Meg vel Małgorzata Krajewska jest trzydziestopięcioletnią singielką. Była blisko zamążpójścia, ale zdrada tuż przed ślubem przekreśliła wszystko. Gdyby tego było mało, na skutek pewnych wydarzeń, w których brała udział została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Los chyba nie jest po jej stronie.
Żeby odciąć się od tego wszystkiego wpada z niezapowiedzianą wizytą do Reginy, swojej ciotecznej babki. Seniorka posiada w sobie pewien dar, którym dzieliła się z innymi prowadząc razem z siostrami biuro matrymonialne. Ze względu na swój wiek i stan zdrowia musiała z tego zrezygnować.
Meg ma zamiar reaktywować interes, który kiedyś cieszył się dużym zainteresowaniem, nie mając pojęcia, że ona również posiada w sobie tajemne moce. O klątwie, która nad nią ciąży też nic nie wie.
Mimo tego, że nie są to do końca moje klimaty mocno zaintrygował mnie zarys fabuły. Początek tej historii zapowiadał się bardzo obiecująco.
Poznajemy młodą, zdolną dziewczynę, która pragnie być kochaną i wieść szczęśliwe życie ze swoją przyszłą rodziną. Okazało się jednak, że los miał wobec niej inne plany. Po tym wszystkim co ją spotkało decyduje się na radykalne zmiany. Zostawia wszystko i wyjeżdża do miejsca, gdzie ma zamiar odzyskać wewnętrzny spokój. Nawet przez moment nie przepuszczała, że przytrafi się jej coś takiego. Była w nie małym szoku po tym co usłyszała z ust ciotecznej babki. Zresztą kto by nie był.
Lubię gdy w danej książce pojawia się jakiś fajny smaczek, który jeszcze bardziej zachęca do lektury. W tym przypadku mamy do czynienia z motywem klątwy. W dzisiejszych czasach coś takiego jest raczej mało prawdopodobne. Chyba, że ktoś komuś mocno zajdzie za skórę. Temat bez wątpienia jest bardzo ciekawy, i dlatego strasznie żałuję, że autorka poświęciła dla niego w swojej książce tak mało miejsca. W moim odczuciu został potraktowany jakoś tak po macoszemu.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów to większą uwagę skupiłam na osobie Reginy. Zaintrygowała mnie osobowością i sposobem bycia. Jej dar swatania uszczęśliwił nie jedno samotne serce. Pomagały jej w tym samodzielnie wykonane różnego rodzaju napary, herbatki i eliksiry. W jej domu już od samego progu unosił się zapach ziół. Od czasu do czasu wróżyła również z kart.
Meg początkowo podeszła do wszystkiego sceptycznie. Kto teraz korzysta z biur matrymonialnych w dobie aplikacji randkowych. Przecież coś takiego nie ma racji bytu, chyba że wprowadzi się kilka unowocześnień.
Tak do połowy czytało mi się nawet dobrze, ale z czasem moje zainteresowanie tą powieścią traciło na sile. Coś jednak między nami nie zagrało. Akcja zamiast nabrać tempa, znacznie zwolniła i zaczęło wiać nudą. Najwidoczniej nastrój jaki panuje w książce, aspekt duchowy i cała ta ezoteryczna otoczka w takim wydaniu nie jest dla mnie. Osoby, które lubią tego typu powieści z pewnością będą zadowolone.
Mimo tego, że mnie nie zachwyciła i tak będę obserwować twórczość Marty Urbaniak Piotrowskiej. Przecież za drugim razem może być zupełnie inaczej. Autorka w piękny sposób posługuje się językiem, a to jest dla czytelnika bardzo ważny element, więc warto o tym wspomnieć.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2023-04-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Karolajna85