„..działa pani nieszablonowo, że nawet komuniści się z panią liczą, a to często się nie zdarza”.
Już kilka razy przymierzałam się do książek Jacka Ostrowskiego, ale coś mi zawsze jakoś stawało na przeszkodzie. Tym razem jednak zaczęłam przygodę z "Serią z papugą" od części siódmej. Zaintrygował mnie po prostu tytuł "Bibliotekarka", dla mnie ten zawód zawsze był marzeniem i byłam już o mały krok od podjęcia takiej pracy, ale... moje plany zostały znacznie zweryfikowane. Jednak kontakty z biblioteką mam cały czas i to dość bliskie.
Wysłuchałam tej książki i muszę przyznać, że lektorka, pani Ewa Abart spisała się wręcz genialnie. Zwłaszcza w roli papugi o imieniu Zgaga, gdybym sama czytała tę książkę to z pewnością nie odebrałabym w taki sposób pokrzykiwania rezolutnej papugi. Seria od tej chwili będzie prawdopodobnie jedna z moich ulubionych, bo mam zamiar nadrobić zaległości i zacząć od początku.
Mimo tego, że główna bohaterka Zuzanna Lewandowska jest dość wulgarna, chamska, potrafi rozpychać się łokciami idąc przez życie, pali mocna papierosy i sporo pije alkoholu, to jednak polubiłam ją, bo zawsze lubiłam takie przebojowe kobiety, które nie dają sobie w kaszę dmuchać.
Jej domowa menażeria jest tak rozbrykana, że Zuza nie może narzekać na nudę, mimo tego, że mieszka sama.
Fabuła dzieje się jeszcze w czasie trwania stanu wojennego w PRL-u. Lewandowska zainteresowała się sprawą sprzed lat, dotyczyła niejasnej śmierci bibliotekarki, postanowił się temu przyjrzeć.
"Myśli pani, że znajdzie jej ewentualnego zabójcę? Po tylu latach? Wtedy milicja wykluczyła udział osób trzecich. Mieszkanie było zamknięte od środka. Zabójca musiałby wyjść przez komin niczym Święty Mikołaj. To jakiś absurd."
Idąc tym tropem, okazało się, że zginęły również inne bibliotekarki w tym czasie. To już nie było normalne. Gorzej, że tym razem ma godnego przeciwnika.
Jednak, gdy Zuza zabiera się za coś, to nie odpuszcza. Próby zastraszania jej nie odnoszą żadnego poważniejszego skutku.
Z pomocą przychodzi Zuzannie aplikantka, którą przyjęła na prośbę kolegi. Zaczynają grzebać w starych papierach i odkopują to, co inni chcieli głęboko ukryć. Małymi krokami, powoli i leniwie, ale dochodzenie posuwa się ciągle do przodu. Tropy prowadzą w zaskakującym kierunku.
Czy uda się rozwikłać zagadkę sprzed lat? Kto próbuje przeszkodzić Zuzie w dochodzeniu? Kto i dlaczego przyczynił się do śmierci bibliotekarek?
Mimo sensacyjnego tematu książki, muszę przyznać, że bawiłam się doskonale. Sarkastyczny humor, klimat z PRL-u, który dobrze jeszcze pamiętam, na dodatek zgrabnie wtrącane odnośniki do poprzedniej jak i obecnej rzeczywistości.
"Ty pierzasty potworze, już ci kiedyś mówiłam, że nie jesteś na bieżąco. Gierka wynieśli na strych, teraz prowadzi nas ślepiec, a swoją drogą, ciekawe kto będzie u steru tej rozklekotanej łajby za czterdzieści lat? Pewnie jakiś obleśny karzeł, a na dodatek pedał, no bo może być tylko gorzej."
Myślę, że to wyjątkowa lektura, zupełnie inna niż większość opowieści kryminalnych, może dlatego, że autor bardzo trafnie nakreślił atmosferę tamtych czasów, szarych i smutnych, ale jednak często się do nich wraca myślami, niekoniecznie za nimi tęskniąc. Tylko wspominając.
Tym bardziej, że niektóre rzeczy dziejące się w obecnych czasach bardzo często przypominają tamte...
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 364
Dodał/a opinię:
Myszka77
Ty pierzasty potworze, już ci kiedyś mówiłam, że nie jesteś na bieżąco. Gierka wynieśli na strych, teraz prowadzi nas ślepiec, a swoją drogą, ciekawe kto będzie u steru tej rozklekotanej łajby za czterdzieści lat? Pewnie jakiś obleśny karzeł, a na dodatek pedał, no bo może być tylko gorzej.
Po wybuchu bomby w kamienicy Zuza Lewandowska jest zmuszona wraz ze swoimi zwierzakami chwilowo zamieszkać w swojej kancelarii. Tymczasem w Płocku zaczynają...
Ku zaskoczeniu wszystkich Zuza Lewandowska otrzymuje paszport i wyjeżdża wraz ze swoją papugą na Kubę, na ślub Eduardo. Władza jednak nawet na chwilę nie...
Przy katedrze natknęła się na biskupa, akurat pakował się ze swoimi ogarami do wołgi pierwszego sekretarza, zapewne razem jechali na polowanie, tu wiara, czy też brak wiary, nie była żadną przeszkodą.
Więcej