"Dłoń Króla Słońca" zachwyciła mnie wydaniem już od samego początku. Super okładka, pięknie zdobione brzegi książki, a wewnątrz również super to wygląda. Ale okładka to nie wszystko, co pokazało mi już "Cesarstwo Piasku" i obawiałem się powtórzenia tej przypadłości w przypadku tej książki. Zwłaszcza, że fabuła częściowo przypomina powieść Tashy Suri. "Dłoń Króla Słońca" od samego początku przywodziła mi na myśl dwa tytuły: wspomniane "Cesarstwo Piasku" oraz "Wojnę makową" ze względu na egzaminy, do których przyucza się główny bohater, Wen Olcha lub jak wolicie Głupi Kundel. Bardziej przypomina jednak książkę Tashy Suri, lecz J.T. Greathouse zrobił to o wiele lepiej niż autorka. "Dłoń Króla Słońca" również ma powoli rozwijającą się fabułę i skupia się na przeżyciach bohatera, ale czyta się to o wiele lepiej niż "Cesarstwo Piasku". Ponadto, w ostatnich częściach książki akcja bardzo przyspiesza i czekam na drugą część. Zarówno bohaterowie, jak i fabuła są ciekawi i nie mogę zarzucić tej książce nic większego. No, może trochę irytował mnie główny bohater w niektórych momentach, poprzez podejmowanie dziwnych decyzji. No co warto zwrócić uwagę, magia w tym świecie jest bardzo rozbudowana i autor ciekawie ją opisał.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2022-06-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 484
Tytuł oryginału: The Hand of the Sun King
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Dodał/a opinię:
Marek Tuz
Tam, gdzie upada hierarchia, jej miejsce zajmuje okrucieństwo. Rebelia osiąga punkt wrzenia. Powstańcy nie cofną się przed niczym, byle uwolnić się od...