"Pamiętaj, dziecko, że rzucona klątwa działa tylko na myśli człowieka. To on tak kieruje swoimi uczuciami i emocjami, że sprawia, iż w jego życiu pojawiają się różne złe rzeczy, czy to zdarzenia, czy jakieś zjawiska. Jeśli odeprzesz od siebie źle myśli, klątwa się od Ciebie odbije."
Zastanowił mnie ten cytat. Od razu odniosłam go do siebie i swojego życia. Gdzieś już czytałam, że w książkach znajdujemy odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie zdążyliśmy zadać, a które podświadomie nas nurtują.
Myślicie, że to prawda?
"Baśka" to powieść Małgorzaty Manelskiej, stanowiąca bezpośrednią kontynuację "Stefani". To piękna historia, która poruszyła mnie chyba jeszcze bardziej niż jej poprzedniczka. Muszę jednak zaznaczyć, że, w moim odczuciu, książka ta jest nieco inna niż wcześniejsza część. Zauważam tu znacznie bardziej rozbudowaną warstwę obyczajową i więcej elementów nadprzyrodzonych, które autorka szerzej rozwija. Jeśli chodzi o tło historyczne, mamy w tym tomie trochę mniej odniesień do ówczesnych realiów, ale też i czasy się zmieniły. Czytamy o latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, które były na tym terenie względnie spokojne. Owszem, autorka czyni pewne odwołania do ogólnej sytuacji w kraju, ale nie zajmują one już tak dużo miejsca w powieści jak wcześniej.
Historia opowiedziana w książce traktuje w głównej mierze o Baśce i jej wchodzeniu w dorosłość. Młoda kobieta niespodziewanie dowiaduje się o sobie pewnych rzeczy, które burzą jej dotychczasowy światopogląd. Chcąc ochłonąć, udaje się w podróż, w czasie której spotyka ją szereg interesujących wydarzeń. Przyznam, że losy dziewczyny mocno mnie zaangażowały. Polubiłam Baśkę całym sercem i życzyłam jej jak najlepiej. Choć nie do końca zgadzałam się z postępowaniem bohaterki, miałam świadomość, że dziewczyna dopiero uczy się świata i do niektórych rzeczy musi dojść sama. Bardzo mi się podobało podejście rodziców nastolatki - Stefanii i Wszebora - do niej samej, a zwłaszcza ich zaufanie w umiejętność właściwego pokierowania przez nią swoim życiem. Nie krytykowali i nie narzucali swojego zdania, ale jednocześnie cały czas byli obok, gotowi służyć pomocą.
Zagadnieniem, które nie zostało wyjaśnione w poprzedniej części, była kwestia śmierci pierwszego męża Stefanii.
Wszystkie fakty związane z tym wydarzeniem poznajemy dopiero w "Baśce". Muszę przyznać, że podobał mi się sposób, w jaki autorka dokonała wyjaśnienia tej sytuacji. Umiejętnie podsycała moją ciekawość, stopniowo odkrywając kolejne karty. Ostatecznie rozwiązanie tej kwestii poznajemy dopiero na samym końcu i, w moim odczuciu, okazało się ono naprawdę zaskakujące. Finał powieści wyjaśnia wiele kwestii, aczkolwiek, ja tu widzę małą furtkę, którą można byłoby kiedyś otworzyć.
Być może doczekamy się kontynuacji tej historii? Jeśli o mnie chodzi, nie miałabym nic przeciwko.
Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem tej powieści. Porwała mnie i z prawdziwym żalem rozstawałam się z poznanymi bohaterami. Muszę przyznać, że Małgorzata Manelska ma w sobie coś, co sprawia, że jej historie mają dla mnie nieodparty urok. Wszystkie dotychczasowe książki autorki przeczytałam z prawdziwą przyjemnością i w tej chwili będę z niecierpliwością wyglądać jej kolejnego tytułu.
Moja ocena 9/10.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2023-07-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 348
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Katarzyna Jabłońska
OPOWIEŚĆ O LUDZIACH, KTÓRYM PRZYSZŁO ŻYĆ W ŚWIECIE NIENAWIŚCI I POGARDY DLA DRUGIEGO CZŁOWIEKA. Kontynuacja losów bohaterów „Zapachu...
Rok 1968. Marzenie młodziutkiej Kasi Skrockiej o wielkim świecie spełnia się. Dziewczyna załatwia w nielegalny sposób paszport i zaproszenie, by wyjechać...