Powieść historyczna z prawdziwego zdarzenia, aczkolwiek nie pozbawiona mniejszych i większych wad. Po stronie plusów mamy świetnie oddane realia epoki , dobrze zarysowane postaci i dość wartką akcję. ,,Dość", bo autor potrzebuje sporo czasu, żeby w końcu coś zaczęło się dziać. To znaczy, oczywiście cały czas się dzieje, ale dopiero gdzieś w połowie (czyli po blisko czterystu stronach) zaczynają dziać się rzeczy naprawdę interesujące. Najlepsze są trzy ostatnie rozdziały ? I tak oto, płynnie przeszliśmy do wad. Czytając ,,Inwazję" miałam wrażenie, że tak naprawdę trzymam w ręku dwie sklejone książki . Początek - nudnawy i powolny, czytałam głównie dlatego, że głównego bohatera Matthew Shardlake polubiłam podczas lektury poprzednich tomów cyklu i wciągającą część drugą.
Podsumowując: ostatnie czterysta stron sprawiło mi tyle przyjemności, że potrafię bez trudu autorowi wybaczyć, iż na początku niewąsko mnie znudził.
Aha, i jeszcze jeden drobiazg. Chociaż ,,Inwazja" (podobnie jak poprzednie tomy) jest powieścią fabularnie zamkniętą, to jednak jest w niej wiele odwołań od wcześniejszych części. Odniesień tych jest na tyle dużo, że osoby nie znające pozostałych części historii mogą poczuć się momentami nieco zagubione. Zalecam więc lekturę książek Sansoma po kolei.
Informacje dodatkowe o Inwazja:
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2014-10-10
Kategoria: Historyczne
ISBN:
9788378859741
Liczba stron: 688
Dodał/a opinię:
nureczka
Sprawdzam ceny dla ciebie ...