Opowieść o Liliannie, która na pierwszy rzut oka ma wszystko. Jest szczęśliwą mężatką, ma mieszkanie i pracę, którą lubi. Ma też przyjaciółkę, na którą może zawsze liczyć i to właśnie na jej imprezie urodzinowej poznaje kogoś, kto będzie miał wpływ na jej przyszłość. Wszystko zaczyna się zmieniać małymi kroczkami, kobieta obserwuje zmiany w sobie i w swoim idealnym mężu. Nie będzie to jednak kolejna słodka historia. Spotkają ją turbulencje, których nigdy by nie przewidziała.

Drżenie serc Angeliki Ślusarczyk to prawdziwa i smutna opowieść, która uzmysławia nam, jak przewrotne i zaskakujące potrafi być życie, jak wielka jest siła przyjaźni, miłości, ślepego zauroczenia, idealizacji oraz przypadku, który może zmienić diametralnie życie bohaterów.
Co czeka Liliannę? Czy będzie żyła dalej w bańce szczęścia? I czy kiedykolwiek jeszcze poczuje drżenie serca?
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Drżenie serc. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Założyłam plecak i chwyciłam podróżną torbę. Omiotłam wzrokiem mieszkanie, żeby sprawdzić, czy okna są pozamykane, i wyszłam z głową pełną myśli. Zapowiadał się świetny wyjazd, prawdopodobnie z piękną pogodą. Z drugiej zaś strony mogłam spędzić te najbliższe kilkanaście godzin z kimś, kto powodował, że budziłam się do życia. Jednak dałam słowo pracodawcy i nie chciałam się narażać na jego dezaprobatę. Postanowiłam udawać, że mam dobry humor, i podjechałam do firmy, spod której mieliśmy dotrzeć na miejsce busem. Gdy oddałam zarys wycieczki szefowi, dodał od siebie jeszcze kilka punktów, więc po małych modyfikacjach mieliśmy już gotowy plan. Oboje nie mogliśmy się doczekać tej podróży. Jego cieszyła wizja rozwoju biznesu, a mnie cieszył fakt, że pobędę w pięknych miejscach, w otoczeniu natury… Tego mi brakowało. Widziałam też, że cieszył się z mojej obecności i z dumą chwalił się oddanym pracownikiem przed kilkoma mężczyznami.
Wsiadłam do pojazdu jako ostatnia i schowałam się na samym końcu busa, w ostatnim rzędzie. O dziwo, trzy miejsca obok mnie były puste. Otoczyła mnie żywa dyskusja grupy mężczyzn w sile wieku. Jedni postawni, drudzy niekoniecznie. Część ubrana bardziej oficjalnie, a pozostali na sportowo. Zaraz po przyjeździe na miejsce mieliśmy się udać do jednej z miejscowych restauracji w Szczawnicy. Następnie krótki spacer wokół uzdrowiska, ale i wzdłuż Grajcarka, a na końcu zameldowanie w pokojach na zamku w Niedzicy i zwiedzanie go. Dzisiejsze popołudnie należało do luźniejszych w planie.
Nie musiałam się dziś zbytnio wysilać, a tylko wskazać miejsce zbiórki po spacerze. Gdy kierowca odpalił silnik, ktoś krzyknął:
– Proszę poczekać, jeszcze jeden idzie, jak zwykle minuta po czasie. – Zarechotał jeden ze starszych facetów.
„Jak dzieci”, pomyślałam i zaśmiałam się pod nosem. Atmosfera w autobusie zdecydowanie należała do lekkich, a fakt, że byłam jedyną kobietą na pokładzie, nie przeszkadzał mi absolutnie. W towarzystwie takich osobników płci przeciwnej czułam się dobrze. Nie rzucali żadnych aluzji, ich żarty były wyważone i absolutnie nieobraźliwe. Zdążyłam poznać ich wszystkich i każdy z nich był naprawdę fajnym człowiekiem. Prezes miał nosa do pracowników, takiego zgranego teamu to ze świecą szukać.
W tym samym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Większość osób powitała spóźnialskiego, ktoś napomknął o punktualności. Zobaczyłam, jak czarna torba ląduje na siedzeniu obok szyby. Spojrzałam na osobę, która się zbliżała, i zamurowało mnie. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Z pewnością miałam głupią minę.
– Proszę, proszę – powiedział Krystian z drwiącym uśmieszkiem. – Znowu się spotykamy – dokończył. Zabrał moją torbę i położył ją przy swojej, po czym zajął miejsce tuż obok. Nasze nogi się stykały, naruszył moją strefę komfortu.
– Czy ty mnie prześladujesz? – wycedziłam przez zęby.
– Muszę się zastanowić, kto tu kogo prześladuje – udał, że myśli – bo w sumie to ty możesz śledzić mnie.
– Pewnie, bo nie mam nic innego do roboty, jak łażenie za jakimś nieznanym mi facetem – prychnęłam i odsunęłam się najdalej, jak tylko mogłam.
– Różnie ludzie mają w głowach.
– Ale na pewno nie ja – stwierdziłam chłodno. Zaczęłam grzebać w plecaku w poszukiwaniu słuchawek. Gdy znalazłam je na samym dnie, poczułam ulgę.
– Wiesz, że w towarzystwie to nie wypada i nieładnie tak postępować? – Zerknął na przedmiot trzymany w moich w dłoniach.
– Nie mamy o czym rozmawiać – ucięłam.
– A ja myślę, że mamy. I nie bądź już taka sztywna. Nic ci nie zrobiłem, a traktujesz mnie jak wroga. To, że doszło między nami do pewnej intymnej sytuacji, nie znaczy od razu, że musisz mnie…
Przerwałam mu:
– Przestańże już o tym wspominać! Chyba ostatnio wyraziłam się jasno? Nie? To jeszcze raz. Nie ma tematu pod tytułem „Co działo się w klubie”. Było, minęło. – Ależ byłam zdenerwowana! Moje serce wybijało szybki rytm. Ten osobnik doprowadzał mnie do szewskiej pasji.
– To zagrajmy w kalambury. Albo statki? Cokolwiek? Ja nie zabrałem ze sobą słuchawek, a też chciałbym mieć jakiekolwiek zajęcie, no chyba że pożyczysz mi jedną…
– Ani. Mi. Się. Śni – wycedziłam.
– Ugryzło cię coś w dupę, i to chyba bardzo mocno. Uparta jak osioł jesteś. – Pokręcił głową i zobaczyłam, jak jego usta unoszą się w szerokim uśmiechu. – To co, chcesz się bliżej poznać, posłuchać wspólnie muzyki czy w coś zagrać?
Książkę Drżenie serc kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
