Są książki nieoczywiste i zaskakujące, które po przewróceniu ostatniej strony zostawiają nas z dylematem: co o niej sądzić? Zachwyty splatają się z lekkim rozdrażenieniem.
I takie są moje wrażenia z lektury powieści Krzysztofa A. Zajasa „Oszpicyn”.
Od pierwszych stron zaskoczyła mnie wyjątkowym klimatem, nawarstwiającym się nastrojem grozy i niesamowitości. Towarzyszymy dziennikarzowi oszpicyńskiej gazety w śledztwie nad zagadkowymi morderstwami, w które uwikłane są dzieci. Morderstwa są nader wymyślne i bezlitosne, a ich brutalność splata się z niesamowitymi wydarzeniami, subiektywnymi odczuciami Wojciecha Jaromina, któremu autor oddał narratorskie przewodzenie. I tu muszę przyznać, że liczne przemyślenia bohatera nieco mnie nużyły, spowalniały akcję, ale nie sposób też przyznać, że czyniły z tej książki coś więcej niż zwykłą kryminalną historię.
Śledztwo dziennikarza trwa 15 lat ( zaczyna się w 1994 roku) i stanowi zapis powrotów zamierzonych i wymuszonych przez los, do tajemniczej sprawy w Oświęcimiu. Autor podzielił powieść na 3 części i ta ostatnia doskonale spina historię w całość, jest zadośćuczynieniem za wytrwałość czytelniczą - powieść liczy ponad 600 stron.
Oświęcim jako miejsce akcji jest miastem w którym teraźniejszość rozgrywa się nadal w związku z przeszłością. To miejsce naznaczone śmiercią milionów ofiar holocaustu i nie idzie zapomnieć tu o przeszłości, z drugiej strony gdzie jak nie tu - w miejscu ogarniętym złem niadającym się okiełznać rozumem, mogą obudzić się demony?
Więc budzą w dzieciach mordercze zapędy, na miasto sprowadzają plagę szczurów, a z ludzi wydobywają gorszą stornę ich „podszewki”.
Pojawiające się prawdy o świecie Oszpicyna przyswajamy z pierwszoosobowej narracji bohatera, który sam już gubi się między rzeczywistością a tym co niewyjaśnione, wędruje, kluczy, poszukuje i kopie jak owiani złą sławą oświęcimscy poszukiwacze wojennych skarbów. Autor doskonale buduje warstwę językową powieści, mieszając konwencję realizmu z oniryzmem, świetnie sprawdza się ten zabieg w opowiedzeniu nam tej nieoczywistej, złożonej historii.
Podsumowując: polecam, ale nie nastawiajcie się na nieoczekiwane, szybkie zwroty akcji. To powieść, którą należy czytać zgodnie z jej rytmem, nieco wytrwale, dać się Jarominowi „wygadać”.
Wydawnictwo: PulpBooks
Data wydania: 2024-12-12
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 692
Dodał/a opinię:
julitalatka
Inspektor Andrzej Krzycki leży w szpitalu. Ledwie uszedł z życiem po zatruciu cyjanowodorem. Nie mówi i nie chodzi. W zasięgu wzroku nie ma nikogo, komu...
Krakowski inspektor Andrzej Krzycki uwolnił wprawdzie swojego przyjaciela Lucka Bałysia z łap gangsterów, ale zostawił na Pomorzu jedną nierozwiązaną zagadkę...