Proboszcz kinomaniak i młody wikary z nowym przydziałem.
Wdowa po legendarnym policjancie.
Funkcjonariusz z ciemną przeszłością.
Ich losy połączy brutalny napad rabunkowy na autokar pielgrzymów.
"Sues Dei" to osadzona na Podlasiu, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, przewrotna opowieść sensacyjno- kryminalna, obrazująca stare porzekadło: "dobrymi chęciami wybrukowane jest całe piekło".
Wydawnictwo: PulpBooks
Data wydania: 2024-11-08
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 328
„Sues dei” to powieść sensacyjno - kryminalna, z wartko zakrojoną akcją, ciekawymi postaciami, niesamowitym klimatem małomiasteczkowej codzienności oraz uniwersalnym przesłaniem na temat naszych intencji i wyborów, dobra i zła.
Intrygę kryminalną stanowi brutalny napad zorganizowanej grupy na pielgrzymkowy autokar zmierzający do sanktuarium. Sprawa budzi gniew z powodu przemocy skierowanej w osoby bezbronne, gdyż większość pielgrzymujących stanowili emeryci, jak i poniekąd na świętość - cel podróży bowiem nie pozostawiał w tej kwestii wątpliwości.
Rebeka, zachęcona przez matkę, która stała się ofiarą napadu, postanawia wziąć sprawiedliwość w swoje ręce i odszukać sprawców. Jako wdowa po policjancie który „przynosił robotę do domu”ma przysłowiowego - „dobrego nosa”. Czy jej śledztwo zawstydzi dokonania lokalnej policji?
Klimat małomiasteczkowych Martwiejowic, jako mieszkanka małej mieściny, która zamiera po i tak niezbyt rozhulanym sezonie turystycznym, znam doskonale. Takie miejsca mają swoją specyficzną atmosferę. Takie miejsca mają swoich charyzmatycznych szeryfów, albo proboszczów idealistów. Martwiejowice mają księdza Kosa, który łączy w sobie te dwa warianty.
Przybyły do parafii młody wikary Grzegorz Kowalczyk już przy pierwszym spotkaniu ze swoim nowym przełożonym odkrywa największą pasję Kosa - kino, ale i doświadcza dość brutalnie,że tą pasją nie jest muzyka. Połamana gitara boli bardziej niż słowa usłyszane na swój temat.Zachwyciła mnie kreacja Kosa i wszystkie te filmowe smaczki, które zapodał nam autor.
Jak widać mamy tu kilka wyrazistych postaci i one stanowią wielki atut powieści. Autor naprzemiennie skupia się na wątkach dotyczących każdego z bohaterów, byśmy podążali za nim krok po kroczku jak wodzeni na pokuszenie, wszakże mawiają że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A przy tej powieści nie sposób wyzbyć się tego małego grzeszku.
Muszę najpierw powiedzieć dwa słowa o lektorze - tym razem Filip Kosior przeszedł samego siebie - śpiewa pieśni religijne i mówi damskim głosem z lekkim wschodnim zaśpiewem. Dla mnie to absolutne mistrzostwo świata! Sami sobie tej książki tak nie przeczytacie na pewno ;)
Akcja "Sues Dei" dzieje się w Martwiejowicach (nazwa chyba nie jest przypadkowa) na Podlasiu i opiera się na faktach. To bardzo udane połączenie sensacji z kryminałem. Dynamiczna akcja, ciekawe postaci, dobra zagadka - wszystko to sprawia, że audiobooka wysłuchałam z ogromnym zainteresowaniem.
O czym to jest? O napadzie rabunkowym na autokar z pielgrzymami, o wikarym, który przybywa do Martwiejowic i próbując się odnaleźć w nowym miejscu zostaje wciągnięty w wir dziwnych i niespodziewanych wydarzeń. Odebrałam tę historię trochę jak opowieść o relacjach międzyludzkich, o życiu w małym miasteczku (tu czuję pewien niedosyt, chciałabym więcej i więcej o Martwiejowicach), wreszcie o szukaniu sprawiedliwości i naprawianiu świata.
Polecam tę małomiasteczkową historię, dla mnie to kawał niezłego kryminału, z kilkoma zaskakującymi zwrotami akcji. Po cichu liczę, że będzie kontynuacja, sięgnę bez wahania!
