„Mężczyźni Konstancina” to książka, która uderza jak zimny prysznic. Nie tylko dlatego, że obnaża świat zamożnych elit, ale także dlatego, że jest literackim testamentalnym aktem odwagi autorki – Eweliny Ślotały. To jej ostatnia publikacja, ukończona na krótko przed nagłą śmiercią, i być może właśnie dlatego nabiera jeszcze mocniejszego, niemal dokumentalnego ciężaru.
Ślotała portretuje świat mężczyzn z tzw. „dobrych domów”, wychowanych w atmosferze wyższości i uprzywilejowania. To ludzie, którzy od dziecka słyszeli, że mogą wszystko – i nauczyli się, że „wszystko” naprawdę oznacza wszystko: nie tylko sukces zawodowy, ale również unikanie konsekwencji własnych czynów. Pisarka nie pozostawia wątpliwości: pod eleganckimi garniturami, zapachem drogich perfum i fasadą sukcesu kryje się brutalna rzeczywistość – przemoc, manipulacja, uzależnienia i przestępstwa zamiatane pod dywan.
Książka nie jest powieścią, choć czyta się ją momentami jak thriller. To raczej zbiór reportażowych obserwacji i świadectw, splecionych w formę literacką. Ślotała posługuje się językiem ostrym, dosadnym, bez zbędnych ozdobników. Jej styl przypomina język dziennikarski – bezwzględny wobec hipokryzji, ale jednocześnie zaangażowany emocjonalnie. Nie ukrywa własnego stosunku do opisywanych postaci – to nie chłodna relacja, ale krzyk sprzeciwu i próba przebicia się przez mur milczenia.
Jednym z najmocniejszych elementów książki jest ukazanie systemowej współzależności: mężczyźni alfa nie działają sami. Mają swoich pomocników – od kancelarii prawnych po lekarzy i celebrytów. Ślotała pyta wprost: kto im pomaga? Kto tuszuje przestępstwa, a kto odwraca wzrok? Jednocześnie pokazuje, że za ich styl życia i decyzje często najwyższą cenę płacą kobiety – żony, partnerki, dzieci. To one są ofiarami przemocy, psychicznej i fizycznej, za którą nikt nie bierze odpowiedzialności.
Nie jest to książka łatwa w odbiorze. Momentami szokuje, czasem złości, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. To tekst, który boli, bo pokazuje świat, o którym wielu woli nie wiedzieć, a inni od dawna go podejrzewali, ale bali się powiedzieć na głos.
Z perspektywy literackiej, można by zarzucić książce pewną dosłowność czy brak dystansu – ale to właśnie w tej bezkompromisowości tkwi jej siła. To nie jest literatura dla przyjemności. To książka, którą się przeżywa i po której trudno wrócić do „normalności” bez pewnego niepokoju.
„Mężczyźni Konstancina” to nie tylko opowieść o konkretnej grupie społecznej. To szeroka diagnoza mechanizmów władzy, pieniędzy i bezkarności. I może właśnie dlatego, pomimo lokalnego tytułu, jest to książka uniwersalna – o każdym systemie, który uczy mężczyzn, że wszystko im się należy, a kobiety mają milczeć.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2025-04-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 176
Tytuł oryginału: Mężczyźni Konstancina
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Beata Zielonka
Samiec alfa poślubił ślicznotkę i żyli długo i szczęśliwie... Ale nie w Konstancinie. Tutaj ta historia ma zupełnie inne zakończenie. Nasz samiec ma spuchnięte...
Są młode, piękne, zdeterminowane, gotowe na wszystko - i depczą żonom Konstancina po piętach. Kiedy te drugie walczą o przetrwanie, kochanki zaczynają...