Trzy różne kobiety i jedno wspólne pragnienie: zostać mamą.
Daria walczy o swoją szansę na macierzyństwo po nagłej śmierci Mateusza. Amelia zamyka się w sobie podczas leczenia niepłodności, pozwalając, by Paweł dokumentował w sieci każdy etap ich trudnej drogi. Kaśka próbuje utrzymać pozory idealnego życia z Markiem, choć czuje, że na starania o dziecko jest już dla nich za późno.
Gdy kobiety przypadkowo spotykają się w kawiarni obok kliniki, zakładają Klub Jednej Kreski – miejsce, w którym można zostać wysłuchaną, ale nie ocenioną.

Klub Jednej Kreski Angeli Węckiej to powieść o kobiecej sile, której nie widać na pierwszy rzut oka. Powstała z prawdziwego doświadczenia i przekonania, że niepłodność nie powinna być tematem tabu.
Przeczytaj. Podaj dalej. Któraś z kobiet w Twoim otoczeniu może tego potrzebować. Do przeczytania powieści zaprasza Wydawnictwo Spisek Pisarzy. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Klub Jednej Kreski:
Obie płaczemy – każda z innego powodu. Kawa stygnie, przedpołudniowe słońce zagląda do nas przez wykusz, oświetlając warstwy kurzu w moim mieszkaniu. Nie przejmujemy się jednak anturażem. Interesuje nas jedno: niech to przestanie w końcu boleć.
Zbieranie się do kupy trwa u nas godzinę. Nie spieszymy się, i tak obie mamy czas. W końcu siedzimy osobno na cynamonowej kanapie, zapadamy się na miękkich poduchach i pijemy zimną kawę, zapijając łzy. Nie przeszkadza nam to – musimy odpocząć od wzajemnej pomocy między jednym chlipnięciem a drugim.
To nadal dla mnie szok, ale przy Amelii czuję się… trochę jak w domu. Trochę jak w kółku wzajemnej pomocy. Trochę jak w klubie, w którym każdy może być wysłuchany, ale nie zostanie oceniony.
I czuję, jak w tym momencie spływa na mnie oświecenie. Myślę nad nim przez chwilę. Rozkoszuję się tą myślą. Nie wiem, czy chcę się nią dzielić, ale w końcu wybucham.
– Mam taki pomysł – mówię cicho, dławiąc się trochę własnym zawahaniem. Chrząkam nieco za głośno. – Może głupi, może zbyt osobisty, ale… czuję, że muszę coś zrobić. Coś, co nie będzie tylko kolejnym forum z ikoną serduszka i poradą, żeby się rozluźnić, bo in vitro jest ciężkie.
Amelia podnosi na mnie wzrok, ale nie przerywa. Czeka na to, co dodam.
– Klub – rzucam. – Ale taki prawdziwy. Bez spiny, bez pudrowania rzeczywistości. Gdzie można powiedzieć: „jestem wkurwiona, że nie mam dziecka” albo „nienawidzę patrzeć na cudze szczęście”. Albo nic nie mówić. Przynieść ciasto i posiedzieć w ciszy. Albo zjeść twoje ciasto, nie wiem. Potrzebuję czegoś namacalnego. I myślę, że nie tylko ja.
Amelia się nie śmieje. A ja tego śmiechu bałam się najbardziej. Albo innej reakcji, która mi powie, że wariuję.
– Klub Jednej Kreski – odzywa się po chwili. – Tak bym to nazwała. Bo przecież dokładnie tak to wygląda, co miesiąc. Jedna kreska. Ta jedna linia, która mówi „nie teraz, znowu nie teraz”.
– Brzmi jak coś, co chciałabym mieć w swoim życiu – przyznaję. – Chociaż to też trochę… czarny humor?
– Ale dobry czarny humor. – Uśmiecha się. – Taki, który coś trzyma w kupie. Albo przynajmniej nie pozwala się całkiem rozlecieć.
Patrzę na kubek, na jego puste wnętrze i krążek zaschniętej pianki przy ściance. I czuję, jak coś mnie rozsadza od środka.
– Tylko że w moim przypadku… – zaczynam cicho – to już nie chodzi tylko o starania.
Muszę się do czegoś przyznać. Wyrzucić z siebie coś więcej niż w kawiarni. Chcę, by Amelia dobrze rozumiała moją sytuację. Moją dziwną, pokręconą sytuację, z której chwilowo nie widzę wyjścia i w której duszę się jak ryba wyrzucona na brzeg.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Klub Jednej Kreski. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
