Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-01-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 350
Język oryginału: polski
W niewielkim lasku pod Koninem okoliczny mieszkaniec odnajduje zwłoki nastolatki. W tym samym czasie w mieście pojawia się uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego skazana za próbę zabójstwa własnego dziecka. Artur Gawron, lekko neurotyczny i aspołeczny leśniczy z licencją prywatnego detektywa, postanawia zająć się sprawą śmierci dziewczyny, kiedy policja odnajduje przy jej zwłokach dobrze znany mu przedmiot. Związek ofiary z harcerstwem i bliskimi osobami Artura zmusza go do oderwania się od sprawy swojej nieżyjącej od pięciu lat żony.
Leśne tło historii debiutującej autorki stanowi cmentarne skrzyżowanie śmierci i spokoju. Relacje bohaterów Za lasami obnażają to, co w człowieku kruche i niestabilne. Czytelnik konfrontuje się z dylematem, z którym mierzą się zarówno ofiary, jak i sprawcy - czy istnieje dobra strona zła? Jak wiele krzywdy jesteśmy w stanie wyrządzić w przekonaniu o słuszności naszych pobudek?
Do książki przyciągnęła mnie hipnotyzująca okładka, ale również fakt, że mam do czynienia z debiutem, do tego polskim, a bardzo lubię je sprawdzać. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej powieści i bardzo dobrze, bo lubię niespodzianki, a tutaj ich nie brakuje. Powieść jest wielowątkowa, przy czym wątkiem głównym, który w jakiś sposób łączy wszystkie sprawy, jest zabójstwo dwunastolatki i ucharakteryzowanie jej na postać znaną z baśni. Od tego wszystko się zaczyna. Tylko zaczyna, bo nie jest to jedyny mrożący krew w żyłach moment powieści. Jest ich dużo więcej, chociaż nie napiszę dokładnie, co się dzieje, bo mogłabym zdradzić zbyt dużo. A samodzielne odkrywanie zakamarków fabuły jest w tym przypadku naprawdę fascynujące, bo jest ona pełna niedopowiedzeń i wyjątkowo interesująca. Do tego prawie każdy rozdział kończy się zawieszeniem akcji w kluczowym momencie, a po nim następuje część pisana z perspektywy innego bohatera, dlatego napięcia i oczekiwania w książce również nie brakuje.
Podoba mi się ta powieść. Jest dynamiczna i od początku naprawdę dużo się dzieje. Na każdego z przedstawionych bohaterów spływa jakieś nieszczęście. Nagromadzenie nieszczęść, a przy tym napięcie, sięga w pewnym momencie zenitu. I myślimy sobie, że to może już za dużo, że już wystarczy. Ale brniemy w tę powieść dalej, bo zwyczajnie nie możemy się od niej oderwać. Trzecioosobowa narracja prowadzona jest z perspektywy kilku osób. Przede wszystkim są to leśniczy Artur Gawron i Maciej Lisiecki, ojciec małej Lenki i mąż uciekinierki ze szpitala psychiatrycznego. Przede wszystkim, bo czasem w powieści pojawiają się rozdziały pisane z perspektywy innych osób. Jest to dobry zabieg, bo po pierwsze nadaje powieści dynamizmu, po drugie przykuwa do książki już od samego początku.
