"... barszcz pryska na obrus, dziewczyna usiłuje złapać przewracający się talerz. Za późno, na obrus i sukienkę leje się struga czerwonej cieczy. Katastrofa! Pan Marian gwałtownie wstaje.
- No tak - cedzi - było za pięknie. Moja dorosła córka jak nikt na świecie potrafi fundować mi rozczarowanie. Przez chwilę, Andżeliko, wydawało mi się, że jesteś coś warta. Przez krótką chwilę. (...) Wstyd! Wstyd mi, że jestes moim dzieckiem!".
Wydawnictwo: Jaworski
Data wydania: 2006 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 268
Język oryginału: Polski
Marta ma szczęście, że państwo Milewscy zechcieli ją zabrać z domu dziecka. To tacy dobrzy ludzie! – Tak uważa ciocia Urszula. Zechcieli? Śmiechu...
(...) ten facet, którego widziała na podwórku pod kasztanowcem, znowu się pojawił i o ile Iza nie miała omamów, nie tylko patrzył w jej okna, ale też poszedł...
Chcę przeczytać,