Kto ma Puszczę Białowieską, ten ma władzę” – tak mówią ludzie, którzy spierają się o to, do kogo należy ten najstarszy las: do leśników czy przyrody?
Entomolog, potomkini królewskich strażników puszczy, biolożka, mieszkanka podlaskiej wsi, pogromca kłusowników, poeta, leśnik, konstruktor meblościanki Puszcza, minister Jan Szyszko – wszyscy deklarowali troskę o drzewa.
To książka o walce na opowieści: o pierwotnej puszczy, lesie sadzonym ręką człowieka, lesie naturalnym, lesie bezpowrotnie przekształconym, lesie świerkowym, lesie grabiejącym, lesie pełnym życia i lesie, który umiera.
Dorota Borodaj spotykała się z osobami zaangażowanymi w spór i chodziła z nimi po puszczy. Punktem wyjścia książki Szkodniki są wydarzenia z 2017 roku, gdy przez sześć miesięcy trwały blokady ciężkiego sprzętu, którym wycinano i wywożono z puszczy świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Jedna strona sporu widziała w nich gnijący, marnujący się surowiec.
Druga – naturalny element cyklu życia lasu, gdzie nawet śmierć ma głęboki sens.
Od 2021 roku między drzewami, o które wtedy walczono, wędrują i umierają ludzie. Na leśne tryby znowu wjechały maszyny. W puszczy ponownie zaczęła się walka.
Wydawnictwo: Dowody
Data wydania: 2024-09-16
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 240
Język oryginału: polski
,,Ręcznie robione" to książka poświęcona współczesnemu rzemiosłu i rękodziełu. To piętnaście opowieści o twórcach, którzy sięgając...
Przeczytane:2025-08-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2025, Mam, 2025,
Nie da się ukryć, że mamy obecnie na rynku – nie tylko tym wydawniczym – przesyt nowości. Nic więc dziwnego, że coraz trudniej jest trafić na naprawdę dobrą, wartościową, dobrze napisaną książkę. Wciąż jednak są autorzy, wydawnictwa czy serie, po których tytuły można sięgać w ciemno z pewnością, że wybór ten zaowocuje co najmniej satysfakcjonującą lekturą. Do tych ostatnich, moim zdaniem, zalicza się Seria Reporterska od wydawnictwa Dowody.
„Szkodniki. O ludziach, drzewach i maszynach w Puszczy Białowieskiej” autorstwa Doroty Borodaj jest czwartą książką z tej serii, która wpadła w moje ręce. Po raz kolejny zagłębiłam się w temat, w którym wcześniej jedynie ślizgałam się po powierzchni. Osobiście Puszczę Białowieską odwiedziłam tylko raz – prawie dziesięć lat temu. Wakacyjny wyjazd wystarczył, by las zabrał mi kawałek serca i na dobre rozgościł się w moim umyśle.
Po powrocie do domu przeczytałam kilka książek o Puszczy (historycznych i popularnonaukowych), słyszałam o korniku i wycince, a później o kryzysie migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej. Głównie jednak żyłam wspomnieniami i marzeniami o powrocie do tego zielonego królestwa, które tak bardzo różniło się od lasów w mojej rodzimej Wielkopolsce. Dopiero lektura „Szkodników” uświadomiła mi skalę zła, jakie zaczęło się tam dziać… praktycznie chwilę po moim wyjeździe.
Dorota Borodaj w swoim debiucie reporterskim podejmuje temat konfliktu, który wstrząsnął opinią publiczną – nie tylko w Polsce, lecz także poza jej granicami. Wszystko zaczęło się od gradacji kornika drukarza i związanej z nią decyzją władz o masowej wycince puszczańskich świerków. Wyrok ten podzielił społeczeństwo: dla jednych las stanowił dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe, drudzy widzieli w nim głównie surowiec, na którym można zarobić. Autorka szczegółowo przygląda się argumentom obu stron; oddaje głos leśnikom, aktywistom, naukowcom i mieszkańcom regionu.
Ta opowieść nie kończy się jednak na sporze o kornika. Kilka lat później Puszcza stała się wszak areną dla innego, tragicznego wydarzenia – kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Migranci, uciekający przed wojną czy reżimem, znaleźli się na tym samym terenie, gdzie jeszcze niedawno toczyły się protesty ekologiczne. Ten kontrast sprawia, że historia Puszczy nabiera dodatkowego wymiaru – od pytań dotyczących ekologii przechodzimy do tych o człowieczeństwo i solidarność.
Styl Borodaj jest prosty, ale niezwykle sugestywny. Autorka nie epatuje patosem, nie gra na emocjach, lecz buduje napięcie faktami, rozmowami i skrupulatnym researchem. „Szkodniki” to literatura faktu w najlepszym wydaniu: rzetelna, wyważona, a przy tym angażująca i skłaniająca do refleksji. W tej opowieści ważni są nie tylko ludzie – mamy tu mnóstwo innych bohaterów: drzewa, zwierzęta, a nawet potężne maszyny, które na wiele miesięcy zdominowały puszczański krajobraz.
Dla mnie była to lektura wymagająca, chwilami bolesna, zaś przede wszystkim – potrzebna. Teraz, po zamknięciu książki, Puszcza nie jest już tylko miłym wspomnieniem z wakacji, lecz również symbolem – przestrzenią, w której ścierają się skrajnie różne wizje świata, a także bolesnym dowodem na to, jak łatwo potrafimy naruszyć delikatną równowagę natury i dzikiego życia.
„Szkodniki” to książka, którą warto przeczytać z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze – by lepiej zrozumieć mechanizmy stojące za konfliktami o Puszczę Białowieską i wyrobić sobie własne zdanie, wolne od medialnych uproszczeń. Po drugie – by dostrzec, że spór o las jest nie tylko kwestią przyrodniczą, ale też społeczną i moralną. Po trzecie – to po prostu kawał dobrej, reporterskiej roboty.
Recenzja powstała we współpracy ze stowarzyszeniem Sztukater.