Druga część charyzmatycznej serii Scotta Westerfelda!
"Nowa" Tally Youngblood bardzo się zmieniła. Właśnie skończyła szesnaście lat, przeszła operację, stała się idealnie piękna i weszła w świat niekończącej się zabawy w Mieście Nowych Ślicznych. Kiedy jednak na balu kostiumowym niespodziewanie pojawia się tajemniczy nieznajomy przebrany za agenta Wyjątkowych Okoliczności, do dziewczyny powracają strzępy wspomnień i uczuć. W jej głowie rodzi się mnóstwo pytań o sens nowego, cudownego życia, powrót do Nowego Dymu i chłopaka, którego w ogóle nie pamięta. Każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje. Czy Tally uda się dotrzeć do prawdy o sobie i odzyskać miłość?
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Data wydania: 2022-10-03
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 450
Drugi tom serii Scotta Westerfelda podobał mi się nawet bardziej niż pierwszy. Od samego początku ciekawił mnie świat Ślicznych, a im bardziej Tally nie mogła się do niego dostać, tym bardziej chciałam wiedzieć, co dokładnie oznacza życie w innym ciele. Podobała mi się szczególnie konsekwencja autora w budowaniu tej drugiej rzeczywistości - Śliczni inaczej reagują, inaczej się wysławiają i czytelnicy są tego naocznymi świadkami.
Mam wrażenie, że ta część była nawet bardziej przerażająca od poprzedniej, zwłaszcza od momentu rozmowy Tally z doktor Cable. Aż ciarki przechodzą na myśl, że to mogłaby być wizja naszej przyszłości... Dowiadujemy się trochę więcej na temat całego świata przedstawionego i są to niestety nieprzyjemne wiadomości. Swoją drogą, fakt, że do wielu rzeczy czytelnik musi sam dojść, a nie ma tego podanego jak na tacy, również uważam za duży plus.
Dużo się dzieje, z pewnością nie ma tutaj miejsca na nudę. Autor porusza ciężkie tematy i sama łapałam się na tym, że nie wiedziałam, co myśleć o przedstawionych sytuacjach, nie umiałam zdecydować, która strona konfliktu ma rację. Jednostka powinna mieć wybór i móc decydować o sobie, ale w obliczu takich tragedii, jakie miały miejsce, czy faktycznie źle się stało, że ktoś postanowił przejąć nad resztą kontrolę? Bohaterka również się miota, co sprawia, że tym chętniej czytamy dalej i łakniemy szerszego kontekstu.
Polecam nastoletnim czytelnikom, jak również fanom fantastyki młodzieżowej. To seria, która wciąga i daje do myślenia. Przy okazji, jestem pełna podziwu dla tłumaczki, która stanęła przed nie lada wyzwaniem. Od dzisiaj "totalnie dośliczniające" ląduje wśród moich ulubionych powiedzonek.
Pierwsza część dystopijnego cyklu Scotta Westerfelda wywarła na mnie ogromne wrażenie, a poruszana tematyka obracająca się wokół narzuconego każdemu od dziecka celu, jakim jest stanie się ślicznym według jedynego właściwego odgórnie kreowanego kanonu budziła we mnie niezgodę i wiele refleksji.
Bo choć oczywiście w porównaniu z naszą rzeczywistością temat jest przerysowany, to jednak emocje i konkluzje wynikające z lektury pozostają uniwersalne. Czy i nam nie narzuca się standardów piękna, według których jesteśmy postrzegani i oceniani? Czy i my nie jesteśmy manipulowani, by ciągle coś poprawiać i ulepszać, by nie cieszyć się swoimi zaletami, a doszukiwać wad wyglądu?
Tu jednak idziemy dalej. Forsowany przekaz piękna, beztroski i wiecznej zabawy czekający w Mieście Nowych Ślicznych stanowi fasadę dla działań tych, którzy uważają, że "ludzkość pozostawiona sama sobie to zaraza". Bo cóż łatwiejszego, by przy okazji przemiany w pięknych zmienić też nieco ludzki mózg? Tylko na tyle, by nowy śliczny cieszył się swoim beztroskim, pustym życiem pozbawionym trosk i jakichkolwiek celów i pragnień? Bo czyż nie taką marionetką najłatwiej manipulować? Kontrolować ją?
Tally zostaje śliczną z innych pobudek, ale efekt jej operacji jest taki sam. Ceną nieskazitelnego piękna, jest mgła zapomnienia zasnuwająca jej przeszłość. Jedno niespodziewane zdarzenie przykuwa jej uwagę i skłania do wysiłków, by przypomnieć sobie przeszłość i samą siebie, by zacząć znów jasno myśleć i w pełni odczuwać emocje. Jej walka nie pozostanie bez konsekwencji, które ponownie odbiją się szerokim echem przynosząc jej sławę, ale też cierpienie i niepewność jutra.
