Historia z motywami: znajomość z dzieciństwa oraz enemies to lovers!
Dodatkowo do pierwszych 400 zamówionych egzemplarzy otrzymacie art
Szesnastoletnia Emily Scott od dzieciństwa nienawidziła Nathaniela Windsona. Chłopak był arogancki, popularny, zadufany w sobie i nigdy nie ukrywał niechęci do dziewczyny.
W przeciwieństwie do nich ich rodzice darzyli się sympatią i kiedyś złożyli sobie obietnicę, że zawsze będą sobie pomagać bez względu na okoliczności. I kiedy państwo Scott ulegają wypadkowi, dziewczyna zostaje zmuszona zamieszkać u rodziny Windsonów, pod jednym dachem z największym wrogiem.
Nastolatka musi zacisnąć zęby, chociaż może się okazać, że istnieją rzeczy, które ich łączą, a nie tylko dzielą.
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2025-09-03
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 0
Przeczytane:2025-09-15, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
"Każdy miał swoje problemy, lecz nie każdy o nich mówił. Jedni radzili sobie z nimi bezpieczny sposób, inni niestety podejmowali ostateczne kroki"
Emily i Nathaniel to wrogowie od dzieciństwa. Mimo wielu lat, dalej się nie cierpią. A teraz? Dziewczyna musi z nim zamieszkać z powodu wypadku swoich rodziców. Czy to ten czas, gdzie ich relacje magicznie się poprawią?
Nie wiem do końca co mam myśleć na temat tej książki. Już początek mi się nie podobał, a im dalej tym nie było lepiej. Tak naprawdę, to nic mi się tu nie podobało, a z drugiej strony, po zakończeniu całej lektury stwierdzam, że nie było tak źle. Przede wszystkim bohaterzy. Niedojrzali, dziecinni. Nie cierpią się od samego początku. Kłócą się, ale te kłótnie były naprawdę tak bardzo dziecinne, że aż kręciłam głową z zażenowania. Jeden gorszy od drugiego. Nie wiem nawet, kogo mniej nie lubiłam. Nathaniel to arogancki, zadufany w sobie chłopak, dla którego liczy się tylko popularność. Powód do chwały? Że jest bardzo popularny wśród dziewczyn i skutecznie to wykorzystuje. Jego cel w życiu to chyba zaliczyć wszystkie dziewczyny w szkole. Emily to miła dziewczyna, którą rodzice w ogóle nie interesują. Ma pewną traumę, o której nie za wiele tutaj było. Mam wrażenie, że uważa się za lepszą od swojej przyjaciółki, potępia to w jaki wręcz niedojrzały sposób się zachowuje, a nie mija niewiele czasu i faktycznie zachowuje się w taki sam sposób.
Relacja bohaterów? No właśnie. Chłopak proponuje pewien układ, udawany związek. O ile uwielbiam ten motyw to tutaj nie. Dlaczego? Otóż, Nathaniel chce żeby Emily udawała jego dziewczynę tylko dlatego, że ona jak i cztery jej koleżanki to są jedyne dziewczyny z roku, które on nie miał okazji zaliczyć. No kurcze, dziewczyny psują mu reputacje. Straszne, prawda? Ale wiecie co było w tym wszystkim najgorsze i najśmieszniejsze? Że ona się naprawdę nad tym zastanawiała. Bo w ten sposób pokazałaby byłemu chłopakowi, że jest fajna i taki popularny chłopak ją chce za dziewczynę. No nie wiem, jakoś nie do końca te rozumowanie mnie przekonało. Bo tak naprawdę to czym to się szczycić, jeśli się jest jedną z wielu? I tak samo się skończy? No i koniec końców zawierają ten układ. Tylko tak nagle, nie wiadomo nawet na jakich zasadach. Pewnego dnia on stwierdza, że jest jego dziewczyną i koniec. Ale, ale może to udawanie przekształci się w coś więcej? W końcu zbliżają się do siebie, zaczynają dogadywać. Okazuje się, że nie jest wcale tak źle. Tylko jak się składa to jest pewien problem a raczej tajemnica bohatera. A to może wszystko zmienić.
Relacja bohaterów jest naprawdę bardzo szybka. Zero odpowiedzialności, wiedzy na pewien temat, zwłaszcza w przypadku głównej bohaterki. Ale Nate mówi, że wszystko jest okej, więc pewnie tak będzie. Po co przejmować się konsekwencjami, prawda? A później zaskoczenie. Zero poruszania jakichkolwiek trudnych tematów. Wręcz w ich przypadku to jest sielanka. Tak się składa, że oni na wszystko mają rozwiązanie. Odniosłam wrażenie, że chcą się bawić w dorosłych, nie mając bladego pojęcia o tym jak taka dorosłość wygląda. Tak, chcą wziąć odpowiedzialność za swoje działania, ale z drugiej strony jakie to są działania? Wszystko mają podane wręcz na tacy. W ich przypadku to wygląda wszystko bardzo prosto. Żadnych zmartwień, ze wszystkim sobie bardzo dobrze poradzą. Ale tu dla każdego wszystko jest proste, co na przykład widać w przypadku Amandy i Logana. On to był bardzo dziwną postacią, bo raz całuje się z główną bohaterką, a na drugi dzień już sobie ułożył życie. Tak z dnia na dzień, przecież to nic wielkiego, prawda? Daleko mi do takiego wieku, jaki mają bohaterzy, ale podczas tej lektury naprawdę zaczęłam się zastanawiać czy w takim wieku ludzie są naprawdę tacy niedojrzali?
"Widzisz, jesteśmy sobie przeznaczeni. Dam sobie rękę uciąć, że robisz to samo. Może świat nas połączy"
Wiele się tu dzieje w bardzo krótkim czasie. Wręcz mam wrażenie, że autorka starała się umieścić tutaj wszystko co się da, a historia w porównaniu z tym była za mało rozbudowana. Jak chociażby kwestia wujka głównej bohaterki, gdzie wiadomo, że coś się stało i jaki ma związek z jej przeszłością, ale to tyle. Do tego jej relacje z rodzicami. Brakowało mi ostatecznej konfrontacji, konkretnej rozmowy na temat tego, jak czuje się ona przez nich zaniedbywana. W ogóle ta kwestia nie została poruszona. No i ich wypadek. To było bardzo dziwne zachowanie. Raz Emily histeryzuje, płacze, mdleje, co byłoby zrozumiałe gdyby nie to, że za chwilę zaczyna się śmiać i to nie jest śmiech histeryczny, a taki prawdziwy. Jakby nic się nie stało. Mija chwila i wręcz zapomina, że jej rodzice mieli wypadek.
Mimo takiej a nie innej treści, to powiem szczerze, że nawet przyjemnie się czyta. Nie jest to zła książka, ale dużo jej brakuje. Czyta się szybko. Dosyć wciąga, no ale zachowanie bohaterów?. W każdym razie, zachęcam żeby samemu wyrobić sobie zdanie.