Zanim Marie Tierney rozpoczęła karierę pisarką przez prawie dwadzieścia lat była nauczycielką biologii. Jej debiutancka książka „Martwe zwierzęta” wygrała w prestiżowym konkursie Daily Mail First Novel. W swojej powieści autorka w ciekawy sposób łączy kilka gatunków balansując pomiędzy kryminałem, thrillerem i horrorem. Wzrok przyciąga hipnotyzująca okładka.
Czy wiecie, ile kości jest w szkielecie żaby albo w jakich warunkach najszybciej rozkłada się ciało? A może słyszeliście co to jest likantropia kliniczna? Jeśli nie, to dowiecie się tego z powieści „Martwe zwierzęta”.
Jest rok 1981, dzielnica Rubery na południowym przedmieściu Birmingham w Anglii, trzynastoletnia Ava Bonney wymyka się nocą z domu, żeby ocenić zmiany w rozkładzie ciał martwych zwierząt, które obserwuje. Bo Ava ma dość oryginalne hobby – intryguje ją śmierć i rozkład zwłok w różnych warunkach. Tym razem oprócz ciał zwierząt odkrywa zwłoki zaginionego kilka dni wcześniej kolegi ze szkoły. Dziewczyna nie panikuje tylko ze spokojem detektywa i patologa analizuje ich wygląd odkrywając nietypowe ślady. Nastolatka zawiadamia policję, ale zaintrygowana i zafascynowana zbrodnią razem ze swoim przyjacielem prowadzą własne dochodzenie. Kiedy kierujący śledztwem sierżant Sethem Delahayem poznaje Avę dość szybko orientuje się, że nie jest ona typową trzynastolatką. Z czasem nawiązuje się między nimi nić sympatii, bo Delahaye docenia jej celne uwagi i zdolność obserwacji.
Nastolatka w roli detektywa w powieści dla dorosłych jest dosyć oryginalnym pomysłem. Swoją wiedzę czerpie nie z Internetu, który nie jest dostępny w jej środowisku, ale z obserwacji, osobliwych eksperymentów i książek. Ponieważ dorośli widzą w niej dziecko, Ava ma także większe możliwości obserwacji otoczenia, patrzy na rzeczywistość i ludzi niekonwencjonalnie, z innej perspektywy. A że jest bardzo inteligentna i bystra, mało co jej umyka. Czy będzie konkurencją dla policji i komu uda się szybciej rozwiązać tę kryminalna zagadkę?
Pisarka znakomicie oddała atmosferę miejsca akcji, obrzeża miasta, które przechodzi w wieś, bliskość drogi szybkiego ruchu, bloki stoją tu obok pojedynczych domów, a sąsiadami są ludzie o różnym statusie materialnym. Dodatkowo w pobliżu znajdują się szpitale dla osób chorych psychicznie. Część dzieci spędza czas bez nadzoru dorosłych, tworzą się grupy sympatyzujące ze sobą lub się zwalczające. Starsze dzieci pilnują młodszego rodzeństwa. Kiedy ktoś zaczyna zabijać chłopców wśród rodziców i dzieci narasta lęk, frustracja i niepewność. Każdy jest podejrzany. Dzieci obserwują bezsilność dorosłych i nieskuteczność policji.
Ava jest bardzo zaskakującą postacią, mimo, że ma 13 lat, to jej zachowania, poglądy, podejście do życia są bardzo dorosłe, co może wynikać po części z jej sytuacji życiowej. Autorka podczas jej opisu uwypukla „zwierzęce” cechy Avy takie jak umiejętność cichego poruszania się i wtapiania się w tło oraz wyostrzone zmysły. Dziewczynka jest pełna sprzeczności – z jednej strony wydaje się niewrażliwa na obserwowaną przez siebie makabrę, odnalezione zwłoki zdają się nie wywoływać w niej emocji, ale z drugiej odmawia modlitwę nad zabitymi zwierzętami, które znajduje. Jest osobą pragmatyczną, działa zgodnie ze swoimi przekonaniami i korzyściami, ale jest także opiekuńcza i troskliwa wobec sióstr. Ava od początku intryguje i zadziwia, czasami nawet przeraża. We mnie wraz z rozwojem akcji budziła coraz większy podziw i szacunek. Jej zdolności dedukcyjne i logiczne myślenie są zadziwiające.
Druga główna postać książki to detektyw Delahaye, który nie waha się korzystać z pomocy trzynastolatki, uznaje jej kompetencje, a z czasem nawet podziwia posiadaną przez nią wiedzę. Nie traktuje dziewczyny protekcjonalnie jak typowy dorosły.
„Martwe zwierzęta” są mroczną, trzymającą w napięciu historią, w której pisarka ukazała zwierzęcą naturę człowieka, zwracając uwagę na jego cechy drapieżcy. Jest w niej sporo obrazów drastycznych, okrutnych wręcz, ale mają one swoje uzasadnienie w fabule. Bardzo szczegółowo i realistycznie przedstawiane są opisy odnajdywanych zwłok oraz późniejsza ocena ich przez patologa. W opisach tych Marie Tierney wykazała się znakomitą znajomością anatomii zwierząt i ludzi oraz specjalistycznej terminologii, co nie dziwi ze względu na jej poprzednią profesję.
Fabuła służy pokazaniu kilku kwestii, a mianowicie nietypowych zainteresowań, relacji między dorosłymi i dziećmi oraz między samymi dziećmi w różnym wieku oraz stosunku ludzi do zwierząt. Pokazuje zagrożenia związane fascynacją zachowaniem zwierząt. Pisze również o wpływie urazów fizycznych i traum psychicznych na funkcjonowanie ludzi.
Styl i język Marie Tierney jest specyficzny, oschły, surowy, analityczny, oszczędny, nader lakoniczny. Początkowo miałam problem, żeby do niego przywyknąć, ale z czasem czytało mi się coraz lepiej. Zwłaszcza, że od początku zafascynowała mnie postać Avy. Akcja jest płynna, fabuła jest starannie zaplanowana, a kolejne wydarzenia logicznie ułożone. Świetnie tworzone jest w powieści napięcie, bez nagłych zwrotów akcji, raczej jakby nagle zapadła się ziemia pod stopami. Miejsce akcji bardzo pasuje do fabuły. Podział na części i krótkie rozdziały powodują, że książkę czyta się szybko.
Debiut Marie Tierney „Martwe zwierzęta” w pełni zasługuje na uwagę. Mamy tu oryginalny pomysł na angażującą fabułę, niebanalną postać jednej z głównych bohaterek i interesujący styl autorki. Takie połączenie gwarantuje ciekawą lekturę dla miłośników tego gatunku, który nie boją się trochę większej dawki makabry. I niech nie zwiedzie Was fakt, że bohaterką jest nastolatka, bo thriller w moim odczuciu nie jest przeznaczony dla tej kategorii wiekowej.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-04-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Deadly Animals
Dodał/a opinię:
EMOL