Pierwszą książkę Agnieszki Peszek przeczytałam prawie trzy lata temu i od tamtej chwili nie przepuściłam jej żadnej nowości. To jedna z tych autorek, które po prostu biorę w ciemno, bo wiem, że zawsze dostanę historię, która mnie porwie. A kiedy zobaczyłam, że zbliża się premiera czwartej części cyklu „Ona”, pomyślałam: „Sylwia, ogarnij się, czas nadrobić zaległości”. Tym bardziej że „Numer 1” ma premierę pod koniec stycznia, więc nie było opcji, żebym nie zaczęła od początku.
I powiem jedno, „40 Raków” to początek jazdy bez trzymanki.
Od pierwszych stron czułam, że znowu wpadłam w fabułę tak głęboko, jak tylko potrafię. Warszawą wstrząsa seria brutalnych zbrodni i to takich, że aż robi się zimno w dłonie. „Brzytwa” odcina kobietom części ciała, a śledztwo prowadzi komisarz Obrębski… wspierany przez dwóch świeżaków, którzy dopiero uczą się, z czym się je takie sprawy. Sam skład policji to już mieszanka, która aż prosi się o kłopoty i oczywiście kłopoty przychodzą.
To, co mnie szczególnie wciągnęło, to trzy perspektywy, z których Agnieszka prowadzi historię.
Mamy sadystycznego psychopatę, tak zimnego, skrupulatnego i chorego w swoim uporządkowaniu, że aż ciarki chodzą po plecach.
Mamy dziewczynę, której dzieciństwo było jednym wielkim koszmarem i kiedy czytałam jej fragmenty, aż ściskało mnie w żołądku.
I mamy policjantów, którzy próbują złapać mordercę, jednocześnie tonąc w problemach prywatnych.
I gdzieś po drodze zaczynałam się zastanawiać, co tak naprawdę robi z ludzką psychiką trauma? Jak daleko może popchnąć człowieka? I kto tu jest ofiarą, a kto oprawcą?
Złapałam się nawet na tym, że jednego z morderców momentami zaczynałam… rozumieć? Może nie usprawiedliwiać, ale próbować zajrzeć mu do głowy. A to zawsze świadczy o dobrze napisanej postaci.
Najbardziej wciągnęły mnie momenty, w których stopniowo odkrywałam, że za zbrodniami stoją dwaj mordercy, każdy z własnym, zupełnie innym sposobem działania. Fascynowało mnie wszystko, od metod przetrzymywania ofiar, przez miejsca ukrycia, aż po chłodną precyzję, która dosłownie wywoływała mi zimny dreszcz. Do tego ten ciągły brak śladów, brak tropów, brak czegokolwiek, co mogłoby poprowadzić policję… a ja razem z nimi czułam narastającą bezradność.
Emocje? Oj, było ich sporo.
Strach, obrzydzenie, złość. Momentami szczere współczucie. A przede wszystkim to napięcie, które rosło jak fala podczas sztormu. W pewnym momencie miałam wrażenie, że wszystko wokół przestaje istnieć i jestem tylko ja i ta historia. Dokładnie to uwielbiam u Peszek, wciąga człowieka tak, że nawet nie zauważa, kiedy mija pół książki.
A zakończenie?
Takie, które zostawia z pysznym niedosytem i sprawia, że od razu chcesz sięgnąć po kolejny tom. Uwielbiam serie, które trzymają czytelnika w niepewności i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Co podobało mi się najbardziej?
Ta mroczna intensywność.
To, jak autorka pokazuje wpływ przeszłości na teraźniejszość.
To, że każdy bohater coś ukrywa.
I to, że nawet przez sekundę się nie nudziłam, wszystko jest tu spójne, mocne, momentami okrutne, ale też piekielnie intrygujące.
Polecam tę książkę każdemu, kto lubi thrillery mroczne, intensywne, pełne psychologicznych zakamarków. Jeśli cenicie nieoczywiste postacie i fabułę, która wchodzi pod skórę, to „40 Raków” będzie strzałem w dziesiątkę.
Dla mnie to świetny początek cyklu „Ona” i już wiem, że całą serię przeczytam jednym tchem.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-07-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 410
Tytuł oryginału: 40.Raków
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
* Lubisz ćwiczenia z piłką gimnastyczną? * Nie masz pomysłu na kolejne ćwiczenia z jej wykorzystaniem? Mam dla Ciebie idealne rozwiązanie. Książkę...
Małgorzata Dobrowolska. Księgowa. Matka. Żona. Kobieta lubiana przez wielu. Tylko dlaczego zginęła? Liczba osób, z którymi miała na pieńku, zaskakuje...