ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗖𝗶𝗲𝗻𝗶𝗲 𝗶 ś𝘄𝗶𝗮𝘁ł𝗼 𝘀𝘇𝗽𝗶𝘁𝗮𝗹𝗻𝘆𝗰𝗵 𝗸𝗼𝗿𝘆𝘁𝗮𝗿𝘇𝘆
Anna Potyra, znana z świetnych kryminałów, tym razem pokazuje zupełnie inne oblicze swojej twórczości. Moim zdaniem autorka doskonale poradziła sobie w nowym gatunku literackim. Ta powieść bardzo mi się podobała i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. 𝑃𝑖𝑒𝑙ę𝑔𝑛𝑖𝑎𝑟𝑘𝑎 to opowieść o dwóch kobietach z odmiennych światów, których spotkanie staje się początkiem wielkich zmian. To historia o sile, wyborach i dążeniu do niezależności w czasach, gdy pielęgniarstwo dopiero się rozwijało, a kobiety musiały walczyć o swoje miejsce w społeczeństwie. Autorka w naturalny sposób wplata w fabułę prawdziwe wydarzenia historyczne, takie jak przewrót majowy, co sprawia, że historia wydaje się jeszcze bardziej prawdziwa. Styl pisania Anny Potyry zasługuje na pochwałę. Zdania autorki pełne są inteligentnych metafor. Niektóre z nich bawiły mnie i unosiły kąciki ust do góry, wprowadzając lekkość nawet w poważniejszych momentach powieści.
Czternastoletnia Zosia wzięła udział w przypadkowym zdarzeniu, które później zaważyło na jej życiowych wyborach. Była córką biednych ludzi, żyjących skromnie, ale uczciwie. Zosia wraz z gromadką podobnych jej dzieci bawiła się na ulicy, kiedy jedno z nich wpadło pod przejeżdżający samochód. Gdyby nie błyskawiczna reakcja Heleny Sznajderówny, chłopiec niechybnie straciłby życie. Jednego z chłopców wysłała po ambulans, a Zosię zaangażowała do pomocy przy ratowaniu rannego. W tamtej chwili Sznajderówna dostrzegła w Zosi potencjał i postanowiła przygotować ją do pracy pielęgniarki.
Propozycja Sznajderówny była dla dziewczynki z biedoty jak przysłowiowe cudowne zrządzenie losu. Dla dziecka żyjącego na co dzień w oficynie zamieszkanie w pałacu wraz ze swoją opiekunką było jak sen. Dotąd gnieździli się w dziewięć osób w jednej izbie, ale mimo biedy jej matka zawsze była optymistką i twierdziła, że jakoś wszystko się ułoży, aż do chwili, gdy ojciec stracił rękę w pracy, a im groziło zamieszkanie w drewniakach. Wtedy to Zosia zrozumiała, że bieda ma różne oblicza. U nich było biednie, ale porządnie.
Zosia jest bystra i pilnie uczy się swojego zawodu, zdobywając wiedzę i doświadczenie, a jednocześnie nie zapomina o wdzięczności za otrzymaną szansę. Jednak nadchodzi moment, który wystawi ją na prawdziwą próbę. Sto lat temu praca pielęgniarki wymagała całkowitego poświęcenia. Życie osobiste musiało zejść na dalszy plan, a marzenia o rodzinie czy miłości często pozostawały nierealne. Zosia, jak każda młoda dziewczyna, odkrywa w sobie pierwsze uczucia i zastanawia się, czy poddać się sercu, czy kierować się rozumem i obowiązkiem. Zdaje sobie sprawę, że każda decyzja będzie wiązała się z bólem i wyrzeczeniem. A może los przygotuje dla niej rozwiązanie, które pozwoli pogodzić serce z rozsądkiem?
O tym, jak wyglądała jej droga do zostania pielęgniarką, dowiedziałam się z opowieści Zosi, którą snuje już jako dorosła kobieta, pielęgniarka pracująca w hospicjum. Historię swojego życia, dzień po dniu, opowiada śmiertelnie chorej na raka siostrze zakonnej Apolonii. Zofii imponuje pokora i spokój chorej, która w milczeniu znosi swoje cierpienie. Z niezrozumiałych dla siebie powodów Zofia pragnie towarzyszyć jej w tej ostatniej drodze, dzieląc się przy tym historią swojego życia. Zakonnica czeka na jej wizyty i z uwagą słucha opowieści Zofii, która czuje wewnętrzną potrzebę, by podzielić się swoją przeszłością z umierającą kobietą. Apolonia jest jej wdzięczna za obecność i za te opowieści, które przynoszą jej ukojenie.
