Okładka książki - Nic nie jest w porządku. Wołyń

Nic nie jest w porządku. Wołyń


Ocena: 5 (1 głosów)
opis

Książka "WOŁYŃ. Nic nie jest w porządku" to napisana prosto z serca, prostym i przyjaznym językiem opowieść będąca spisanymi wspomnieniami rodziców Krzesimira Dębskiego. 
Dziadkowie i rodzice polskiego kompozytora mieszkali na Wołyniu, w urokliwej miejscowości Kisielin. To była jedna z niemal setki miast i wsi, w których nacjonaliści z Ukraińskiej Powstańczej Armii dopuścili się na Polakach czystki etnicznej. Napadali na ludzi początkowo w kościołach, gdzie wiele ludzi było na mszach a potem wypędzali mieszkańców z ich domów, nie wszystkim udało się ujść z życiem. Mordowali ich tylko dlatego, że byli Polakami...


"W naszej rodzinie zawsze wspominało się Kisielin. Opowieści o miasteczku to była część naszego życia codziennego, dla mnie coś zupełnie naturalnego. I wszystko w Kisielinie było najlepsze. Wiśnie były największe. Wiosna była najpiękniejsza i nigdzie tak nie pachniała jak tam. Woda ze studni była najsmaczniejsza i najświeższa."
"Ci, którzy nie uciekli, zostali wymordowani. Polacy z Wołynia w okolicach Kisielina zniknęli, a ich wsie przestały istnieć. Od tej pory zaczął się trwający do dziś upadek tych ziem."
O rzezi wołyńskiej czytałam już sporo, lecz ta książka jest moim zdaniem jedną z lepszych na ten temat, chociaż relacje o takiej tragedii trudno oceniać.
Moja rodzina pochodzi z Bieszczad, w dzieciństwie (w latach 60-tych) słyszałam jak w rozmowach dziadka i starszych krewnych wspominali o bandach UPA oraz o rodzinach, którym udało się uratować. Nie bardzo wtedy wiedziałam, o czym oni mówią, lecz później gdy się dowiedziałam, nie miałam już z kim o tym, co działo się w naszej przygranicznej wiosce,  porozmawiać... Wiem tylko, że kilka rodzin uciekło z Wołynia i ukrywało się w okolicznych wsiach.
Intrygowało mnie też, dlaczego na Mazurach mówili o nas, gdy tu zamieszkaliśmy - "latające toporki", ale często używa się w naszym kraju różnych epitetów na innych ludzi. 


"W Kielcach mówili na nas "Ukraińcy". W Poznaniu - "Rusek", chociaż nawet nie wiedzieli, że moja rodzina pochodzi z Wołynia. Wystarczyło im, że zdawałem maturę w Lublinie."
Krzesimir Dębski nie jest antyukraiński i nie chce rozdrapywać starych ran, żeby bardziej pogarszać relacji między Ukraińcami i Polakami, ma wśród Ukraińców przyjaciół, lubi też ich kulturę i muzykę, lecz uważa, że gdyby wszystko było między naszymi narodami wyjaśnione zgodnie z prawdą, moglibyśmy żyć w dobrych relacjach sąsiedzkich. Jednak na Ukrainie wciąż trwa gloryfikacja Bandery i jego bandy, nawet uważani są za największych bohaterów i teraz, w czasie wojny z Rosją, ponownie stawia się Banderę za wzór...


" A ja bym chciał, żeby w ukraińskich podręcznikach było napisane, co naprawdę robiła UPA. Niech Ukraińcy poznają pisma Bandery i dowiedzą się, że wzorował się na niemieckich nazistach."
Często prawda jest dużo trudniejsza do zaakceptowania niż kłamstwo, lecz nie można na kłamstwie tworzyć historii...
Książka bardzo wartościowa i potrzebna. Nie możemy dopuścić do tego, żeby została wymazana z pamięci.


Książkę przeczytałam dzięki BONITO i serwisowi Dobre Chwile.

Informacje dodatkowe o Nic nie jest w porządku. Wołyń :

Wydawnictwo: Czerwone i czarne
Data wydania: 2016-10-11
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN: 978-83-7700-258-2
Liczba stron: 256
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię: Myszka77

więcej
Zobacz opinie o książce Nic nie jest w porządku. Wołyń

Kup książkę Nic nie jest w porządku. Wołyń

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Moja rodzina miała szczęście w nieszczęściu. Znalazła się w środku piekła urządzonego Polakom przez Ukraińców, a jednocześnie trafiła na Ukraińców, którzy ją z tego piekła ratowali.


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy