Katarzyna Michalak to jedna z wielu polskich pisarek, których powieści pochłaniają mnie i przenoszą do wirtualnego świata. Autorka nie oszczędza bohaterom trudności i przeszkód które stawia na drodze do miłości, szczęścia i radości. W Leśnej Trylogii nie zabrakło najważniejszych dla człowieka uczuć i emocji, łez smutku czy wzruszenia, ale również wątków sensacyjnych. Jak zakończyła się najnowsza trylogia Michalak?
Trzech braci
Trzy przyjaciółki
Okrutny los, który w postaci pomysłów Autorki nie pozwala im na zwyczajne życie
To główni bohaterowie tej powieści. Długo myślałam jak napisać recenzję, by nie zdradzić Wam zbyt wiele, ale żeby z drugiej strony pokazać plusy i minusy powieści.
Poprzedni tom zakończył się dość tragicznie i krwawo, nie ukrywam że teraz przyjdzie Ci, Drogi czytelniku spędzić sporo czasu u boku swych bohaterów przy szpitalnych łóżkach... Trzymając ich za rękę w krytycznych chwilach, gdy słyszą przykre wiadomości, widzą demony zatruwające myśli o przyszłości czy próbują pogodzić się z rzeczywistością, zesłaną im przez... no właśnie... przez kogo?
Główni bohaterowie spędzili w szpitalnym otoczeniu wiele dni, jednocześnie zmagając się z nowymi trudnościami. Jakby mało mieli smutków i problemów. W ich życiu pojawiają się osoby znane lub zupełnie obce. Jedne napawają miłością, czułością, inne obrzydzeniem i pogardą. Niektóre spotkania są umówione, inne spontaniczne czy zaskakujące. Wyczekiwane, miło wspominane lub sprawiające, że pragną o nich zapomnieć. Każda z nowych postaci wywołała - również we mnie - odmienne emocje. Jest to dowodem na doskonałe zróżnicowanie i scharakteryzowanie ich.
"Na miłość nie trzeba zasługiwać. Nie trzeba o nią żebrać. Masz prawo do miłości za to tylko, że przyszłaś na świat. Za to, że biegasz, oddychasz, upadasz i wstajesz, a twoje serce bije dla tych, którzy cię kochają i których ty kochasz. Nikt nie ma prawa żądać więcej." *
Wydarzenia, tradycyjnie już w tej serii biegną szybko i nie pozwalają na chwile nudy. Kiedy już mamy nadzieję na spokój, sielankę i obezwładniającą miłość, jeden telefon czy też jego brak potrafi rozwiać te nadzieje... Pojawiają się nowe domysły, czarne wizje, krwawe sceny... I tylko w głowie czytelnika pojawia się pytanie, czy Katarzyna Michalak nie za bardzo pogmatwała im życie? Owszem lubię, gdy się dzieje... Gdy nie męczą mnie opisy przyrody, ale postacie z krwi i kości dostarczają przemyśleń i podążają ścieżkami, na których końcu mają nadzieję dojrzeć swój wymarzony cel. Powieść mi się podobała, to nie tak, że kręcę nosem, tylko wydaje mi się, że śmiało tymi dramatami można by obdzielić bohaterów kilku innych książek. Ale niewątpliwie nie miałam okazji się nudzić.
Rozstania, powroty, wyjazdy, choroby, niespodziewane wieści o utracie lub pozyskaniu bliskich - tego dostarczyli Gabrysia i Wiktor, Majka i Marcin oraz Julia i Patryk - trzy pary, trzy historie, niby oddzielne, ale jednak jakże połączone... Jest też matczyna miłość w różnych odcieniach (macierzyństwo marzeń kontra jak z koszmaru!), maleńka i przestraszona Hania oraz demon z powichrowaną wrażliwością.
Jak przystało na powieść z wątkiem sensacyjnym znajdziecie tutaj również szantaż, groźby, strach, bezsilność, policyjne gierki a wszystko to przełamane pięknymi wyznaniami miłości i okazywaniem dobrego serca. Michalak na przykładzie "Błękitnych Snów" pokazała, że błędy, których dopuściliśmy się w przeszłości powracają ze zdwojoną siłą, wychodzą w najmniej spodziewanych momentach i zatruwają nam życie... Tylko wtedy, już za późno na odwrócenie biegu historii.
"Jeśli się jednak kogoś prawdziwie kocha, trzeba umieć nie tylko dawać i brać, ale też rezygnować z własnego "chcę". W miłości liczy się "chcemy". **
Książka pokazuje jak bardzo każdy z nas pragnie domu, rodziny, bliskości i akceptacji. Może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale każdego dnia potrzebujemy kogoś, kto przytuli, pocieszy, zapyta jak minął dzień i będzie życzył nam dobrze. Będzie martwił się o nas, gdy długo nie wracamy a sam będzie zdawał sobie sprawę, iż to działa również w przeciwną stronę. A jak wiadomo, tam gdzie jest rodzina, gdzie ze sobą rozmawia - lub nie - wiele osób pojawiają się niespodzianki, wzruszenia, smutek i śmiech, ale i zmęczenie - ot, normalne życie. Takie właśnie opisała Katarzyna Michalak, wzbogacając trochę tragediami i nasycając zbiegami okoliczności. Ale to tylko powieść, prawda? Wszystkie chwyty dozwolone, by czytelnik nie odłożył książki z myślą, iż było nudno. Ja to sobie cenię.
Podsumowując - "Błękitne Sny" to powieść o niezwykłym i zapadającym w pamięć zapachu róży i pomarańczy. O miłości i nienawiści. Bólu i radości. Rozpaczy, szczęściu i wzruszeniu. Książka, która dostarcza emocji jak pędzący po szynach wagonik uciekający przed demonami przeszłości. Katarzyna Michalak podarowała nam opowieść o utraconych i odzyskanych bliskich, wyciąganiu pomocnej dłoni, wybaczaniu, błądzeniu oraz tajemnicach, potrafiących nieźle namieszać, co z kolei pokazuje, jak ważna jest przyjaźń.
* K. Michalak, "Błękitne Sny", Wyd. Znak literanova, Kraków 2017, s. 136
** Tamże, s. 257
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2017-08-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Błękitne sny
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
ejotek
Daj się otulić atmosferą świątecznej powieści Katarzyny Michalak! Natalia ma jedno jedyne, lecz nierealne marzenie – zostać mamą. Ta tęsknota nie...