Jędrzej Osiński w swojej najnowszej powieści „Martwi nie piszą listów” serwuje czytelnikom kryminał, który zaskakuje nie tylko nietypową scenerią, ale też specyficznym poczuciem humoru i subtelną grą z konwencją gatunku. Osadzony w sanatoryjnych realiach, w otoczeniu mgieł, borowinowych zabiegów i podejrzanie zdrowej kuchni, thriller ten niepokoi, bawi i intryguje w równych proporcjach.
Głównym bohaterem jest Paweł Kruk – analityk danych, pracoholik z przymusu i sceptyk z przekonania – który trafia na przymusowy urlop do sanatorium. Zamiast odpoczynku, dostaje jednak w pakiecie śmierć kuracjusza i rosnącą liczbę ofiar, które umierają w okolicznościach tak groteskowych, że niemal surrealistycznych. Śmierć od kaloryfera czy od… pszczoły? W tym świecie wszystko jest możliwe.
Kruk, mimo że z początku niechętny angażowaniu się w cokolwiek poza przeglądaniem statystyk i narzekaniem na nudę, szybko zostaje wciągnięty w wir niepokojących zdarzeń. Wraz z Kasią – nieśmiałą, ale zdeterminowaną pielęgniarką – tworzą zgrany duet amatorskich detektywów, których połączy nie tylko tajemnicza sprawa, ale też chęć odkrycia prawdy o dawnej, zapomnianej zbrodni w Bieszczadach.
Narracja Osińskiego jest płynna, pełna subtelnych obserwacji i ciętych komentarzy, a przede wszystkim – atmosferyczna. Opisy sanatorium, dusznych korytarzy, porannej mgły i skrytych spojrzeń personelu tworzą klimat rodem z klasycznych powieści grozy, choć autor umiejętnie przełamuje go humorem i autoironią. Niewątpliwie pomaga też barwna galeria postaci drugoplanowych – od zbyt uprzejmego lekarza, przez filozofujących emerytów, aż po miejscowego bibliotekarza, który wie więcej, niż powinien.
Dużym atutem powieści jest sposób budowania napięcia. Autor nie korzysta z tanich chwytów, lecz umiejętnie prowadzi czytelnika przez gąszcz tropów, zmyłek i niepokojących niedopowiedzeń. Pojawienie się „mrocznej postaci, której imię wypowiada się ściszonym głosem” tylko dodaje powieści baśniowego, niemal folklorystycznego wymiaru. Co ciekawe, Osiński nie stroni od zadawania trudnych pytań o pamięć, winę i cenę prawdy.
„Martwi nie piszą listów” to kryminał, który wymyka się prostym kategoriom. Z jednej strony mamy tu klasyczne śledztwo, z drugiej – niemal literacką zabawę z motywami horroru, legend miejskich i opowieści niesamowitych. Książka wciąga jak „wilgotny mrok lasu” – i choć czasem puszcza do czytelnika oko, nie pozwala oderwać się od lektury aż do ostatniej strony.
Zdecydowanie polecam – nie tylko miłośnikom kryminałów, ale każdemu, kto ceni sobie inteligentną fabułę, oryginalne pomysły i nieszablonowych bohaterów.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Beata Zielonka