Od momentu ujrzenia książki w zapowiedziach wydawnictwa, wiedziałam, że muszę ją poznać. Czytałam dwie poprzednie książki autorki wydane w Wydawnictwie WasPos i przypadły mi do gustu, bardzo. Nie mogłam nie poznać i tej, tym bardziej, że podchodzi gatunkowo już pod thriller, czyli jeden z gatunków, który nagminnie czytam, określony również jako fantasy i powieść science fiction. Może kosmitów tutaj nie było, ale wydarzenia niektóre trochę wychodziły poza granice naszej rzeczywistości. A może to nam się tylko... wydawało? :) Okładka przestawia las i dom... W ciemnych kolorach - według mnie świetna robota grafika. Nie posiada skrzydełek - szkoda, bo zawsze mają dodatkowa ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka duża, wystarczająca dla naszych oczu. Odstępy między wersami zostały zachowane, tak jak i marginesy. Książka podzielona została na rozdziały, nie za długie, nie za krótkie.
Czytało mi się dość szybko i przyjemnie. Autorka posługuje się lekkim piórem, nie przytłacza czytelnika - wręcz przeciwnie, aż chce się dalej czytać. Może na samym początku byłam trochę zawiedziona, nie spodziewałam się, że ta historia się tak zacznie i byłam naprawdę znudzona... Jednak im dalej, tym było lepiej, że ten niesmak po początku gdzieś uleciał. Im dalej - tym czytałam z jeszcze większym zainteresowaniem, chciałam poznać to wszystko, co było owiane tajemnicą. Cieszę się, że mogłam po raz kolejny sięgnąć po lekturę napisaną przez Agnieszkę i że się nie zawiodłam - a to ważne! Z chęcią przeczytam kolejne powieści, czekam na nie. :)
Mamy tutaj główną bohaterkę, Magdę, która... Właśnie. Na początku miałam z nią problem. Jej zachowanie irytowało mnie strasznie... Jednak później trzymałam za nią kciuki, by zdobyła potrzebne jej informacje, by to wszystko się jakoś ułożyło... Czułam się chwilowo jak ona, gdy zmieniła miejsce zamieszkania - mnie przed laty spotkało to samo, choć nie z takiego samego powodu jak ją. Niemniej jednak wiedziałam jakie to uczucie być gdzieś indziej, z dala od swoich znajomych, od swoich miejsc... Zachowywała się momentami jak dziewczynka, nie jak kobieta, była kapryśna... ALE! Pojawia się Daniel. I ten osobnik dopiero mnie zaintrygował. Byłam ciekawa, jaka wiąże się z nim przeszłość i tajemnica, którą tak strzeże cała jego grupa. To był mój ulubiony bohater, mimo chamskich odzywek, czasami jak już coś powiedział, to myślałam, że zatłukę go patelnią, dosłownie...
Uważam, że bohaterowie zostali dopracowani i niczego im nie brakuje. Są irytujący jak ludzie w naszym otoczeniu i mają swoje tajemnice, tak jak jest z nami.
Dzieje się sporo, chociaż ta zaraza z przeszłości ciekawiła mnie najmocniej. A gdy stopniowo bohaterowie odkrywali karty, nie wiedziałam, czy mam wierzyć w to co czytam... Że tak potrafią postąpić ludzie?! No tak, przecież potrafią, co ja się dziwię...
Spodobał mi się również moment budowania relacji między Magdą a Danielem, czułam te uczucia jakie im towarzyszyły i byłam bardzo podekscytowana ich spotkaniami, chociaż... były bardzo specyficzne.
A zakończenie? To mnie dopiero zaskoczyła pisarka. Nie spodziewałam się czegoś takiego, ale... to było bardzo dobre zakończenie, nie spodziewałam się, a niedosyt myślę, że został zaspokojony. Bo przed końcem miały miejsce wydarzenia, które nie należały do najprzyjemniejszych i szczerze mówiąc, łza w oku się zakręciła...
Reasumując uważam, że jest to bardzo dobra historia, po którą sięgnąć może każdy zainteresowany. Ja nie żałuję, że ją poznałam. Ba! Mogłabym, czytać jeszcze więcej od tej autorki, bo w tekście nie ma żadnych blokad, które utrudniały by nam czytanie. Szczerze polecam!
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2021-07-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Epidemia uczuć
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Angelika Ślusarczyk
Jacek Markowski planuje odejść na emeryturę. Po śmierci żony nie potrafi odnaleźć się w samotnej rzeczywistości. Nic go nie cieszy, nic nie interesuje...
Klara i Basia, bliźniaczki, które dały się poznać jako posiadaczki tajemniczych darów właśnie rozpoczynają naukę w klasie maturalnej. Agata, ich matka...