Zadziwiające, jak mocno na ogół ufamy najbliższym. Wierzymy w to, że skoro są to osoby bliskie naszym sercom (i z wzajemnością), to nie ma mowy o tym, by nas skrzywdziły. Czy słusznie? Wystarczy obejrzeć pierwszy lepszy serwis informacyjny na dowolnym kanale, by przekonać się, że wielu ludzi myślało podobnie i mocno się na swym przekonaniu zawiodło...
Powiesz pewnie, że dramatyczne wydarzenia tyczą się innych, nie ciebie. Spróbuj sobie zatem wyobrazić taką sytuację: zostajesz uwięziony w jednym pomieszczeniu z kimś bliskim. Wiesz, że jedyna szansa na ratunek to śmierć któregoś z was. Jaką masz pewność, że osoba, którą tak dobrze znasz, której ufasz i którą najpewniej darzysz uczuciem, nie zabije cię z zimną krwią, by przetrwać?
Ostatecznie każde z nas to tylko zwierzę, które wydrapałoby drugiemu oczy, by przeżyć[1].
Ofiary psychopatycznego i przebiegłego mordercy z debiutanckiej książki brytyjskiego pisarza M.J. Arlidge'a pt. "Ene, due, śmierć" miały okazję na własnej skórze przekonać się, czym pachnie taka niepewność. Całe ich życie do momentu spotkania psychopaty, prowadzącego z nimi jakże specyficzną i katastrofalną w skutkach grę, stało się nagle bardzo odległym wspomnieniem. Od tej chwili miało liczyć się jedynie tu i teraz oraz decyzja, którą podejmą. Życie własne czy współtowarzysza niedoli?
Gdyby ów scenariusz był jednorazowym zdarzeniem, to pewnie tylko na chwilę stałby się tematem numer jeden dla brytyjskich mediów, społeczeństwa i tamtejszej policji. Jednak gra, tak skrupulatnie zaplanowana przez szaleńca, oraz wyścig z czasem dopiero się rozpoczęły. Inspektor Helen Grace wraz ze współpracownikami musi się śpieszyć, jeśli nie chce, by ofiar mordercy było więcej. Tymczasem śledztwo z dnia na dzień zdaje się coraz to trudniejsze, a jego końca nie widać...
Jak wiele ofiar pochłonie chora zabawa dręczyciela? I czy Helen Grace uda się odkryć jego tożsamość? Odpowiedź na te i inne pytania przyniesie dopiero zakończenie powieści Arlidge'a. Zanim po nią sięgniecie, przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki! To, co najmocniej wyróżnia ten zapierający dech w piersi thriller, to bez wątpienia wartka akcja oraz jej liczne zwroty. Autor doskonale zna pojęcie suspensu i w nienaganny sposób potrafi się nim posługiwać. Szybkie tempo czytania zapewniają także bardzo krótkie rozdziały. Całkiem ciekawie wypadają postacie wykreowane przez pisarza, ponieważ nie są przerysowane i nie noszą cech superbohaterów. Mają swoje wady i dramatyczne przeżycia z przeszłości. Są zwyczajnie ludzcy.
Jednak na pewnym polu Arlidge mocno mnie zawiódł. Mimo że stworzył wręcz idealne warunki do mrocznych opisów stanów psychicznych, w których znajdowały się ofiary, gdy rozpoczęły już wspomnianą grę z mordercą, nie zdecydował się z tego skorzystać. Bohaterowie przebywali w porażająco dramatycznych warunkach, a stan, do którego zostali doprowadzeni, to skrajne odczłowieczenie. Ci ludzie stawali się zwierzętami: liczyło się jedynie przetrwanie oraz instynkt samozachowawczy. Dlaczego więc - mając tak szerokie pole do popisu - pisarz niemal pominął ten aspekt? Może powieść już bez tego wydała mu się zbyt mocna i drastyczna? A może postanowił ją nieco złagodzić, by jej odbiór był znacznie szerszy? To już tylko moje osobiste gdybanie, które z rzeczywistością nie musi mieć nic wspólnego. Nie zmienia to faktu, że wytrawni fani gatunku na pewno nie będą w pełni usatysfakcjonowani debiutem autora.
"Ene, due, śmierć" to thriller z bardzo dobrze poprowadzoną akcją, lecz z nie do końca wykorzystanym potencjałem, co szybko zauważy każdy czytelnik często sięgający po tego typu powieści. Nie znaczy to jednak, że kogokolwiek chcę odwodzić od tej lektury. Wręcz przeciwnie: zachęcam do niej, bo mogę wam zagwarantować, że nie będziecie się przy niej nudzić - technicznie jest to zwyczajnie niemożliwe.
Sama czekam już na drugi tom cyklu z Helen Grace w roli głównej. Wydawnictwo zrobiło czytelnikom niespodziankę i na końcu "Ene, due, śmierć" umieściło próbkę tego, co czeka nas w kolejnej części - "Powiedz panno, gdzie ty śpisz". Czy warto będzie się na nią skusić? Ja czuję się mocno zachęcona. Byle do września!
[1] M.J. Arlidge, Ene, due, śmierć, Czwarta Strona, Poznań 2015, s. 414.
Ocena: 4,5/6
Na blogu: http://www.ksiazkowka.pl/2015/03/ene-due-smierc-m-j-arlidge.html
Informacje dodatkowe o Ene, due, śmierć:
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2015-03-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
9788379762293
Liczba stron: 440
Dodał/a opinię:
Sprawdzam ceny dla ciebie ...