Korim jest pracownikiem niewielkiego archiwum na węgierskiej prowincji. Nie radzi sobie z życiem: jego małżeństwo się rozpadło, przyjaciele go opuścili, z kochanką mu nie wyszło. Pewnego dnia znajduje tajemniczy rękopis - historię czterech mężczyzn podróżujących przez miejsca i epoki, nieustannie uciekających przed zagładą. Ta opowieść zawładnie Korimem bez reszty. Na chwilę wyrwie go z ciemnego światła melancholii, nada ulotny sens jego życiu. Archiwista wyrusza do Nowego Jorku, by tam - w centrum świata, gdzie mieszają się słowa i języki - wprowadzić tekst do internetu. Jest niczym szalony prorok opętany swoją misją, która stopniowo przeradza się w obsesję. Kieruje nim pragnienie odnalezienia sensu - w życiu i w zagadkowym rękopisie. Ale co będzie, gdy Korim zakończy swoje zadanie?
Krasznahorkai wciąga czytelnika w niezwykły labirynt zbudowany na granicy historii, filozofii i metafizyki, realności i mitu, prawdy i fikcji.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2011-02-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
Tytuł oryginału: Háború és háború
Język oryginału: węgierski
Tłumaczenie: Elżbieta Sobolewska
Literacka Nagroda Nobla 2025 Z posłowiem Elżbiety Sobolewskiej Wyobraźnia László Krasznahorkaiego zdaje się nie mieć granic. Węgierski mistrz prozy...
Do małego węgierskiego miasteczka przybywa trupa cyrkowa, zakłócając wygodną, pozbawioną niespodzianek egzystencję jego mieszkańców. Dzięki cyrkowcom miejscowi...
Przeczytane:2025-11-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, 52 książki 2025, 2025,
Mam spory problem z oceną tej książki. Z jednej strony przeczołgała mnie i długo ją czytałam, a z drugiej, czytało mi się ją bardzo dobrze. Nie jestem pewna czy to była kwestia stylu, czy raczej treści. Jeśli chodzi o styl, to podobało mi się, że zdania były bardzo długie. Lubię takie. Wymaga to skupienia i zogniskowania uwagi w stu procentach na czytanym tekście. Wbrew pozorom, zdania te nie były mocno skomplikowane, ale ich literackość pozostawała na wysokim poziomie. I na pewno nie była to książka, która czyta się sama. Jeśli zaś chodzi o treść, to tu już było trudniej. Pod tym względem było frustrująco i przygnębiająco. Czytając miałam uczucie męczenia się, brnięcia przez jakieś głębokie błoto, bez nadziei na przyszłość. No tak, ja lubię takie książki, ale w tym przypadku było tak, że cały ciężar czułam niemal fizycznie i po lekturze pozostał we mnie swego rodzaju ból. No ale jakby na to nie patrzeć, to doskonała literatura, mocna, emocjonalna. Czy warto czytać "Wojnę i wojnę"? Zdecydowanie tak.