Wielkie pieniądze, podejrzane – choć niezwykle dochodowe – interesy: czy można tak żyć i jak długo jest to możliwe? Żyć się da, jak najbardziej, i to nieźle, jeżeli natomiast chodzi o kwestię długości życia, sprawa już nie jest taka prosta. Treść książki Mężczyźni Konstancina prowadzi w sam środek tragicznych wydarzeń, gdzie kobiety żyjące u boku panów półświatka doświadczają niewyobrażalnego piekła.
Akcja Mężczyzn Konstancina toczy się dwutorowo: w naprzemiennych rozdziałach Ewelina Ślotała (była żona miliardera Marcina Ślotały) własną codzienność (wyjazd z Konstancina, chwilowy pobyt w Poznaniu, pogłębiająca się relacja z matką, zacieśniające więzy z konstancińską przyjaciółką, szczęśliwy czas w Gdyni – Orłowie, ponad wszystkim zaś – walka z depresją będącą skutkiem przeżytej traumy) przeplata barwnymi opisami życia mężczyzn – samców alfa żyjących w wypasionych willach, sypiących kasą w najwyższych nominałach, z samochodami po kilkanaście milionów każdy, ze świetnie prosperującymi biznesami (tylko od czasu do czasu niweczonymi przez służby) i narkotykami w nielimitowanych ilościach, „pożyczających” dzieci zastraszanych sąsiadów (metoda zawsze skuteczna) – u boku tych mężczyzn żyją kobiety (doświadczenia własne autorki oraz wyznania wielu partnerek panów półświatka) nie tylko jeżdżące na zakupy do Paryża, ale przede wszystkim regularnie bite i gwałcone, więzione w piwnicach konstancińskich willi, zmuszane do urodowej udręki (powiększanie, pomniejszanie, podnoszenie, wycinanie czy wstrzykiwanie – po to, by być idealną wizytówką biznesów mężów z wypchanymi portfelami), znikające – gdy stają się niewygodne – nie wiadomo kiedy ani gdzie.
Kończąca bestsellerową serię o elitach Konstancina (Żony Konstancina, Kochanki Konstancina, Rozwódki Konstancina, Matki Konstancina) publikacja Wydawnictwa Prószyński i S-ka jest mocna w treści, przez co jej odbiór wiąże się z wielkimi wrażeniami i jeszcze większymi przemyśleniami: nie da się pozostać obojętnym wobec postępków panów półświatka (słyną z okrutnych czynów i się nimi szczycą) – narcystycznych, pewnych siebie, opływających w luksusy (koszule za siedem tysięcy złotych, napiwki sięgające stu tysięcy, niewyobrażalnie drogie alkohole), parających się robieniem interesów z – w najlepszym przypadku – równymi sobie (często jednak próbują dorównać tym, których stać na jeszcze więcej), a pozostawiające wiele do życzenia ich zasady moralne dopuszczają tuszowaną wielkimi pieniędzmi przemoc, morderstwa, palenie zwłok w ogniskach (monetyzowane profity szybko te sprawy wyciszają). Obok opisów tego, co dzieje się w bajecznych konstancińskich willach, czytelnik odnajdzie przemyślenia oscylujące wokół kruchości życia, niepewności jutra oraz radości z obecności tych, na których zawsze można liczyć. Pozna też losy kobiet, którym udało się uwolnić z objęć bestialskich miliarderów (psychiczna rozsypka, brak sił do walki z demonami przeszłości, traumy niemożliwe do przepracowania, zakłady psychiatryczne, śmierć). Wprawdzie autorka nie podaje imion ani nazwisk bohaterów, ale jej osobiste przeżycia sprawiają, że podawane przez nią fakty należą do demaskujących.
Choć przeciętny człowiek nie stosuje diety spersonalizowanej na podstawie DNA ani nie posiada wypasionej posesji mieszczącej się pod pustynnym piaskiem, to po lekturze książki Mężczyźni Konstancina czytelnik z radością spojrzy na rzeczywistość, w której żyje i doceni otaczającą go zwykłą, szarą codzienność.
Niewyobrażalne pieniądze, piękni ludzie, ryzykowne transakcje, luksus, o jakim zwykły człowiek może jedynie pomarzyć. A za chwilę strach, samotność, zdrady...
Samiec alfa poślubił ślicznotkę i żyli długo i szczęśliwie... Ale nie w Konstancinie. Tutaj ta historia ma zupełnie inne zakończenie. Nasz samiec ma spuchnięte...