Niesamowicie kryminalny pomysł. Fragment książki „Śliczni"

Data: 2022-10-11 11:40:21 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Druga część charyzmatycznej serii Scotta Westerfelda!

„Nowa" Tally Youngblood bardzo się zmieniła. Właśnie skończyła szesnaście lat, przeszła operację, stała się idealnie piękna i weszła w świat niekończącej się zabawy w Mieście Nowych Ślicznych. Kiedy jednak na balu kostiumowym niespodziewanie pojawia się tajemniczy nieznajomy przebrany za agenta Wyjątkowych Okoliczności, do dziewczyny   powracają strzępy wspomnień i uczuć. W jej głowie rodzi się mnóstwo pytań o sens nowego, cudownego życia, powrót do Nowego Dymu i chłopaka, którego w ogóle nie pamięta. Każdy wybór niesie nieodwracalne konsekwencje. Czy Tally uda się dotrzeć do prawdy o sobie i odzyskać miłość?

Obrazek w treści Niesamowicie kryminalny pomysł. Fragment książki „Śliczni" [jpg]

To opowieść nie tylko o nonkonformizmie, ale i odwadze, by stanąć przeciwko własnym lękom, to lektura, którzy przyda się nie tylko młodzieży. 

- recenzja książki „Brzydcy"

Do lektury książki Śliczni – drugiego tomu cyklu Brzydcy Scotta Westerfelda – zaprasza Wydawnictwo Nowa Baśń. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Śliczni. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Shay i Tally przez dwie godziny szukały kostiumów, zamawiając w dziurze w ścianie kolejne stroje i mierząc je. Najpierw myślały o bandytach, nie wiedziały jednak, jak naprawdę wyglądali — we wszystkich starych lmach wyświetlanych na ściennych ekranach bandyci wydawali się bardziej kretyńscy niż krim. Piraci ubierali się znacznie lepiej, lecz Shay nie chciała zasłaniać przepaską jednego z nowych oczu. Kolejny pomysł — myśliwi — odpadł, bo dziura w ścianie miała opory przed produkowaniem broni, nawet takiej na niby. Tally zastanawiała się nad słynnymi dyktatorami, ale większość z nich to mężczyźni, i to zerostylowi.

— Może powinnyśmy przebrać się za Rdzawców? zaproponowała Shay. — W szkole zawsze uważaliśmy ich za czarne charaktery.

— Ale zdawało mi się, że wyglądali zupełnie jak my, tyle że byli brzydcy.

— No nie wiem. Mogłybyśmy ścinać drzewa, palić ropę czy coś takiego.

Tally roześmiała się.

— To kostium, Shay–la, nie styl życia.

Shay rozłożyła szeroko ręce i nie ustępowała, starając się zachowywać pysznie.

— Może paliłybyśmy tytoń albo jeździły samochodami.

Lecz dziura w ścianie nie zgodziła się dać im papierosów ani samochodów.

Mimo wszystko jednak fajnie było wygłupiać się z Shay i mierzyć kolejne stroje, po czym parskać śmiechem, chichotać i wrzucać kostiumy do recyklera. Tally uwielbiała oglądać siebie w nowych ubraniach, nawet tych niemądrych. Jakaś jej część wciąż pamiętała dawne czasy, gdy cierpiała, patrząc w lustro na swoje zbyt blisko osadzone oczy, za mały nos i nieustannie napuszone włosy. Teraz miała wrażenie, że naprzeciwko stoi ktoś niewiarygodnie piękny, naśladujący każdy jej ruch — ktoś o idealnie harmonijnej twarzy, z cerą jaśniejącą nawet podczas potwornego kaca, ktoś o ciele niezwykle proporcjonalnym i umięśnionym. Ktoś, czyje srebrzyste oczy pasowały do każdego stroju. Ale ów ktoś miał wyjątkowo przegięty gust co do kostiumów.

Po dwóch godzinach padły na łóżko, które znów zaczęło wirować.

— Wszystko jest do kitu, Shay-la. Czemu wszystko jest do kitu? Nigdy mnie nie przyjmą. Nie potrafię nawet wymyślić nieprzegiętego kostiumu.

Shay pokręciła głową.

— Nie martw się, Tally-wa, już jesteś sławna. Nie masz się co denerwować.

— Łatwo ci mówić.

Choć urodziły się tego samego dnia, Shay stała się śliczna kilka tygodni przed Tally. Już prawie miesiąc była pełnoprawną członkinią Krimów.

— Pójdzie jak z płatka — oznajmiła Shay. — Ktoś, kto zadawał się z Wyjątkowymi Okolicznościami, to urodzony Krim.

Gdy Shay wymówiła tę nazwę, Tally poczuła coś dziwnego. To było jak ping, tyle że bolesne.

— Mimo wszystko nie lubię nie czuć się pysznie.

— To wina Perisa i Fausta. Nie powiedzieli nam, co włożą.

— Zaczekajmy na nich i skopiujmy ich stroje.

— Zasłużyli sobie — przytaknęła Shay. — Napijesz się?

— Chyba tak.

Tally była zbyt nakręcona, by gdziekolwiek iść, Shay odesłała więc tacę śniadaniową i zamówiła szampana.

***

Gdy Peris i Fausto stanęli w drzwiach, obaj płonęli. Tak naprawdę były to zimne ognie wplecione we włosy i przyczepione do ubrań, tryskające wokół bezpiecznymi płomieniami. Fausto zaśmiewał się, bo płomyki łaskotały. Obaj mieli na sobie kamizelki bungee — przebrali się za ludzi, którzy zeskoczyli z dachu płonącego budynku.

— Fantastyczne! — wykrzyknęła Shay.

— Przezabawne — zgodziła się Tally, potem jednak zapytała. — Ale czemu to ma być krim?

— Nie pamiętasz — zdziwił się Peris — kiedy zeszłego lata wprosiłaś się na imprezę i uciekłaś, kradnąc kamizelkę i zeskakując z dachu? Najlepszy numer brzydkich w dziejach.

— Jasne. Ale po co ten ogień? Jeśli budynek naprawdę się pali, to już nie krim.

Shay zerknęła na Tally, jakby ta znów powiedziała coś przegiętego.

— Nie mogliśmy tak po prostu założyć kamizelek tłumaczył Fausto. — Ogień jest znacznie pyszniejszy.

— Tak — mruknął Peris, lecz Tally widziała, że zrozumiał, co miała na myśli i to go zasmuciło.

Pożałowała, że w ogóle o tym wspomniała. Głupia Tally. Kostiumy naprawdę były pyszne.

Zgasili ognie, oszczędzając je na imprezę i Tally poleciła dziurze w ścianie dostarczyć jeszcze dwie kamizelki.

— Hej, to plagiat! — zaprotestował Fausto, ale nie miało to już znaczenia.

Dziura nie zgodziła się wyprodukować kostiumowych kamizelek w obawie, że ktoś mógłby się zapomnieć, zeskoczyć z wysoka i zginąć. Nie mogła też zrobić prawdziwych. O rzeczy trwałe i skomplikowane trzeba było zwracać się do Zamówień, a Zamówienia nie przesłałyby kamizelek, bo nie było pożaru.

Shay parsknęła gniewnie.

— Dom zachowuje się dziś okropnie przegięcie.

— A skąd wzięliście swoje? — spytała Tally.

— Są prawdziwe — Peris uśmiechnął się i pogładził palcami kamizelkę. — Ukradliśmy je z dachu.

— Czyli są krim! — Tally zeskoczyła z łóżka i uścisnęła go mocno.

Kiedy trzymała w ramionach Perisa, nie obawiała się, że impreza będzie do kitu i że ktokolwiek zagłosuje przeciw niej. Patrzył na nią czule wielkimi piwnymi oczami, a potem uniósł ją do góry i uścisnął. W dawnych czasach, gdy oboje byli brzydcy i gdy robili różne numery i dorastali, zawsze czuła się bardzo bliska Perisowi. Pysznie było znów się tak poczuć.

Przez wszystkie tygodnie spędzone w głuszy Tally pragnęła jedynie wrócić tu do Perisa i zostać śliczną w Mieście Nowych Ślicznych. To głupota czuć się nieszczęśliwie, nie tylko dziś. Pewnie to przez szampana.

— Przyjaciele na zawsze — wyszeptała, kiedy postawił ją na ziemi.

— Hej, a to co? — Shay grzebała w szafie Tally w poszukiwaniu pomysłów. Uniosła bezkształtną masę wełny.

— A, to — Tally wypuściła Perisa z objęć. — To mój sweter z Dymu, pamiętasz?

Sweter wyglądał dziwnie, zupełnie nie tak, jakim go zapamiętała. Był prymitywny i niekształtny. Wyraźnie widziała miejsca, w których ludzkie ręce połączyły poszczególne fragmenty. Mieszkańcy Dymu nie mieli dziur w ścianach — wszystko musieli robić sami, a jak się okazało ludzie nie radzą sobie z tym najlepiej.

— Nie zrecyklingowałaś go?

— Nie, chyba jest zrobiony z czegoś dziwnego. Dziura go nie łyknęła.

Shay uniosła sweter do nosa i głęboko wciągnęła powietrze.

— Rany, wciąż pachnie jak Dym, ogniskami i tym gulaszem, którym ciągle nas karmili. Pamiętasz?

Peris i Fausto podeszli, żeby też powąchać. Nigdy nie opuszczali miasta, poza kilkoma szkolnymi wycieczkami do Rdzawych Ruin i nie dotarli do Dymu, gdzie wszyscy musieli całymi dniami pracować, produkować różne rzeczy, hodować żywność dla siebie (a nawet ją zabijać) i wszyscy pozostawali brzydcy po swoich szesnastych urodzinach, brzydcy aż do śmierci.

Oczywiście Dym już nie istniał, dzięki Tally i Wyjątkowym Okolicznościom.

— Hej Tally, wiem! — zawołała Shay. — Przebierzmy się dziś za Dymiarzy.

— Niesamowicie kryminalny pomysł — Fausto spojrzał na nią z podziwem.

Cała trójka odwróciła się do Tally, zachwycona pomysłem. A choć Tally poczuła kolejne bolesne ukłucie, wiedziała, że przegięłaby, nie zgadzając się z przyjaciółmi. A poza tym, jeśli włoży superpyszny kostium, prawdziwy dymiarski sweter, nie ma mowy, by ktokolwiek zagłosował przeciw niej. Bo Tally Youngblood to urodzona Krimka.

Książkę Śliczni kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Śliczni
Scott Westerfeld3
Okładka książki - Śliczni

Druga część charyzmatycznej serii Scotta Westerfelda! "Nowa" Tally Youngblood bardzo się zmieniła. Właśnie skończyła szesnaście lat, przeszła operację...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje