Jak zwykle w przypadku świetnych książek, z żalem ją skończyłam, zwłaszcza, że MacBride nie jest chyba wybitnie płodnym autorem (w porównaniu z np. Kellermanem czy Cornwell) i Połamać Kości to póki co ostatnia (przetłumaczona na polski) część cyklu o Loganie, który podbił moje serce.
Uwielbiam jego sposób pisania, niekonwencjonalne podejście do przedstawienia postaci i cięte odzywki głównych bohaterów. Balsam dla moich oczu, miód na moją duszę... czy jakoś tak.
Każda kolejna książka przynosi kolejne wybitne, rewelacyjne, śmieszne i chamskie odzywki zarówno Logana jak i niezastąpionej inspektor Steel. Mimo różnic, mimo wzajemnej (udawanej) niechęci, wykorzystywania pozycji zawodowej, stanowią idealny duet bohaterów.
Połamać Kości nie przyniosła Loganowi wytchnienia - znowu wszyscy go wykorzystują, wkręcają w operacje i akcje, które nie dotyczyły prowadzonych przez niego śledztw, nie pozwalają mu odpocząć i odebrać piętrzących się nadgodzin.
Głównym wątkiem powieści jest porwanie znanej z programu telewizyjnego młodej kobiety i jej utalentowanej córki. Sprawą zajmuje się większa część grampiańskiej policji i nadinspektor Green z Agencji ds. Zorganizowanej Przestępczości (który, podsumowując wypowiedzi Logana i innych, jest zwykłym palantem).
Teksty w stylu "Kurwa mać, Andy, wiem, że SOCA tańczy ci na jajach w drewniakach, ale to nie moja wina, ok?", "Jest pan tu mniej więcej tak mile widziany jak obciąganie druta pańskiemu dziadkowi.", "I jak go jeszcze raz przyłapię na obrzucaniu gównem kogoś z mojego zespołu, to wbiję mu piąchę tak głęboko w dupę, że będę mogła nim poruszać jak pieprzonym Muppetem." (tak... jak zawsze niezastąpiona Steel) są normą i zdecydowanie urozmaicają i wzbogacają pozytywny odbiór książki. Poza tym Stuart wręcz idealnie wbija się w moje poczucie humoru i "smak" hmm... literacki, że tak to ujmę.
Połamać Kości są skarbnicą świetnych wymian zdań i błyskotliwych wypowiedzi bohaterów. Poza wyżej przytoczonymi komentarzami Roberty, możemy tu znaleźć takie smaczki jak:
"Szefie, mamy tu tyle hery, koki, amfy i zielska, że Keith Richards mógłby chodzić totalnie zaćpany do dziewięćdziesiątki" - wybitny plus za Keitha, którego bardzo lubię.
"Jak dowiem się, który nieprofesjonalny, pozbawiony skrupułów skurwiel rozmawiał z prasą, to Hannibal Lecter będzie wyglądał przy mnie jak pieprzony Tinky Winky." - jeszcze większy plus, bo Hannibal jest dla mnie kwintesencją seryjnego mordercy (i jednocześnie serią książek, od których zaczęła się moja psychopatyczna podróż z kryminałami i thrillerami)
"Spokojnie. nie rozrabiaj. Nie mow nadinspektorowi Greenowi, żeby wsadził sobie róg szafki na akta w dupę."
I najbardziej rozwalający tekst - "Następna szuflada poniżej: majtki - skąpe z falbankami i obszerne "hamulce miłosnych zapędów"."
Ogólnie rzecz biorąc Logan w końcu awansował (nie na stałe, ale zawsze coś) na inspektora, dał kilka małych popisów pod tytułem "jak w najprostszy sposób skompromitować policję", doświadczył bardzo przykrego dramatu osobistego (ech... szkoda i mam nadzieję, że w kolejnym tomie MacBride się trochę zrehabilituje i sprawi, że w końcu do Logana uśmiechnie się trochę szczęścia), oczywiście wylądował na dywaniku w wydziale wewnętrznym, bo jakże inaczej i bezskutecznie próbował "walczyć" ze swoimi zwierzchnikami.
Ostatnie zadnie zamykające książkę... tak bardzo prawdziwe i zarazem brutalne... jednak idealnie podsumowujące sytuację Logana - "Bo w prawdziwym życiu nie było szczęśliwych zakończeń - w prawdziwym życiu był tylko ból i połamane kości."
Podsumowując - gorąco polecam! Zarówno Połamać kości, jak i pozostałe części.
Informacje dodatkowe o Połamać kości:
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2012 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
9788324140411
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Marta Olszewska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...