„Olszany. Droga do domu” Agnieszki Litorowicz-Siegiert to powieść, która pod pozorem spokojnej historii obyczajowej kryje znacznie więcej: opowieść o dziedziczeniu nie tylko majątku, ale także win, przemilczeń i emocjonalnych długów. To książka o miejscu, które miało zostać sprzedane, a zamiast tego zaczyna mówić — i nie pozwala odejść, dopóki nie zostanie wysłuchane.
Fabuła rozpoczyna się konkretnie i pragmatycznie. Julia przyjeżdża do Olszan, by uporządkować sprawy po dziadku i sprzedać wiejską posesję na Pomorzu. Dom jest dla niej przedmiotem transakcji, nie symbolem. Olszany mają być krótkim przystankiem, epizodem zamkniętym podpisem na umowie. Jednak od pierwszych chwil staje się jasne, że to miejsce nie daje się sprowadzić do metrażu i wartości rynkowej. Stary dom, jego historia i pamięć o nieżyjącym przodku zaczynają domagać się uwagi — jakby sam spadek miał do Julii własne roszczenia.
Autorka bardzo umiejętnie buduje napięcie wokół rodzinnych tajemnic. Przeszłość nie wraca tu gwałtownie, lecz sączy się drobnymi szczegółami: urwanymi wspomnieniami, rozmowami z mieszkańcami wsi, przedmiotami, które nagle przestają być obojętne. Julia stopniowo odkrywa, że historia jej rodziny nie jest tak jednoznaczna, jak sądziła, a winy i krzywdy sprzed lat wciąż rezonują w teraźniejszości. To nie jest opowieść o szybkim rozliczeniu, lecz o konieczności zrozumienia, że nie wszystko da się zamknąć jednym gestem lub prostym wybaczeniem.
Równolegle rozwija się wątek emocjonalny bohaterki. Julia, która chciała tylko „załatwić sprawę”, zaczyna wikłać się w relacje — z miejscem, z ludźmi i z samą sobą. Szczególnie istotne jest rodzące się uczucie, którego kobieta się nie spodziewała i które odbiera jej komfort jednoznacznych decyzji. Autorka nie idealizuje miłości: pokazuje ją jako siłę niepokojącą, burzącą dotychczasowy porządek, zmuszającą do zadania pytania, czy ucieczka zawsze oznacza ocalenie.
Ogromną siłą powieści jest sposób, w jaki przedstawiony został dom. Nie jako martwa przestrzeń, lecz jako świadek — miejsce nasiąknięte pamięcią, które przechowuje więcej, niż jego mieszkańcy chcieliby pamiętać. Olszany stają się niemal osobnym bohaterem: cichym, upartym, wymagającym. To przestrzeń, w której czas się zagęszcza, a przeszłość i teraźniejszość nieustannie się przenikają.
Styl Litorowicz-Siegiert jest spokojny, wyważony, pełen uważności na detale. Autorka nie narzuca emocji, lecz pozwala im wybrzmieć w ciszy, w niedopowiedzeniach i drobnych gestach. Dzięki temu historia Julii wydaje się niezwykle prawdziwa — bliska doświadczeniom czytelnika, który sam choć raz stanął przed wyborem: zostać czy odejść, zmierzyć się z przeszłością czy znów ją ominąć.
„Olszany. Droga do domu” to książka, która nie obiecuje prostych rozwiązań. Zamiast tego proponuje uczciwą rozmowę o odpowiedzialności za to, co odziedziczone — nie tylko w sensie materialnym. To opowieść o odwadze, jakiej wymaga pozostanie, gdy najłatwiej byłoby uciec. I o tym, że droga do domu bywa najtrudniejszą z podróży, bo prowadzi nie przez mapę, lecz przez własne wnętrze.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 496
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Ewelina Białogołąbek
Czy miłość jest silniejsza od zazdrości? Porcelanowe cacko, drobiazg z uroczą historią, przestaje być tylko rodzinną pamiątką. Przeciwnie – uaktywnia...
Alina przyjeżdża do Szczecinka, żeby odwiedzić przyjaciółkę Edytę, która podczas rejsu żaglówką wpadła do wody i teraz leży pogrążona w śpiączce. Kiedy...