Życie na walizkach, ciągle w drodze ma swoje plusy i minusy. To o nich m.in. dowiemy się z e-maili bohaterki powieści Moniki Szwai Artystka wędrowna.
Śpiewaczka operowa, Adela Brzostowska o pięknym, sopranowym głosie nie ma stałego etatu. Śpiewa dorywczo. Musi się tułać po operach i innych przybytkach kultury, by zarobić na swe utrzymanie. Jeździ po Polsce, jednak najczęściej przebywa w Szczecinie i tutejszej operze. W Szczecinie nie zna nikogo. Jednak jeszcze o tym nie wie, że nieznana jej do tej pory dziennikarka Wiktoria Wojtyńska, notabene miłośniczka opery, otrzymała niemalże rozkaz w e-mailu od pani profesor głosu Katarzyny Latour, aby się nią zaopiekować. I od tej chwili Wiki roztacza opiekę nad Adelą. Powoli znajomość przeradza się w przyjaźń i zazdrość...
Połowę powieści stanowią e-maile wymieniane głównie między trzema kobietami, z czego dominują pod względem długości i bogactwa treści wiadomości od Adeli do pani profesor. Z nich poznajemy bogate we wzloty i upadki życie artystki na walizkach zarówno zawodowe, jak i osobiste. W obu perypetii nie brak. I to nimi dzieli się Adela ze swoją profesorką głosu i oczekuje pomocy. A ma problemy z reżyserem w operze, niewiernym mężem i szaloną matką.
Drugą połowę powieści stanowi zwykła akcja rozgrywająca się współcześnie w Szczecinie, która oscyluje głównie wokół Wiki, jej domu i pracy. Świeżo upieczona mama ma dość bycia kurą domową, chce wrócić do pracy, tylko kto się zajmie 9-miesięcznym Maćkiem? Na scenie pojawia się pomoc domowa, Antonina Pisarkiewicz zwana Tosią. Ta starsza pani z niejednego pieca chleb jadła, ocenia ludzi po wyglądzie i jest świetna w tym co robi. Jednak dopiero pod koniec powieści czytelnik poznaje jej prawdziwe oblicze. Tosia zaskakuje swą osobowością.
Wkrótce po Tosi w pałacyku państwa Wojtyńskich pojawia się Szanta. Mała suczka wzięta od sąsiadów, prawie terier, bo tatuś nieznany. Ale ta mała Szanta jest nieustraszona, bardzo waleczna niezależnie od wielkości przeciwnika, a przy tym jest bardzo wesoła i pocieszna. Na dzień dobry liże kogoś po twarzy i gryzie w nos, ot taki zwyczaj. Wychowuje się razem z Maćkiem i razem z nim uczy się pewnych rzeczy, z różnym skutkiem. Z kolei jako szczeniak dużo psoci, co przyprawia domowników i gości o.... śmiech! Przyprawia też ich o skoki adrenaliny, gdy ucieka za płot, wędruje tu i tam i ma styczność z wielkim psem sąsiada - Kilerem. Czytając fragmenty z udziałem psich bohaterów można przeżyć chwile grozy i chwile śmiechu.
Towarzystwo męskie też jest tu niczego sobie. Panowie przystojni, inteligentni, szarmanccy, rodzinni, tacy ludzcy, żadne macho. A do tego mają związek albo z morzem, albo z lądem. I lubią muzykę w różnym wydaniu. W trakcie czytania na zmianę można nucić opery, operetki, szanty. Aż się prosi, aby do książki była dołączona płyta CD z piosenkami i pieśniami, o których jest mowa na kartach powieści. Zgadzam się ze słowami bohatera, a właściwie Nietzschego:
Życie bez muzyki to jakaś niedorzeczność. (s. 362)
Od kuchni można poznać życie w operze i telewizji regionalnej. Wprawdzie nie są to rozwlekłe opisy, ale można sobie stworzyć obraz tych miejsc kultury. Jednak w akcji dominuje zwykłe, codzienne życie. Zawirowań w nim nie brak, różne emocje wiarygodnych bohaterów przenoszą się na czytelnika.
Nie do końca jestem przekonana co do zamysłu kompozycji. Jakoś na początku ciężko czytało mi się e-maile. Nie wiem, czy by powieść nie zyskała, gdyby akcja rozwijała się normalnie, a w treści z rzadka pojawiały się listy internetowe. Dziwiło mnie to, że Adela pisała e-maile z różnych poczt, np. poczty hotelu. O ile w powieści jest kilka wskazówek odnośnie obsługi internetu, o tyle ten wątek nie został dopracowany.
Początkowo gubiłam się, kto jest kim, nie mogłam się wgryźć w treść, choć fabuła była niczego sobie. Nawet troszkę się nudziłam i miałam ochotę przestać czytać. Jednak znam pióro pani Moniki nie od dziś, znam jej lekki, nieco pokręcony styl, zabawne wypowiedzi i wiedziałam, że będzie dobrze, że w końcu przepadnę. Tylko czemu tak późno?
Z Artystką wędrowną można miło spędzić czas, pośmiać się z bohaterów i na czas czytania żyć ich życiem. Tylko tej muzyki mi zabrakło..., więc nuciłam sobie szanty pod nosem na przemian z Wesołą wdówką.
Informacje dodatkowe o Artystka wędrowna:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
83-7469-166-2
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...