Intrygująca lektura, techniką narracji przypominająca Alberta Camusa. Ta zabarwiona autobiograficznie historia ma cechy egzystencjalistycznej szkoły uczuć, a jej tłem jest historia Polski z czasów żelaznej kurtyny, odmalowana z dystansem i bez uproszczeń.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 1997 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 396
Język oryginału: polski
"Seans" - Witold Horwath
5/5 ? "- Jesteś w nastroju milenijnym... Wtedy pierwszy raz powiedziała ten kalambur, który odtąd stał się w rozmowach z Aśką nam tylko wiadomym skrótem." Często sięgacie po starsze tytuły? ? Powiem wam z ręką na sercu, że ja czytam dużo książek, które wcale nie są nowościami. Jednak rzadko zdarza mi się czytać historie wydane przed rokiem dwutysięcznym. Trafiłam na "Seans" - czyli książkę autora, który już jakiś czas temu urzekł mnie swoim piórem. Książkę, która pierwsze wydanie miała w roku 1997, czyli roku, w którym się urodziłam. Napisałam do pana Witolda i kilka dni później miałam "Seans" w swoich rękach. No i zaczęłam czytać.. Przepadłam ? PRL, lata siedemdziesiąte. Czasy, w których ja nie żyłam, ale o których lubiłam słuchać na rodzinnych spotkaniach. Witek i Milena. On, obsesyjnie wręcz zakochany.. I ona, modliszka, wykorzystująca to.. Początkowo myślałam, że to jeden z wielu romansów, który szybko przeczytam i odłożę na półkę, ewentualnie będę o niej myśleć po jakimś czasie z czułością. Och, gdybym tylko wiedziała.. To więcej niż romans. To historia, którą trzeba się delektować, w którą trzeba wsiąknąć całym sobą. Taka, która wchodzi w naszą duszę i serce, która trochę boli, ale której nie sposób odłożyć.. Mamy Witka, który zrobiłby dla Mileny wszystko. Mamy też Milenę, która to wykorzystuje. Zakochał się w niej już w liceum i trwało to przez lata. Nawet wtedy, gdy oboje byli w innych związkach.. Witek zrobiłby dla Mileny wszystko, nawet kosztem siebie.. To piękne, ale jeszcze bardziej jest to przerażające.. "- Wyobrażam sobie, że jestem tam na torowisku, kładę się na szynach i albo blokada ruchu, albo niech ten tramwaj mnie zmasakruje; raz, a dobrze, nie tak na odległość. Święta Milena od tramwajów, to nawet nieźle brzmi. Patronka motorniczych." Nie lubię Mileny. Nie lubię tak wyrachowanych osób, jednak.. to właśnie ten jej charakterek sprawia, że książka jest ciekawa, że wzbudza emocje, że nie chce się jej odłożyć. Paradoksalnie właśnie postać, której nie lubię, napędzała mnie do tego, że nie chciałam odkładać książki. Autor po raz kolejny mnie kupił, a nawet.. uważam, że to jego najlepsza książka ze wszystkich tych, które czytałam. Uważam też, że to bardzo.. dojrzała pozycja. Jedna z tych, które gdybym przeczytała kilka lat wcześniej, nie wzbudziłaby we mnie tylu emocji. Jestem zauroczona i wciąż nieco w emocjach, ale wiem jedno - jeszcze niejednokrotnie do niej wrócę ? "- Co zrobisz, gdy skończysz powieść? - Nie wiem. Trudno mi będzie odnaleźć się poza seansem. Poza tym nie bardzo mam dokąd pójść." Współpraca reklamowa.Panna Wina jest pseudonimem Laury Santiliany, bohaterki wykreowanej podczas internetowego czatu przez tajemniczą szeherezadę, która przez wiele...
O swoim życiu Hanna Lubochowska mogłaby dużo powiedzieć, ale nie to, że było nudne. Kiedy ogląda się wstecz, z sentymentem myśli, że niektóre rzeczy mogła...
Przeczytane:2022-10-07, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2022,
"Gdy dzieje się w duszy..."
I można tak zwyczajnie zacząć? Że szkoła, lekcje, dziewczyna?
Te parę zdań, akapit jeden drugi i pokusa ogarnia i chcesz w to iść. Tak banalna kwestia "miłość" rozlewa się po kartkach i przenika do twojego ciała. Nie, jeszcze nic konkretnie nie jest powiedziane, a już dostrzegasz niezwykłość zdarzeń.
Tak rozpocząć, tak skusić potrafi tylko pan Horwath, który w "Ptakonie" koncertowo olśnił mnie pisarskim talentem. Nieświadomość bywa ekscytująca, bo gdy trafia się coś zgoła innego pod względem tematycznym, a nadal jest spod pióra tego samego autora, to jest to miłe zaskoczenie, że znów przeczytasz coś urzekającego.
To fajny wiek te szesnaście lat, pierwsze miłości, wnet dorosłe doświadczenia, ale póki co nadal szkoła, koledzy i ona. Już ma za sobą kawał przeszłości, takie tam różnorakie sytuacje rodzinne, które niekoniecznie przynoszą chlubę. Taki szczeniak ma czasami przerąbane w swoim młodzieńczym zakochaniu. Horwath'owski Witek tak ma z pewną Lenką, pierwszoplanową postacią książki. Mileną.
Milena. Fascynująca, pełna wdzięku, nawet przy najpospolitszych czynnościach, nonszalancka, ta która zawładnęła jego sercem, stając się obsesją. Milenka, Lenka, Milka istnieje i jest jednocześnie tajemnicza i niepoznawalna. Milenka niedostępna zmysłom i doświadczeniu. Pozazmysłowa. Ta mnogość mian nie jest rzeczą przypadkową, ale nie pora ani czas na ich interpretacje. Niechże zostaną przemilczane pewne szczegóły, bo jaką uciechę potrafi sprawić odkrycie pewnych rzeczy samemu, czytając.
Rozmowy, szczerość, życie małżeńskie, decyzje życiowe, zwierzenia. Kraków, ulice, kawiarnie, miejsca. Warszawa, Anglia i Polska. Lata siedemdziesiąte, studia, miłość. Auto, jej pokój, zawsze ona. Myśli, wspomnienia, żądze.
"Twoja mała, ciepła łapka w mojej dłoni...", Panie Witoldzie (zwracam się do autora), Pan jak żaden rodzimy pisarz potrafi słowem zachwycić i oczarować, tylko po to, aby za chwilę wzbudzić uśmiech, czasem śmiech, głębokie zdziwienie albo... w Pana powieściach wachlarz emocji miarowo porusza się, a w jego rytmie drgają struny odczuć człowieka. Czy ja tę powieść...? Tak, bez opamiętania i nieprzytomnie. Jak on ją, Milenkę? Seans... Oddał pan w słowach, zdaniach, rozdzialach sens seansu. Finał dopełnił przyjemności lektury.