Tak się zastanawiam, jakimi kryteriami kieruje się jury Wielkiego Kaibru, że takie kryminały trafiają na krótką listę. Nie minęły dwa dni od skończenia tej lektury, a już absolutnie niemalże wszystko wyleciało mi z pamięci. Zagadka kryminalna nieciekawa, postaci scharakteryzowane jedną dominującą cechą, rozwiązanie może i nieco zaskakujace, ale nie satysfakcjonujące. I nie zmienia wiele fakt, że oparte to jest na prawdziwych wydarzeniach. Bitwa na różańce, zdemenciały ksiądz jak superbohater, a następny przedstawiciel kościoła wybielony ze swoich niecnych działań. Może i życie pisze ciekawe i zdumiewające scenariusze, ale sposób opisania tego przez Pana Ćwieka nie tworzy angażującej historii.
Nowa powieść Jakub Ćwieka zabiera nas w podróż na Podlasie.
Do niewielkiego Sanktuarium w Martwiejowicach zostaje przydzielony młody wikariusz Grzegorz Wikariusz. Mocno oddany wierze, ale także social mediom, w których aktywnie promuje swoją muzyczną twórczość. Proboszcz Kos, nie jest zachwycony zmianami na parafii i mocno akcentuje swoje zasady. Jako wieloletni duszpasterz i kinomaniak preferuje raczej oddanie Bogu i pomoc zbłąkanym duszom.
Proboszcz wraz z mieszkańcami wsi przygotowuje się na przyjęcie pielgrzymów - starszych ludzi odwiedzających miejsca kultu na terenach Białorusi, Ukrainy i Polskich. Ich ostatnim przystankiem miało być rzeczone Sanktuarium w Martwiejowicach. Jednak gdy wyjazd ma się ku końcowi pielgrzymi zostają brutalnie napadnięci i obrabowani.
Kos pojawia się w szpitalu, niekoniecznie z posługą kapłańską. Próbuje odkryć odkryć okoliczności przestępstwa. Nie jest on jednak jedyny... Do sprawy zostaje przydzielony policjant z ciemną przeszłością oraz córka jednaj z poszkodowanych, wdowa po legendarnym policjancie.
W książce nie mamy jednego konkretnego bohatera. Jest jak w życiu - każdy gra tu swoją rolę. Postacie się barwne, fajnie scharakteryzowane. Mają swoją przeszłość, która rzutuje na teraźniejsze wydarzenia (ale bez wchodzenia w zbędne szczegóły), przez co stają się bardzo realne.
Akcja powieści jest wartka, pełna zwrotów akcji. Wręcz niewiarygodna, ale... No, właśnie... Powieść "Opus Dei" jest oparta na prawdziwych wydarzeniach! Co dodaje jej dodatkowej pikanterii. Historia przedstawiona przez Jakuba Ćwieka zmusza na niejako do refleksji nad dobrem i złem. Oraz całą szarą masą pomiędzy.
Powieść czytałam na zmianę - rano w wersji papierowej (wstyd przyznać, że kupionej na urodziny jesienią), a wieczorem jako audiobooka. I jak jestem wielką fanką słowa pisanego, tak w tym wypadku przyznam, że Filip Kosior jako lektor zrobił mega robotę.
Czy powieść ma minusy? Oczywiście. Jest za krótka. A czytając ją w komunikacji miejskiej albo parskałam (uwielbiam ironie autora) albo stroiłam miny, czym zwracałam na siebie uwagę. Ale było warto. Potrzebowałam odmiany literackiej i to był świetny wybór.
Akcja powieści rozgrywa się w małej miejscowości na Podlasiu. Głównymi bohaterami tej niebanalnej historii są: proboszcz - zapalony kinomaniak, młody wikary z gitarą, wdowa po osławionym policjancie i gliniarz z mroczną przeszłością. Ich losy połączy napad na autokar pielgrzymów zmierzający do diecezji proboszcza.
Czy to był zwykły rabunek? Jakie sekrety skrywają mieszkańcy Martwiejowic?
Długo zastanawiałam się co napisać o nowej powieści Jakuba.
Wydaje mi się, że żadne słowa nie są w stanie oddać tego jak fantastyczna jest to powieść i jak wielkie na mnie wywarła wrażenie. ,,Sues dei" jest doskonałe zarówno jako kryminał, jak i historia podszyta subtelnym poczuciem humoru, a nade wszystko jest to znakomita powieść napisana w świetnym 'ćwiekowskim' stylu. Nawet odwołania do popkultury wyszły Jakubowi wyśmienicie.
Nie mogłam książki odłożyć. Nie mogłam się od niej oderwać. Z niedowierzaniem czytałam niektóre akapity. Uśmiechałam się, a czasami wstrzymywałam oddech.
Znacie to uczucie, kiedy podczas czytania natrafiacie na fragment tak dobry, że macie ochotę przeczytać go jeszcze raz, a najlepiej znaleźć sobie godnego słuchacza, który doceni z jakim fantastycznym tekstem właśnie macie do czynienia?