W tej części możemy nieco lepiej przyjrzeć się Wyjątkowym, którzy uzurpują sobie prawo do kontrolowania reszty społeczeństwa. Ileż tu okrucieństwa usprawiedliwianego nadrzędnym celem, jaka pycha i bezwzględność wobec innych. Przerażające.
W powieści bardzo przyjemnej w odbiorze, napisanej lekkim językiem, przyciągającej dynamiczną akcją i nagłymi jej zwrotami autor przemyca bardzo wartościowe treści, które powinny trafić szczególnie do młodzieży. Ciekawie kreuje też świat przyszłości wolny od jego współczesnych bolączek, jak zanieczyszczenie środowiska czy konflikty zbrojne, pełen udogodnień, które chętnie widziałabym w swoim domu.
Przy czytaniu warto zachować chronologię, by w pełni zobrazować sobie kreowane światy, poznać motywacje bohaterów i poczuć targające nimi emocje. Zachęcam Was do poznania tego cyklu zarówno ze względu na przekaz, jak i po prostu dla znakomitej rozrywki, a ja wyczekuję już kolejnej części „Wyjątkowych” w nowej odsłonie.
🍁🍁🍁
„Nowa” Tally Youngblood bardzo się zmieniła. Właśnie skończyła szesnaście lat, przeszła operację, stała się idealnie piękna i weszła w świat niekończącej się zabawy w Mieście Nowych Ślicznych. Kiedy jednak na balu kostiumowym niespodziewanie pojawia się tajemniczy nieznajomy przebrany za agenta Wyjątkowych Okoliczności, do dziewczyny powracają strzępy wspomnień i uczuć. W jej głowie rodzi się mnóstwo pytań o sens nowego, cudownego życia, powrót do Nowego Dymu i chłopaka, którego w ogóle nie pamięta. Każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje. Czy Tally uda się dotrzeć do prawdy o sobie i odzyskać miłość.
🍁🍁🍁
„Śliczni” autorstwa Scotta Westerfelda to drugi tom cyklu ,,Brzydcy”.
Jest to dystopijna seria, która całkowicie mnie oczarowała, czego się zupełnie nie spodziewałam. A czemuż to?
Szczerze ja zwykle nie przepadam za science fiction. Jest to odłam fantastyki, do którego mnie zupełnie nie ciągnie, jednak czytając, tę książkę w ogóle o tym nie pamiętałam.
A wręcz przeciwnie. Już po lekturze pierwszego tomu zachwycałam się kreacją przedstawionego w książce świata, samym pomysłem na fabułę, jak i przedstawionymi w niej postaciami.
Tym razem byłam jeszcze bardziej podekscytowana, gdyż książka ,,Śliczni” okazała się podwojeniem czytelniczych przyjemności.
Dużo akcji, ciągle zmieniające się wątki i do tego to napięcie. Jak dla mnie rewelka, choć nie powiem, że była to idealna pozycja.
Jak niemal w każdym przypadku posiadała też drobne makamenty.
Przykładowo niektóre momenty były odrobinę przesadzone, a niektóre wątki wydawały, się zupełnie bez sensu.
Jednak w większości uważam, że była to bardzo przyjemna lektura.
Naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego tomu.
Polecam.
„Śliczni” to drugi tom porywającej trylogii – czytamy na odwrocie okładki nowowydanej powieści Scotta Westerfelda. Kontynuacja „Brzydkich” przenosi nas do Miasta Nowych Ślicznych, w którym królują ludzie idealnej urody. A jeśli nawet coś się zepsuje w wyglądzie, powiedzmy… gwiazdki w oczach będą świeciły na niebiesko, nie na zielono, zawsze można poddać się „opce”. Ona poprawi wszelkie niedoskonałości tak, by żaden Śliczny nie mógł cierpieć z powodu skazy w jego wyglądzie.
