Dwie kobiety. Dwie całkowicie inne historie, które połączyło jedno niepozorne ogłoszenie w gazecie. Wieczór w Tower, na który szykowała się tego dnia Amy miał raz na zawsze całkowicie odmienić jej dotychczasowe życie. Znalezione przez nią w szafie skrzętnie schowane pudełko od Tiffany'ego mogło oznaczać tylko jedno, oświadczyny. Kiedy jednak sprawy obierają całkowicie inny obrót, a jej związek z Danielem w najmniej spodziewanym momencie staje się przeszłością, dziewczyna całkowicie się załamuje. Nagle Londyn, który niegdyś miał stać się otwartymi drzwiami do wymarzonej kariery tancerki, zaczyna coraz bardziej ją przytłaczać. Niewielka kawalerka, praca kelnerki, kolejne nieudane przesłuchanie i zbliżające się wielkimi krokami Boże Narodzenie sprawiają, że Amy zaczyna tęsknić za miejscem, w którym się wychowała - Nowym Jorkiem. Pod chwilą impulsu podyktowanego zbyt dużą ilością winą, dziewczyna postanawia odpowiedzieć na ogłoszenie osoby poszukującej towarzyszki do zwiedzenia jej rodzinnego miasta. Nie wie jeszcze wówczas, że podróż ta na zawsze odmieni jej życie.
Gdy znalazła się tu po raz pierwszy, była pod wrażeniem: wszystkie te dzieła sztuki, książki, wspaniały widok z okna. Teraz postrzegała je tak, jak niekiedy musiała je widzieć Georgia w trakcie minionych lat: wielkie i puste, w najlepszym razie nagroda pocieszenia, kiepska imitacja wspaniałego domu i szczęśliwego życia, jakie miała wieść.
W pozycji tej jest prowadzona narracja trzecioosobowa, która niestety nie do końca przypadła mi do gustu. W powieściach obyczajowych moim zdaniem zdecydowanie bardziej sprawdza się pierwszoosobowa, dzięki czemu możemy dogłębniej poznać samych bohaterów oraz emocje im towarzyszące. Natomiast wielki plus za akcję, która dzieje się naprzemiennie na dwóch płaszczyznach, a mianowicie w Londynie, 1958 roku oraz w Nowym Jorku, 2012 roku. Główne bohaterki to kolejna spora zaleta tej pozycji. Amy to młoda, niespełniona tancerka, marzycielka, osoba niezwykle ciepła i pogodna. Momentami może była odrobinę zbyt wścibska (choć jej zdaniem to Anglicy bywają zbytnio powściągliwi) i naiwna, jednak to właśnie te jej niewielkie niedoskonałości czyniły ją tak bardzo realną. Z kolei Georgia to niezwykła, ponad 70-letnia kobieta z niesamowitą klasą, dobrym gustem i wielką karierą w świecie wydawniczym. W jej wspomnieniach z 1958 roku poznajemy ją natomiast jako całkowicie inną osobę, przepełnioną młodzieńczym buntem debiutantkę, wciąż szukającą własnej drogi, która niekoniecznie pokrywa się z wizją jej matki. Także postaci drugoplanowe zostały świetnie wykreowane. Wśród nich jest chociażby Daniel, partner Amy pochodzący z zamożnej i liczącej się w Anglii rodziny, dla którego zdanie jego rodziców i prestiż są ważniejsze od własnego związku.
Przyznam, że jest to moja pierwsza pozycja tej autorki, ale jestem pewna, że prędzej czy później sięgnę również po inne jej dzieła. Styl, którym się posługuje jest niezwykle lekki, a mimo to wyróżnia się na tle innych. Barwne i szczegółowe opisy Londynu oraz Nowego Jorku pochłaniają, przenosząc czytelnika do całkiem innego świata. Doskonale przemyślane stopniowanie nadchodzących po sobie wydarzeń sprawiło, że nie jest to pozycja, której zakończenie da się z góry przewidzieć. To, co jednak ujęło mnie w tej książce najbardziej, to zdecydowanie napięcie, które autorka w niesamowicie sprawny sposób tworzyła manewrując pomiędzy tymi dwiema historiami. Historiami, które poruszały na swój własny, wyjątkowy sposób i szczerze mówiąc sama nie wiem, która z nich w ostatecznym rozrachunku bardziej na mnie wpłynęła. "Oświadczyny" ukazują nie tylko różne oblicza miłości, ale także to, jak ważne jest uświadomienie sobie, czego tak naprawdę to właśnie my chcemy od życia, abyśmy nie zatracali się w wizjach i oczekiwaniach innych.
Nie wiem, czy to wina panującej za oknem pogody, jednak pozycja ta wydała mi się wręcz melancholijna. Wzruszająca, skłaniająca do przemyśleń, nie pozwalająca odłożyć jej chociażby na minutę. Z pewnością wrócę do niej przyszłej jesieni, gdyż zdecydowanie należy do tych książek, z których za każdym razem można wyciągnąć coś więcej. "Oświadczyny" to tytuł, z którym zakończyłam mój czytelniczy, 2017 rok. Wam polecam rozpocząć z nim 2018.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2017-11-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: The Proposal
Dodał/a opinię:
verreads
Daj się porwać fenomenalnej opowieści, która dzieje się jednocześnie w obecnych czasach i ponad 50 lat temu. Fundamentem mostu łączącego obie rzeczywistości...
Czy da się zapomnieć o pierwszej miłości? Ujmująca opowieść w scenerii rodem z Przeminęło z wiatrem! Rok 1994. W Savannah jest upalne lato, które...