Głównymi bohaterami książki są, wspomniani już, leśniczy Gawron i Maciej Lisiecki. Pierwszy z mężczyzn to człowiek kochający las, związany z nim tak bardzo, że zna go jak własną kieszeń. Mężczyzna z trudną przeszłością, który do tej pory nie może pogodzić się ze śmiercią żony. Kiedy okazuje się, że przy zwłokach dziewczynki odnaleziono przedmiot, który rozpoznaje, angażuje się w śledztwo całym sobą. Okazuje się, że koszmar, który stał się jego udziałem kilka lat temu, teraz może odżyć za sprawą odnalezionego przedmiotu. Do tego mężczyzna mierzy się z innego rodzaju problemami. Kiedy go poznajemy, akurat wraca ze szpitala z Bydgoszczy z odebranymi wynikami badań, których potem długo nie otwiera, co dodatkowo podsyca zainteresowanie czytelnika. Maciej Lisiecki wydaje się początkowo postacią kompletnie niezwiązaną z główną sprawą. W pierwszych rozdziałach poznajemy jego i jego małą córeczkę, a także historię umieszczonej w szpitalu żony. Kiedy żona niespodziewanie pojawia się na progu mieszkania, razem z nią do życia mężczyzny wkrada się niepokój o niedaleką przyszłość, strach o córkę i lęk przed tym, co spotykało mężczyznę ze strony żony w przeszłości. Lisiecki to bardzo tajemnicza postać, której sekrety z przeszłości zaczynają powoli wychodzić na jaw, a na ich podstawie buduje się obraz człowieka odmienny od kochającego, samotnie wychowującego córkę ojca, którego mogliśmy poznać na początku powieści. Bohaterowie, o których wspominam, zostali dobrze scharakteryzowani, innym jednak, którzy nie pełnią tutaj głównych ról, zabrakło nieco głębi, przez co ciężko w jakikolwiek sposób się do nich przywiązać, kibicować im lub nie. Pozostają w dużej mierze czytelnikowi obojętni.
Autorka ma dobry warsztat, książka napisana jest starannie i z wprawą. Chociaż jest to debiut, widać wyraźnie, że to nie jest pierwsza jej styczność ze słowem pisanym. Styl autorki przypadł mi do gustu. Jest lekki i książkę dobrze się czyta. Mimo że nie brakuje w powieści opisów otoczenia, a także przemyśleń bohaterów, równowagą są dla nich żywe, naturalne dialogi, które dodatkowo napędzają akcję. Strzałem w dziesiątkę było umiejscowienie akcji w otoczonym lasami Brzeźnie, małej miejscowości, w której wszyscy się znają i nie ma tajemnic, które z czasem nie wypłynęłyby na powierzchnię. Z jednej strony jest to duży plus, bo taki zabieg nadaje powieści małomiasteczkowego charakteru. Dzięki temu też w książce panuje wyjątkowy, nieco duszny, a na pewno mroczny klimat. Z drugiej strony takie umiejscowienie akcji pozwala na zbyt szybkie rozwiązanie zagadki i faktycznie w tym przypadku tak się dzieje. Zawiązana w powieści intryga jest nadzwyczaj ciekawa i przede wszystkim oparta na oryginalnych, baśniowych motywach, które zresztą nadają powieści świeżości, jednak rozwiązania tej sprawy można dość szybko się domyślić. Co, nadal nie zabiera przyjemności z lektury i zaskoczenia w finale, bowiem zakończenie jest bardzo złożone, nieoczekiwane i zaskakujące. Jest też otwarte, bo stanowi zapowiedź tego, czego możemy spodziewać się w kolejnym tomie. Warto wspomnieć na koniec, że w książce poruszonych zostało kilka trudnych tematów, o których szerzej rozpisywać się nie będę, bo są dość istotnym punktem na drodze prowadzącej do rozwiązania kryminalnej zagadki.
„Za lasami” to powieść wielowątkowa, napakowana tajemnicami i oryginalna, w interesujący sposób nawiązująca do znanych bajek. To przemyślana i dopracowana historia, w której wszystkie, pozornie niepasujące do siebie, elementy łączą się w jedną, spójną i nadzwyczaj interesującą całość. Warto tę książkę przeczytać, do czego gorąco Was zachęcam. A ja już niecierpliwie wyczekuję kontynuacji. Po zakończeniu, które zaserwowała autorka, a które pozostawiło po sobie ogromny niedosyt, nie pozostaje mi chyba nic innego. Serdecznie polecam!
W pierwszy dzień wiosny lokalną społeczność Kraśnicy pod Koninem wstrząsa informacja o brutalnym zabójstwie młodej kobiety należącej do rodzimowierczej...
Przeczytane:2022-11-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Za lasami to pierwsza powieść kryminalna Moniki Litwinow-Cieślewicz. Miałam przyjemność poznać autorkę osobiście, dlatego byłam bardzo ciekawa jej książki.
