Dawno się tak się nie uśmiałem, szczerze, tym bardziej, że też wróciły pewne wspomnienia. A to za sprawą Norberta Grzegorza Kościeszy i jego „Folwarku komendanta”. Kościesza to były gliniarz, który też para się pisaniem, między innymi bajek dla dzieci, to tak tytułem zapoznania. Trochę folwark czekał, miałem obawy, że to będzie w stylu robienia w swoje gniazdo a tego nie lubię. A tu miła niespodzianka. Autor za pomocą fikcyjnych bohaterów przedstawia zdarzenia prawdziwe a to znaczy ni mniej, ni więcej, że chociaż się w pale nie mieści, to wydarzyło się naprawdę. Sam bym nie wierzył, że takie rzeczy mogą się wydarzyć ale zobaczyłem na własne oczy czy przeżyłem to i owo. W chwili obecnej, podejrzewam, że z braków kadrowych jest jeszcze gorzej. Znajomości były, są i będą jak świat światem jest. Dwóch braci w psiarni, trzeci też w mundurówce ale kościelnej, zdarza się. Kabaretowa komisja lekarska też się zdarzała. O rozwiązłych kursantkach też znam opowieści, gamoni na strzelnicach też widywałem. Ale gliniarz z takim zezem? Tu stwierdzam, że jeszcze mało widziałem. Mam tylko nadzieję, że na kursie podstawowym dalej nie mają rzutu granatem. Trochę zawiedziony jestem, bo okładka zapowiadała coś więcej ale mam wrażenie, że będzie kontynuacja po którą chętnie sięgnę.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-10-02
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
Andrzej Trojanowski
Norbert Grzegorz Kościesza - autor niezależny, twórca takich publikacji, jak Psy Prewencji i Folwark komendanta, które jako bestsellery długo...
Nowa, kolorowa i poprawiona wersja Legendy z 2017 roku, która rozeszła się w błyskawicznym tempie. DOSKONAŁA OPOWIEŚĆ NA CZAS ŚWIĄT :) ZAPRASZAMY DO...