"Martwi nie piszą listów” Jędrzej Osiński.
“I stanęłam przed bestią. Nigdy tego nie zapomnę. Wszystko trwało może minutę. Miałam wrażenie, że patrzę w oczy diabła,że widzę zło w czystej, nieludzkiej postaci.Targały mną wszystkie możliwe emocje, od przerażenia do podniecenia. Czułam, jakby ten ktoś był w mojej głowie i moim ciele. Byłam jak sparaliżowana.”
Małe miasteczko pełne kuracjuszy w podeszłym wieku i tajemnicza zbrodnia. Taki klimat ma właśnie książka Jędrzeja Osińskiego.
Główny bohater Paweł na co dzień pracujący w dobrze prosperującej firmie jako analityk, zostaje odesłany na przymusowy urlop ze względu na swój pracoholizm.
Trafia do Ciechocinka - miejsca, które jest istnym rajem dla emerytów.
Zamiast jednak cieszyć się czasem wolnym, mężczyzna angażuje się w śledztwo związane z tajemniczą śmiercią jednego z kuracjuszy.
Wspólnie z lokalna dziennikarką oraz pielęgniarką Kasią, Paweł wpada na trop innej zbrodni, która wydarzyła się kilka lat temu w Bieszczadach. Okazuje się, że te dwie sprawy coś ze sobą łączy.
Spokojny do tej pory Ciechocinek wrze a ofiar przybywa. Ktoś bardzo się stara, żeby każda zbrodnia wyglądała na nieszczęśliwy wypadek.Czyżby dawny morderca powrócił do miasteczka?
Kryminalny debiut Jędrzeja Osińskiego to dobra książka na jeden, góra dwa wieczory. Czyta się raczej szybko, choć akurat mi pierwsza połowa dłużyła się nieco. Wydaje mi się, że niektóre opisy były po prostu zbędne i tak mniej więcej od połowy akcja nabierała dopiero tempa. Mimo wszystko cieszę się, że dałam tej książce szansę i doczytałam ja do końca bo było warto.
“Ale może prawdą jest że życie to tak naprawdę wojna? Że śmierć potrafi uderzyć w przypadkową osobę w najmniej spodziewanym momencie? Jak zabłąkany pocisk, który niekiedy ominie dziesiątki przeszkód, by z okrutną zawziętością trafić w pierś niczego się nie spodziewającego oficera. Im człowiek staje się starszy, tym bardziej uświadamia sobie, że wraz z kolejnymi latami, takich kul przybywa. Świszczą coraz głośniej i bliżej wokół niego i jego rówieśników. I z biegiem czasu docenia każde spotkanie, do którego doszło. Jakby było kartką dyskretnie wyrwaną z kalendarza kostuchy.”
To co uważam za duży plusem tej powieści to zdecydowanie umiejscowienie fabuły w małym, spokojnym, niepozornym miasteczku jakim jest Ciechocinek. Według mnie idealnie sprawdził się on jako tło przedstawionych tutaj wydarzeń. Dzięki autorowi miasteczko kojarzące się wszystkim do tej pory z wypoczynkiem, uzdrowiskiem i seniorami nabiera zupełnie innego wymiaru.
Druga sprawa to bohaterowie - jest ich tu dość sporo, ale każda z postaci ma swój charakter. Przypadli mi do gustu, szczególnie lekko ekscentryczni i barwni sąsiedzi Pawła, którzy suma summarum odegrają ważną rolę w całej tej historii.
No i jest jeszcze sprawa Kasi - pielęgniarki, która odkrywa zaskakującą prawdę o swojej przeszłości - mega ciekawy wątek :) Żałuję że nie został trochę bardziej rozwinięty.
Intryga kryminalna stworzona przez Jędrzeja Osińskiego potrafi wciągnąć. I choć może nie powaliła mnie jakoś wybitnie na kolana, to w ogólnym rozrachunku wypada całkiem przyjemnie. Mamy tu kilka zagadek, które gdzieś się ze sobą łączą prowadząc czytelnika “po nitce do kłębka”.
“Martwi nie piszą listów” to całkiem niezła lektura dla osób, które lubią lżejsze i mniej krwawe kryminały. Książka spełniła moje oczekiwania, a jej zakończenie było dla mnie satysfakcjonujące. Śmiało więc mogę polecić ją fanom gatunku.
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
olesia_w_krainie