Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 964
Brought up at Dorlcote Mill, Maggie Tulliver worships her brother Tom and is desperate to win the approval of her parents, but her passionate, wayward...
Epoka industrializacji, losy Silasa, który najpierw postrzegany jako zamożny sąsiad, zaczyna być obiektem poszeptywań, gdy jego pieniądze zostają skradzione...
Przeczytane:2025-09-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 2025,
To było dla mnie prawdziwe zanurzenie się w świat prowincjonalnej Anglii XIX wieku - świat, który mimo upływu lat wydaje się zaskakująco bliski i zrozumiały. To powieść, której siła tkwi w realizmie oraz odwadze ukazania społeczności w całej jej złożoności i prawdzie. Choć akcja osadzona jest w epoce odległej, to ludzkie dylematy, marzenia, lęki i potrzeby bohaterów są uniwersalne i niezwykle aktualne nawet dziś.
To, co najbardziej zachwyciło mnie w ,,Middlemarch", to niezwykła złożoność psychologiczna zarówno głównych, jak i drugoplanowych postaci. Każdy bohater, nawet ten pojawiający się na chwilę, ma swoje motywacje, historię i wewnętrzne konflikty.
Najwięcej ciepła i podziwu budzi we mnie Dorothea Brooke. Jej dążenie do rozwoju i poszukiwanie sensu życia w świecie, który na każdym kroku ją ogranicza, są poruszające i inspirujące. Dorothea pragnie czegoś ,,więcej" - nie zadowala się rolą biernej damy, szuka wpływu na rzeczywistość, chce kochać i być użyteczna. Jej droga od naiwności do dojrzałości to opowieść o trudnych wyborach i cenie marzeń, która pozostaje aktualna dla wielu kobiet także dziś.
Szacunkiem darzę również Mary Garth i jej ojca Caleba. Mary imponuje mi zdrowym rozsądkiem i konsekwencją w trzymaniu się własnych wartości. Jest przykładem kobiety, która nie ulega presji ani złudnym obietnicom, a swój szacunek do pracy i uczciwość wynosi z domu. Caleb z kolei to wzór mądrego, pracowitego człowieka, który kieruje się dobrem innych i nie szuka poklasku. Ich postawa pokazuje, że autentyczna wartość człowieka nie zależy od majątku czy pozycji, lecz od charakteru.
Wśród postaci, do których trudno mi poczuć sympatię, na pierwszym miejscu stawiam Rosamundę Vincy. Egoistyczna, powierzchowna i manipulująca. Ucieleśnia tę część społeczeństwa, która ponad wszystko ceni pozory i własną wygodę, nie zważając na konsekwencje swoich działań. Podobne uczucia budzi we mnie pan Casaubon - zimny, zapatrzony w siebie. Jego ambicje są jałowe, a relacja z żoną nacechowana jest kontrolą i brakiem zaufania.
Dla mnie jednym z najważniejszych tematów powieści jest pozycja kobiet w społeczeństwie. Eliot z odwagą pokazuje, jak ograniczone były możliwości kobiet i ile wysiłku wymagało wyjście poza wyznaczone ramy. Szczególnie bolesna jest obserwacja, jak często to same kobiety - poprzez wychowanie, presję i akceptację norm - utrwalały patriarchalne wzorce, zniechęcając do niezależności i samodzielności myślenia. Krytycznie patrzę na te bohaterki, które zamiast wspierać się nawzajem, stają się strażniczkami tradycji i przeszkodą na drodze do zmiany. To przestroga, jak łatwo można stać się narzędziem systemu, który wcale nie służy naszemu dobru.
Czytając ,,Middlemarch", nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ludzie w XXI wieku niewiele różnią się od bohaterów powieści. Wciąż zmagamy się z presją społeczną, plotkami, dylematami moralnymi i pragnieniem akceptacji. Współczesne kobiety nadal muszą walczyć o swoje miejsce i niezależność, a dylematy związane z pracą, miłością czy sensem życia pozostają niezmiennie aktualne. To, co się zmienia, to dekoracje - ludzkie emocje i mechanizmy społeczne trwają niezmiennie.
,,Middlemarch" to powieść, która nagradza cierpliwość i otwartość czytelnika. Uczy empatii, krytycznego myślenia i odwagi w poszukiwaniu własnej drogi.