kochajacaksiazki.blogspot.com
Po przeczytaniu i zrecenzowaniu I części serii „Bracia Slater”, pt. „Dominic”, postanowiłam od razu kontynuować lekturę tej serii, dlatego też sięgnęłam po dopełnienie I tomu – „Bronagh”. Z racji tego, że książka liczy sobie niewiele ponad sto stron, przeczytałam ją w ciągu jednego wieczoru. Po zakończonej lekturze muszę jednak przyznać, że jestem trochę rozczarowana.
Bronagh Murphy w ciągu ostatnich lat przeszła wiele, zatem kiedy zbliżają się jej dwudzieste pierwsze urodziny, jedyne, o czym marzy, to relaks z rodziną. Na spokojnie.
Jej chłopak, Dominic Slater, nie zna pojęcia „na spokojnie”. Mówiąc szczerze, nigdy nie znał i nie zamierza poznać. Adrenalina to jego narkotyk. Wymyśla doskonały plan – jednocześnie romantyczny i ekscytujący. Jednak jego wersja słowa „ekscytujący” bardzo różni się od tej znanej przez Bronagh. Wkrótce się dowie, jak bardzo.
Kiedy sprawy przyjmą niekorzystny obrót, a Dominic znowu będzie walczyć o swoją dziewczynę, Bronagh stanie w obliczu bardzo trudnej decyzji. Trwać u boku swojego gorącego faceta albo odejść i nigdy nie oglądać się za siebie.
Bronagh zatrzymuje to, co kocha.
Odnoszę wrażenie, że ta część była zupełnie niepotrzebna. W jakimś minimalnym stopniu obniżyła moją wysoką ocenę dla tej serii, jaką miałam po przeczytaniu I części. Problem, przed jaką staną główni bohaterowie, jest dla mnie kompletnie nie trafiony i wręcz „wyssany z palca”. Nie mam pojęcia skąd autorka wpadła na taki pomysł, ale mnie niestety nie przekonała. Może gdyby fabuła byłaby bardziej rozwinięta, a historia ta liczyła sobie trochę więcej stron, to może i byłabym skłonna uwierzyć w tą wizję autorki. Na chwilę obecną mówię jednak stanowcze NIE.
Cała fabuła historii rozgrywa się w ciągu jednego dnia, a mianowicie – w dniu dwudziestych pierwszych urodzin Bronagh. W tej części poznajemy tą romantyczną stronę Dominica i płaczliwość Bronagh. Pomimo tego, że bohaterowie są trzy lata starsi, to jednak ich charakterystyczne zachowanie nie uległo zbyt dużej zmianie. I tu właśnie pojawił się największy problem, jaki wpłynął na moją ostateczną opinię na temat tej książki. Nie spojlerując, chodzi w głównej mierze o to, że autorka w tej części stwierdziła, że to, co charakterystyczne i wyjątkowe w ich charakterach jest złe. Zupełnie się z tym nie zgadzam i nie potrafię zrozumieć, dlaczego L. A. Casey postanowiła z oryginalności zrobić wadę.
Cała historia nie jest jednak zła. Całość czyta się bardzo szybko i przyjemnie, dzięki lekkiemu stylowi pisania autorki. Podobał mi się proces rozwoju emocjonalnego Dominica. Autorka ukazała go zupełnie z innej perspektywy. Szkoda tylko, że postąpiła tak, a nie inaczej z Bronagh.
Tak jak już wspominałam, uważam, że „Bronagh” jest zbędnym dodatkiem, który w jakimś stopniu zepsuł moją idealną wizję tej pary. Nie oznacza to jednak, że rezygnuję z kontynuowania lektury tej serii. „Dominica” szczerze Wam polecam, ale „Bronagh” bierzecie na własną odpowiedzialność.
Moja ocena: 6/10
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-09-22
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 326
Tytuł oryginału: Bronagh
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Dodał/a opinię:
Anna Pasiut
Aideen Collins to ognista dziewczyna, która potrafi postawić na swoim. Dorastała bez matki wśród samych mężczyzn, dlatego od zawsze umiała...
KONTYNUACJA TRZECIEGO TOMU BESTSELLEROWEJ SERII O BRACIACH SLATER Aideen Collins jest na skraju załamania. Ma wszystkiego dosyć, począwszy od ciąży. Przede...