby nas wciągnąć. Mamy za to serię rozmów, jakby ciała z duszą, serca z głową. Momentami można odnieść wrażenie, że to również rozmowa pomiędzy kobietą, emanacją dobra, zrozumienia, współczucia i emocji, a mężczyzną - racjonalnym (podobno), konkretnym, zasadniczym, powściągliwym... i do bólu rzeczywistym.
Dialogi te są niezwykle krótkie, ale dosyć rzeczowe. Ujmują one różne aspekty naszej ludzkiej natury. Choć początkowo ciężko było mi przyzwyczaić się do takiej maniery czy zabiegu, to jednak ma on głęboki sens. To tak jakby rozmowy wewnątrz nas, może nie odbywane na co dzień, ale jednak dziejące się tutaj.
Mnie najbardziej spodobały się słowa i argumenty niesione przez serce-duszę, która widzi głębiej niż ,,szkiełko" umysłu. Bo serce-dusza dotyka rzeczy wiecznych, nieogarnionych, nieopisanych, nieraz niepojętych. Ba - nawet boskich. Zaś umysł - kreśli to co tutaj, teraz, już. To, co można dotknąć, powąchać, nazwać, umieścić w jakiejś ramie, wzorze, schemacie. To emanacja pierwiastka materialnego, a przez to i diabelskiego.
Ciężko jest powiedzieć, co jest ważniejsze - serce czy rozum. Zapewne oboje, ale w rozsądnych granicach. No właśnie, nawet teraz mam kłopot w nazwaniu, określeniu granic i struktur własnych myśli. Więc jak mogę próbować ustalić rozsądną granicę między emocją, porywem serca, a chłodną kalkulacją i działaniem? I to jest chyba nasza najciekawsza zdolność, której nikt z nas tak do końca nie pojął. Nie ogarnął. Bo jak wtłoczyć coś, co jest niepojęte, zmienne?
Autor tej ,,powieści" kreśli nam coś, co zawiera w sobie nie tylko głęboką medytację nad ludzkim życiem, ale i taką dziwną, specyficzną filozofię, połączoną z literacką zabawą konwencją, która nie do końca tożsama jest z jakimś celem. Bo czy celem tej książki jest nauka wewnętrznej rozmowy, podświadomej debaty? A może ukazanie, jak porozumiewamy się wewnątrz siebie? Albo, może ta wewnętrzna debata jest tylko naszym wymysłem, niczym czas, który jest tylko odczuciem, złudzeniem, pozwalającym nam odpowiednio funkcjonować w naturze?
Książka ta jest ciężka, ale i lekka. Niesie w sobie głęboką treść - ale dla każdego nieco inną. To my ustalamy, co z tych rozmów jest dla nas ważne, nie Autor. On tylko pokazuje, jak mogłyby wyglądać wewnętrzne rozterki, gdybyśmy w swym wszędobylskim, odwiecznym zagonieniu, mieli czas na wsłuchanie się w swój wewnętrzny etos.
To książka trudna pod tym względem, że wymaga od nas bezgranicznej szczerości - ze światem, ale i z samym sobą. Czytałem ją trzy razy - i za każdym razem, odnajdywałem coś nowego, coś na co wcześniej nie zwróciłem uwagi.
I przyznam, że czuję się jakby coś we mnie pękło. Czuję się rozbity, jakbym wypadł z utartej ścieżki własnych przyzwyczajeń, urojeń, może i snów. I nic już nie jest takie jakim było. Jeszcze bardziej czuję się, jakbym nie był tu u siebie. Jakby to miejsce w którym jestem, nie było moje. Jakbym żył poza sobą. i co teraz ma z tym począć? Cóżeś mi uczynił Nat Natanie?
Jedyne co pewne, to, że znalazłem w tej książce mnóstwo myśli z filozofii Dalekiego Wschodu. Są tu jednak nie tylko drobne fragmenty taoizmu, buddyzmu, i innych doktryn filozoficznych Wschodu, ale i elementy chrześcijaństwa, filozofii natury i wszystkiego tego, co w naszym życiu ma jakikolwiek sens. Bo czyż ludzkie życie nie jest plątaniną wszystkiego po trochu? Czy nasze życie nie byłoby wtedy prostsze niż to, co wyznacza nam pozycja społeczna, miejsce w szeregu?
I tylko ciągle zastanawiam się na co mi to było? Ulga na przemian ze zwątpieniem. Oświecenie wraz z upadkiem. Myśl i bezmiar, miłość i strach. Sens i jego brak. Światło w tunelu, a może jednak ciemność bez dna. Gdzie jestem? Gdzie byłem? Co będzie? Co było, co jest... i dlaczego? Dlaczego tutaj jestem, właśnie ja, rozbity na miliardy kawałeczków, które nie chcą się zlać w jedno. Ale wiem jedno - było warto. Bo wolę wiedzieć, niż nie wiedzieć, czuć, niż konać w bezmiarze smutnej, samotnej nicości. I z tym was zostawiam. Radźcie sobie sami.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.