Do zacnego grona książek z serii Uniwersum Metro 2033 dołączył ostatnio „Mutant”.
Mimo wielu podobieństw do innych książek czytanych przeze mnie i wydanych w ramach tego projektu, ta w kilku aspektach się od nich różni. I za ten powiew świeżości należy jej się duży plus. Akcja dzieje się wprawdzie na postapokaliptycznej Ziemi skażonej radiacją, ale zamiast w mrocznych tunelach metra towarzyszymy bohaterom w podróży lasami i rzekami pełnymi ryb. Opowieść ta podważa również obraz mutanta rysowanego często na krwiożerczą, agresywną istotę. Dodatkowym zaskoczeniem jest element humorystyczny, który sprawia, że opowieść nie jest ciężka i mroczna, a wręcz lekko się ją czyta.
Gleb budzi się w lesie nie pamiętając swojego życia, przerażony własnym wyglądem. Kim jest i skąd się tu wziął? Wraz z zabawnym Pistoletem, co rusz przekręcającym słowa oraz młodym chłopakiem Saszą wyruszają w wędrówkę do człowieka zwanego Dziadkiem Mrozem, który może znać tożsamość i przeszłość mutanta. Tymczasem Gleb zaczyna poznawać samego siebie, odkrywać zdolności, mogących przysporzyć mu korzyści, ale i kłopotów, z którymi przyjdzie im się mierzyć w drodze.
Mentalnie człowiek, mutant z wyglądu, okazuje się bardziej ludzki, niż większość ocalałych.
Minusy? Małe, ale są. Akcja toczy się dość wolno, a gwara i częste przekręcanie słów przez wspomnianego Pistoleta, w założeniu zabawne, po jakimś czasie zaczyna nieco nużyć.
Pomysł na fabułę jednak bardzo ciekawy i sugerujący kontynuację, po którą chętnie sięgnę. Mutant rozbudził też mój apetyt na inne książki Uniwersum, jeszcze wiele czeka na przeczytanie. Czas najwyższy nadrobić.
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 395
Tytuł oryginału: Mutant
Język oryginału: Rosyjski
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan