Etta pozornie jest zwykłą dziewczyną z nowojorskiej dżungli. No właśnie, POZORNIE, bo w końcu ile współczesnych nastolatek potrafi perfekcyjnie zagrać na skrzypcach utwory Bacha? Albo ile dziewczyn nie ma żadnych przyjaciół, anie nawet znajomych, a jedynymi kompanami do rozmów są mama oraz nauczycielka muzyki? No i w końcu ile młodych ludzi potrafi podróżować w czasie? Etta na pewno spełnia wszystkie te warunki. Jednak sama nie zdaje sobie z tego sprawy (przynajmniej z tej ostatniej kwestii). Uświadamia sobie to dopiero w momencie kiedy budzi sie na statku płynącym do XVIII-wiecznego Nowego Jorku.
Szczerze mówiąc zawsze z pewną obawą podchodzę do książek, w których główny bohater początkowo nie ma pojęcia o "magicznej" stronie świata. Boję się, że autor nie sprosta temu zadaniu, które sobie wyznaczył i to wprowadzenie będzie po prostu bardzo sztuczne (z czym już miałam do czynienia). Jednak Alexandra Bracken poradziła sobie z tym momentem bardzo płynnie i nie raził mnie on podczas czytania.
Dużym plusem w "Pasażerce" jest również bardzo dobre przygotowanie się autorki do napisania tej książki. W każdym rozdziale widać, że sporo czasu poświęciła na zbieranie informacji o muzyce, różnych epokach i miejscach, ubiorze ludzi w poszczególnych czasach i ich zachowaniu, jednocześnie nie zanudzając czytelnika przydługimi opisami.
Jednak jak w większości książek także i w tej znalazłam minus. W "Pasażerce" jest nim wątek romantyczny. Zazwyczaj bardzo lubię je w książkach, ale ten, moim zdaniem, był zbyt naciągany i nierealistyczny, a mając na myśli nierealistyczny wcale nie chodzi mi o to, że wybrankiem Etty jest XVIII-wieczny, legalny pirat. Nie potrafiłam po prostu znieść tego, że po na prawdę krótkiej znajomości (niecałe dwa tygodnie, serio?!) wyznają sobie dozgonną miłość. Na początku ten romans zapowiadał się bardzo dobrze, był raczej poboczną kwestią, jednak z czasem przysłonił on wszystko inne i "Pasażerka" zamiast o podróżach w czasie i wspaniałych przygodach opowiadała o romantycznej relacji dwójki ludzi.
Reasumując, pomimo tego feralnego romansu na prawdę dobrze bawiłam się przy tej książce i prawdziwą torturą było oderwanie się od niej, a zaskakujący finał pozostawił po sobie duży niedosyt.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 426
Tytuł oryginału: Passenger
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Dodał/a opinię:
Matusia
- Któremu musiałbym się przyznać, że chłopiec kabinowy zaskoczył mnie i dźgnął łyżką, gdy schodziłem pod pokład? Przeklęty szczeniak. Wolałbym już, żeby mnie usmażyli w głębokim tłuszczu.
Must have dla fanów bestsellerowej trylogii "Mroczne umysły"! Gabe: Chciałbym się wyrwać z pogrążonego w beznadziei miasta. Zrobię wszystko, by...
Finałowy tom zapierającej dech w piersiach trylogii Mroczne umysły. Idealna lektura dla fanów Niezgodnej i Igrzysk Śmierci. Ruby nie może oglądać się...
Miłość z natury jest samolubna, prawda?
To pod jej wpływem uczciwi ludzie zaczynali pragnąć tego, do czego nie mieli prawa.
Odgradza człowieka od reszty świata, wymazuje czas, odrzuca rozsądek.
Sprawia, że człowiek ulega urojeniu, że może walczyć z tym, co nieuniknione.
Że pragnie się czyichś umysłu i ciała.
Że nabiera się przekonania, jakoby zasługiwało się na miejsce w czyimś sercu.
Więcej