Nie byłam w pełni przygotowana na to, co znajdę w powieści Andrew Caldecotta. Z pewnością nie jest to – jak zapewnia mnie blurb na okładce – Harry Potter dla dorosłych. Nie da się przypisać tej historii do żadnej konkretnej kategorii.
Historia pt. „Miasteczko Rotherweird” zaczyna się w czasach elżbietańskich. Królowa, działając zgodnie z prawem i swoimi przekonaniami, skazuje na wygnanie dwanaścioro dzieci posiadających niezwykłe moce. Dzieci te trafiają, zupełnym przypadkiem, do Rotherwierd. Tam, tajemniczy człowiek, Geryon Wynter, mistyk, postanawia się nimi opiekować, rozwijać ich moce i ich uczyć. Wśród tej dwunastki, jak to w życiu bywa, trafia się zgniły owoc w postaci postaci Malise’a, który nie tylko rujnuje dzieło swojego nauczyciela, ale także, zdradzając go, jeszcze przyczynia się do jego upadku.
To on wraca po latach, by odzyskać to, co niesłusznie mu odebrano i korzystać z wiedzy i możliwości miejsca nazywanego przez wszystkich wtajemniczonych Straconą Milą. Jak się okazuje, takich jak on jest dużo więcej. I są równie, jak on, dobrze ukryci, wręcz zamaskowani. Trzymając swoje karty przy orderze, manipulują innymi ludźmi i istotami, by osiągnąć własne cele. I w wielu przypadkach osiągają spektakularny sukces.
Wynter, jak okazało się po wielu latach, ginie, gdyż to, co miało być nauką dzieci skrzywdzonych przez los i żyjących w tamtych czasach ludzi, podjął się, poznawszy możliwości Straconej Mili, serii niebezpiecznych eksperymentów, do których użył magicznych, kolorowych kamieni, mieszających między sobą różne gatunki, w tym także ludzki. Pogłoski głoszą, że mimo ogłoszonej przed wielu laty śmierci Wyntera, on powróci do miasteczka. Wiele dowodów na to wskazuje.
Autor skomplikował tę historię tak mocno, jak było to możliwe. Trzeba jednak przyznać, że wprowadzone przez niego postacie do tej historii, Bronią się pod każdym możliwym względem. Są niezwykle ludzie i ujmujące, albo obrzydliwe i odrażające. W każdej z nich możemy jednak odnaleźć cechy, które będziemy aprobować. Chęć zemsty z ich strony na człowieku, który zrujnował im życie i tym drugim, który chce rozpocząć wszystko od nowa, jest zrozumiała i aprobowana przeze mnie, jako czytelnika.
Najbardziej zapada w pamięć Orelia Roc, Jonah Oblong, czy Hayman Salt, ale każda z postaci, której części z nich to Wynter nadał imiona, anagramy ich niezwykłych mocy, posiada w sobie coś, co przyciąga i utrzymuje uwagę czytelnika. Nie ma ani jednej, obok której czytelnik mógłby przejść obojętnie albo szybko o niej zapomnieć. Wszyscy są niezwykle ciekawi i tajemniczy. Mają także swoje przyzwyczajenia, z których nawet w wyjątkowych sytuacjach nie potrafią zrezygnować. Gregorius Jones biega w określonych porach i nic, ani nikt nie jest w stanie go zatrzymać.
Opisom, zwłaszcza tym niezwykłym, dotyczącym Straconej Mili, która co tysiąc lat chyli się ku upadkowi, z jakiegoś konkretnego powodu, autor poświęcił naprawdę wiele miejsca i przemyśleń. Jest to bardzo dobrze skonstruowany i działający, odmienny świat. Z wielką dbałością o szczegóły, zwłaszcza miejsca tak zwanego mieszania.
Równie niezwykłe jest samo miasteczko, które zasługuje chyba na oddzielną opowieść o zmianach, jakie w nim zachodziły i o ludziach, którzy w nim żyli. Czasem spokojnie, a czasem wprost przeciwnie.
I tak, autor ma rację. Ta książka w zasadzie nie pasuje do żadnego konkretnego gatunku, lecz wije się niczym węgorz gdzieś pomiędzy nimi. Biblioteka, z której ja wzięłam, zaklasyfikowała ją do angielskiej fantastyki, choć ja dostrzegam tu wiele innych, pokrewnych gatunków. Wiem, jak to działa, każda książka musi być przypisana do określonego działu i być może, zwłaszcza po przeczytaniu opisu na okładce, ten pierwszy przyszedł im do głowy, ja bym jednak na ten temat mocno dyskutowała.
Ta powieść może być prekursorem tego, co od dawna zapowiadały kolejne książki ukazujące się na rynku. Sporym wpłynięciem na pomieszanie wszelkich możliwych gatunków, najpierw na zasadzie ostrożnego eksperymentu, a później już całą para. Mocno takiej twórczości kibicuję.
Jeśli chodzi o autora, debiutanta, zrezygnował z pisania sztuk teatralnych, by oddać się pisaniu powieści. Ma bardzo oddany zespół i cierpliwą rodzinę, której wiele zawdzięcza.
Wydaje się, że to bardzo wesoły, twórczy i chętny człowiek do wszelkiej współpracy.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-03-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 628
Tytuł oryginału: Rotherweird
Dodał/a opinię:
W miasteczku Rotherweird za sprawą wielowiekowego spisku siły ciemności mogą tym razem zwyciężyć Miasto Rotherweird od czterystu lat jest odseparowane...