Mieszkańcy Miasta Nowych Ślicznych nie mają zmartwień. Zapatrzeni w siebie, czas spędzają wesoło, trawiąc go na zabawy i unikając wysiłku intelektualnego. Szczytem marzeń każdego z nich jest dostanie się do grupy Krimów – młodych zbuntowanych, będących autorami najbardziej wymyślnych i najodważniejszych dowcipów. Brak zmartwień i głębszego zastanowienia nad życiem to jednak nie wrodzony przymiot Ślicznych. Nabyty został on w wyniku pracy (niezwykle żmudnej) Wyjątkowych nad ich umysłami. Coś za coś – kto chce mieć idealny wygląd, musi pozbyć się intelektu. Przynajmniej na tyle, by nie przeszkodzić Wyjątkowym w próbie opanowania świata. „Opce” (operacji w języku Nowych Ślicznych) poddała się także Tally Youngblood, główna bohaterka książki. Nie dość tego. Dzięki swej przyjaciółce dostała się też do grupy Krimów. Jej pozycja wśród rówieśników jest więc bez wątpienia wysoka. I mogłaby sobie Tally żyć bezmyślnie, ale w radości, gdyby nie pewne wydarzenie – spotkanie „brzydkiego”, kolegi z czasów przed operacją, dawno już zapomnianych. Życie bohaterki przewraca się do góry nogami, a wspomnienia, choć desperacko odpychane, stopniowo powracają…
Zabawmy się w jasnowidzów. Jak może skończyć się, a wcześniej – rozwinąć, książka zapowiadająca się tak, jak to wyżej zostało przedstawione? Biorąc pod uwagę fakt, że rozgraniczenie pomiędzy siłami „dobrymi” i „złymi” zostaje wyraźnie zaznaczone i to, że Tally dostaje sygnał z przeszłości, który obudzić ma ją ze „ślicznego” letargu, happyend w postaci powrotu do dawnego, rzec można, bardziej wysublimowanego pod względem umysłowym, życia, wydaje się pewniakiem. Kiedy jednak wpuszczamy się już w gąszcz fabuły okraszonej słownikiem mieszkańców Miasta Ślicznych, zaczynamy rozumieć, że pewnym nie można być nigdy. I niczego. Rozczarowałam się.
Moje domniemania nie były do końca słuszne (co akurat powinno być pozytywne, w końcu książka, która zaskakuje to ta nazywana „dobrą książką”), a rozwiązanie podane przez autora wcale nie satysfakcjonujące. Po raz kolejny, czytając powieść dla młodzieży, zaczęłam zastanawiać się nad tym, jakie wartości ona promuje i czemu mają służyć zabiegi autora. Brnęłam uparcie przez kolejną i kolejną stronę, nudząc się niemiłosiernie, z chwilowymi jedynie przebłyskami zainteresowania, poszukując rozpaczliwie punktu zaczepienia, który pozwoliłby mi ocenić „Ślicznych” in plus. Zdecydowanie dobrym pomysłem autora było wprowadzenie do świata przedstawionego charakterystycznego dla jego mieszkańców języka. Wszak książka fantasy powinna też opierać się na tego typu innowacjach. Pomysł pomysłem, jednak realizacja już nieco mniej zadowala. Mistrz Tolkien nie radowałby się pewnie, gdyby zobaczył, że słownik bohaterów sprowadza się do dwóch słów: „pyszny” i „przegięty” ujętych w różne konteksty i, zależnie od nich, oznaczających co innego. Dookreślenia typu: „totalnie pyszny” lub „srogo przegięty” to tak naprawdę jedyne wzbogacenie języka Nowych Ślicznych.
Rzec by się chciało: „totalne przegięcie” w użyciu tych dwóch wyrazów (zdecydowane ich nadużycie) wcale nie czyni książki ciekawszą. Wręcz przeciwnie – nuży czytelnika jak mało co. Druga rzecz, która męczy to fakt, że choć sama w sobie akcja dąży w miarę prosto do rozwiązania, to jednak dygresje i przywoływane przez Tally wspomnienia, a także i inne „udziwnienia”, byleby powieść zrobić jeszcze bardziej „niesamowitą” niż jest, sprawiają, że w pewnych momentach nie pozostaje czytelnikowi nic innego, jak tylko pominięcie paru stronic książki. Głównego wątku i tak się nie straci, a nie rozproszy przynajmniej uwagi na kilka wątków pomniejszych, niewiele wnoszących do oglądu całości. Bo choć powrotów do przeszłości (w sferze myśli) główna bohaterka doświadcza wiele, co odnosi się bezpośrednio do wcześniejszego tomu „Brzydcy”, to są one skonstruowane tak mało szczegółowo, ale za to rozwlekle i po częstokroć, że ten, kto zna pierwszą część trylogii, będzie odczuwał zmęczenie nieustannym powrotem do tego, co jest dla niego oczywiste, ten zaś, kto „Brzydkich” nie czytał, i tak nie dowie się konkretów i nie będzie wiedział do samego końca, dlaczego, na przykład, Tally przyczyniła się do zniszczenia Dymu. „Śliczni” nie są rewelacją. Gubi ich sztuczność i przegadanie. A co na to młodzież? Być może ma całkiem odmienne zdanie…
Anna Szczepanek
"Wyjątkowe Okoliczności" te dwa słowa budziły u Tally dreszcz zgrozy już wtedy, gdy była brzydka w czasach ucieczki i buntu. Wówczas Wyjątkowi pozostawali...
Aya Fuse wraz z ekipą szalonych Szczwanych Lasek odkrywa coś, co, jak się wydaje, może zagrozić całemu światu. Kiedy publicznie ujawnia swoje podejrzenia...