Nasi bohaterowie opracowują plan zamordowania Big Mom. By zranić jej wielkie, odporne na obrażenia cielsko, Luffy i towarzysze muszą wykorzystać jej słaby punkt... Czy zdołają przezwyciężyć rozliczne przeciwności losu i osiągnąć cel?! Oto kolejny tom arcypopularnej pirackiej sagi „One Piece"!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-12-12
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 208
Tytuł oryginału: One Piece (ワンピース)
Język oryginału: japoński
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Załoga Dona Kriega bierze Zeffa na zakładnika i stawia jego podwładnym okrutne ultimatum! Luffy i spółka wkraczają do akcji, jednak Sanji z jakiegoś powodu...
Odmęty mórz przemierza niewielka, krucha łódka, w niej zaś, uśmiechnięty od ucha do ucha siedzi Luffy chłopak, który od dziecka...
Przeczytane:2025-01-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
Całkiem ciekawy tomik, ale przez wszystkie kartki przebijało mi się jedno pytanie - jak Big Mom spłodziła Pralinę? Kurde co to był za ryboludź... (No ja nie mówiłam, że to pytanie było mądre)
Przyznam, że osobliwych gości zaproszono na ślub. Się tak zastanawiam, czy poza tym arkiem się pojawią, czy też nie. W końcu zostali przedstawieni jako 'Podziemni Imperatorzy', więc... eee oni też są na liście do pokonania? No i pojawił się Katakuri (którego w skanach uparcie tłumaczono, a jak wpisałam w tłumacza to wyszły psie zęby... Ojesu),wnosząc swoje jestestwo i prezentując niesamowicie interesującą moc. No, pewno Słomkowi będą mieć z nim w przyszłości nie lada problemy.
No i przynoszą jej prezenty, jej, nie parze młodej. No i to jej tort, jej, nie pary młodej. Doprawdy, chyba Big Mom, przez małżeństwa swoich dzieci, wtórnie przeżywa swoje. Znaczy to ma być celebracja ślubu Sanjiego z Pudding, ale w rzeczywistości to kolejna na liście stypa ku czci Mateczki Carmel i Big Mom. Ach, gdzie ta hipokryzja się ukryła. No i serio, zniszczenie zdjęcia? Nie rozróba, nie nieudany plan, ale zdjęcie?
- Soul King, myślałam, że umarłeś!
- Ano umarłem. Dawno temu.
Ale patrząc po całości przyjęcia przyznaję, że są oni bardzo przerażający. Żarcie, żarcie, wyciskanie soku z żyrafi i tysiąca tancerek, ożywanie rzeczy martwych... i to, co się z Mateczką Carmel stało. Niby słodko i kolorowo, ale czuć powiew grozy. Vito podglądając przy drzwiach powiedział, że z ledwością nadąża z liczeniem potworów i ja mu wtóruje.