Ujęła mnie wspaniała konstrukcja tej powieści oraz niesamowicie lekki styl, w jakim została napisana. Pomimo że opowiada o trudnych czasach, kiedy to mężczyźni wiedli prym w zawodzie lekarza, a kobiety mogły co najwyżej zostać pielęgniarkami, autorce udało się oddać ducha tamtej epoki bez nadmiernego patosu. Jeśli któraś z kobiet odważyła się podjąć próbę zostania lekarzem, była skutecznie blokowana nie tylko przez środowisko lekarskie, ale także przez pacjentów, którzy woleli mężczyzn w tej roli. Bardzo podobało mi się prowadzenie narracji z punktu widzenia Zosi, która z czternastoletniej dziewczynki powoli zmieniała się w dorosłą kobietę. Zosia dzieli się ze swoją siostrą Apolonią swoimi spostrzeżeniami i refleksjami, dzięki czemu mogłam lepiej ją poznać i spojrzeć na świat jej oczami. Zosia dopiero po latach zrozumiała, jak wyglądała wtedy rzeczywistość szpitalnictwa i jakie panowały układy, bo jako nastolatka wielu spraw nie mogła ich pojąć.
Anna Potyra porusza temat historii szpitalnictwa i podejścia lekarzy do swojego zawodu, który przez lata pozostawał zamknięty dla kobiet. Być może Helena Sznajderówna, wzorowana przez autorkę na postaci Zofii Szlenkier, nie miała wtedy świadomości, że tworzy coś wyjątkowego i przełomowego. Zofia Szlenkier była postacią nietuzinkową, wizjonerką bez reszty oddaną swojej misji, osobą skromną, szlachetną, zdyscyplinowaną i ofiarną. Cała historia jest jednak fikcją literacką, o czym Anna Potyra informuje w posłowiu. Zastrzega również, że jej intencją nie było przedstawienie Zofii Szlenkierowej w negatywnym świetle, ponieważ wątki osobiste i miłosne opisane w powieści są całkowicie wytworem wyobraźni autorki.
Prawdziwa natomiast jest historia pierwszej polskiej lekarki, która w książce Anny Potyry występuje jako doktor Maria Kawecka. Pierwowzorem tej postaci była doktor Anna Tomaszewicz-Dobrska, a opisane w powieści przeciwności, z którymi musiała się zmierzyć, by dołączyć do grona medyków, nie są ani odrobinę przesadzone. Uważny czytelnik dostrzeże również wątki dotyczące ufundowania szpitala w Warszawie przez Zofię Szlenkier. W rzeczywistości był to szpital pediatryczny, ale na potrzeby fabuły w powieści stał się miejscem otwartym dla wszystkich pacjentów.
Najbardziej zaskakujący i poruszający był finał tej powieści. Chociaż podążałam cały czas za nitką do kłębka, i tak go nie przewidziałam. Styl Anny Potyry przyciąga naturalnością i spokojnym rytmem, dzięki czemu wszystko toczy się swobodnie, a ja mogłam bez trudu wejść w świat bohaterów. Autorka przedstawia realia historyczne w prosty i przystępny sposób, a postacie są tak wiarygodne, że łatwo je sobie wyobrazić i poczuć razem z nimi to, co przeżywają. Codzienne gesty, słowa i myśli bohaterów mają w tej historii swoją wagę i prawdziwość. Opisy szpitalnictwa tamtych czasów, tło społeczne oraz życie warszawiaków zostały przedstawione z niezwykłą precyzją i wiernością realiom, co bardzo mi się podobało. Ukłony dla Anny Potyry za znakomicie napisaną powieść.
𝑃𝑖𝑒𝑙ę𝑔𝑛𝑖𝑎𝑟𝑘𝑎 to przepiękny hołd dla pielęgniarek, nie tylko tych z lat dwudziestych, ale także współczesnych. To wyraz uznania dla ich ofiarności i oddania, bo bez nich nie mogłaby funkcjonować żadna placówka medyczna. Pracują ciężko, a mimo to często pozostają niedoceniane i sprowadzane do roli, na jaką nie zasługują
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-09-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Dodał/a opinię:
Halina Więcek
Nie ma zbrodni bardziej doskonałej niż taka, która nigdy nie została odkryta. Komisarz Adam Lorenz przyjeżdża w odwiedziny do swojego starego przyjaciela...
W Tęczowie wielkie poruszenie. Królowa wróżek zwołuje nadzwyczajne zebranie. Jeśli Zuzia nie uwierzy w istnienie dobrych wróżek, jej opiekunka, Ostróżka...