W opisie książki możemy przeczytać: W niewielkim lasku pod Koninem okoliczny mieszkaniec odnajduje zwłoki nastolatki. W tym samym czasie w mieście pojawia się uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego skazana za próbę zabójstwa własnego dziecka. Artur Gawron, lekko neurotyczny i aspołeczny leśniczy z licencją prywatnego detektywa, postanawia zająć się sprawą śmierci dziewczyny, kiedy policja odnajduje przy jej zwłokach dobrze znany mu przedmiot. Związek ofiary z harcerstwem i bliskimi osobami Artura zmusza go do oderwania się od sprawy swojej nieżyjącej od pięciu lat żony. Jak widać, wątków mamy wiele, więc istniało spore niebezpieczeństwo, że autorka się w nich pogubi, a my wraz z nią. Na szczęście nic takiego się nie stało.
Na główny plan wysuwa się sprawa rozwiązania zagadki, kto morduje młode dziewczyny i zostawia je w lesie. Podejrzanych mamy wielu, a autorka zgrabnie myli tropy, abyśmy zbyt szybko się tego nie domyślili. Sprawę utrudnia nam również fakt, że sami policjanci mają różne typy. W dodatku to przecież nie jedyne przerażające zbrodnie, które rozegrały się w Koninie. Muszę przyznać, że mój typ był poprawny, ale do końca nie byłam pewna, czy dobrze połączyłam wszystkie kropki.
Recenzję zacznę może od tego, co mi w tej książce przeszkadzało.
Momentami autorka podawała trochę za dużo informacji zarówno w opisie postaci, jak i przedmiotów. Pewne rzeczy można było podać zgrabniej albo zupełnie przemilczeć. Nie musimy poznawać pełnego backgroundu każdej napotkanej osoby. Jest to niestety częsty błąd w książkach, zwłaszcza u debiutantów. Niektóre dialogi z rozmów na komendzie wydały mi się sztuczne, a w scenie sprzedaży gier planszowych zabrakło mi podania, o jakich grach rozmawiają bohaterowie. Sama jestem zapalonym graczem, więc chciałabym dostać tu konkretne tytuły i ich opisy.
Szczerze mówiąc, to jedyne moje krytyczne uwagi. Polubiłam postaci występujące w książce, każda z nich miała jakąś swoją historię, chociaż nie każdą z nich poznaliśmy dokładniej. Artur jest ciekawym głównym bohaterem. Ma swoje poważne problemy, jednak gdy w grę wchodzi rozwikłanie tak makabrycznych zbrodni, stają się one nieistotne. Na szczęście nie znikają zupełnie, tylko są nam one delikatnie przypominane, jakby mimochodem. Zagadka jest ciekawie skonstruowana i dotarcie do jej rozwiązania nastręcza nam sporych trudności. Zwłaszcza gdy przeczytamy epilog! Jestem szczerze ciekawa, co jeszcze autorka dla nas przygotuje w kolejnym tomie.
Jeszcze jedna uwaga: tytuł Za lasami jest świetny!
Możemy go interpretować na różne sposoby, a w pełni zrozumieć, dopiero gdy poznamy więcej szczegółów dotyczących sprawy. Wybranie odpowiedniego tytułu dla książki wcale nie jest takie proste. Ten autorka dobrała idealnie. Bardzo mi się podobało połączenie zbrodni z bajkami. W końcu oryginalne baśnie też były mroczne, pełne strachu i krwi. A jak się jeszcze pomyśli o kontekście przechodzenia z dzieciństwa w wiek nastoletni i o tym, z czym może się to wiązać, to aż ciarki przechodzą po plecach.
Fabuła wciągnęła mnie tak bardzo, że zarwałam trzy noce, aby skończyć książkę. Dawno już tego nie robiłam; nadmiar obowiązków sprawia, że dla przyjemności czytam jedynie jeden rozdział każdego wieczora. Podczas czytania momentami czułam, że nie mogę teraz skończyć, muszę się dowiedzieć, co będzie dalej. Zwłaszcza gdy wchodziliśmy do domu Lisieckich. Już podczas pierwszej wizyty brałam głęboki wdech przed przejściem na kolejną stronę. Może to przez obecność małego dziecka? Jeśli lubicie kryminały, to mogę wam śmiało polecić debiut Moniki Litwinow Za lasami. Na pewno się nie zawiedziecie!