To jest całkiem niezła pozycja, wiecie? Opis zachęca, okładka nawołuje, no jak tu nie sięgnąć po taką książkę? I nie zawiodłam się. Co prawda ilość mojego czasu była minimalna, ale ta pozycja okazała się być moim wybawieniem na zajęciach przez weekend. Siedząc w 'szkolnej' ławce, mając czas wolny, pozwalałam odpłynąć umysłowi do Justyny i jej oprawcy, nawet jeśli głównym motywem całej książki jest syndrom sztokholmski. Brawa dla autora, który odważnie i bezprecedensowo opisał kobiecy umysł w takiej kondygnacji.
Młoda babka, która szuka swojego erotycznego „ja” trafia do pewnego kierowcy tira. Z początku facet jest nieśmiały, nosi obrączkę co świadczyć powinno o założonej rodzinie. Kierowca jak kierowca nic nadzwyczajnego, a mimo to przy pierwszej lepszej okazji gwałci młodą kobietę. Coś co mnie powaliło z nóg to fakt, że Justyna nawet nie była mocno wzburzona, ale cóż, chyba właśnie tak zaczyna się miłość do swojego oprawcy.
W większej mierze towarzyszymy bohaterom w ich podróży po Polsce (nawet są wspominki o moim ukochanym Krakowie!). Język jest prosty i lekko przechodzimy przez strony wraz z naszymi postaciami.
Nie mogę zaprzeczyć, że to pierwsza taka książka, która już po opisie zaintrygowała mnie nieziemsko :)
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2018-07-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 282
Język oryginału: Polska
Dodał/a opinię:
Ovieca
Rok 1960. Zimna wojna osiąga swój szczyt, gdy Związek Radziecki wysyła pierwszego człowieka na orbitę. To, co miało być triumfalnym lotem ku gwiazdom,...