Jakub Ćwiek mistrzowsko buduje napięcie i genialnie wprowadza w klimat tajemnic małego miasteczka. ,,Sues dei" to taka momentami abstrakcyjna, bardzo oryginalna, ale jakże realna rzeczywistość odmalowana za pomocą słów.
W tej powieści wszystko się zgadza. Wszystko gra. Wszystko współgra. Jest harmonia. Ale jest też dynamizm. Dynamizm postaci i akcji. Autor nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia, zaskakuje od początku do końca.
Podoba mi się też pewien eksperyment Jakuba, ta gra z czytelnikiem, wkręcanie go w pewność, która nie ma stabilnych fundamentów i rozpada się jak domek z kart dzięki niespodziewanym zwrotom akcji.
Urzekła mnie nie tylko warstwa kryminalna, również postacie o złożonych osobowościach i targające nimi dylematy. Pięknie autor rozprawia się na kartach powieści z relatywizmem moralnym oraz takimi zagadnieniami etycznymi jak na przykład dylemat wagonika.
Podczas czytania często wracało do mnie skojarzenie z pewnym filmem i serialem, o którym zresztą Jakub Ćwiek wspomina w posłowiu. Ta analogia nasuwała mi się dlatego, że w ,,Sues dei" jest podobny nastrój i kameralna społeczność, ale przede wszystkim każda decyzja, wypadek czy zbieg okoliczności doprowadza do kolejnych zaskakujących zdarzeń, z których nie sposób się wyplątać.
Z powieścią Jakuba jest podobnie jak z dobrym filmem, w którym wszystko zostało zaserwowane w odpowiednich proporcach, emocje sięgają zenitu, jest też czas na rozkoszowanie się świetną grą aktorską, muzyką, obrazami. W ,,Sues dei" sprawa kryminalna nie przytłacza i nie odciąga od ciekawych postaci i świetnie stworzonej aury małomiasteczkowej tajemniczości.
Czyta się wyjątkowo przyjemnie, bo autor pisze z niebywałą lekkością podszytą sporym doświadczeniem.
Podsumowując: tylko świetny pisarz jest w stanie stworzyć tak porywającą powieść kryminalną.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu PulpBooks
Link do FB:
https://www.facebook.com/aniasztukaczytania/
Zapraszam:)
To moja pierwsza książka autorstwa Jakuba Ćwieka, chociaż mąż czytał jedną serię i sobie chwalił.Ciężko mi więc porównać, ale generalnie całkiem mi się podobała, jak na kryminał - wyraziste postaci, chociaż poplątanie wątków trochę mi dało w kość.
,,Sues dei" to powieść sensacyjno-kryminalna, w której znajdziemy się w Martwiejowicach. Mieścinie z realistycznym małomiasteczkowym klimatem, w którym każdy zna każdego, a sekrety kryją się tuż pod powierzchnią.
To właśnie tu skierowany na plebanię zostaje młody wikariusz Grzegorz Kowalczyk. Na miejscu poznaje charyzmatycznego proboszcza księdza Kosa, zamiłowanego kinomana, który od początku nakreśla zasady panujące w parafii. To postać tego duchownego i jego dążenie do słusznych celów jest osią fabuły.
Akcja powieści na dobre rozpoczyna się od wydarzeń związanych z wypadkiem i napaścią na autokar, którym wracają parafianie z pielgrzymki. Jedną z poszkodowanych jest matka wdowy po słynnym policjancie i to właśnie ona ( Rebeka ) swoimi wrodzonymi umiejętnościami i wieloletnim szkoleniem przez męża próbuje rozwiązać zagadkę niezwykłego napadu.
Ćwiek zręcznie wplata wątki związane z Kościołem, unikając przy tym obrazoburczości. Zamiast tego, oferuje refleksję nad skłonnością do usprawiedliwiania własnych grzechów czy podejmowania decyzji o wątpliwej etyczności w imię wyższego dobra.
Fabuła, choć w niektórych miejscach jest przewidywalna oferuje czytelnikowi zaskakujące zwroty akcji. Miłośnicy złożonych postaci i wielowątkowej narracji, mogą poczuć lekki niedosyt, jest kilka obszarów które można by podkręcić. Jednak jako rozrywka z odrobiną głębszego przesłania i krytycznym spojrzeniem na ludzką naturę książka spełnia swoją rolę.
Przeszłość jest za mgłą. Przyszłość tym bardziej. ON czai się w teraźniejszości liżąc ostrze! Jakub Ćwiek - autor opowiadań o Kłamcy - tym razem zaprasza...
Po pięciu latach od ostatniej wizyty, siedemnastoletnia Majka ponownie zjawia się małym miasteczku na polsko- czeskim pograniczu, gdzie mieszka jej kuzyn...