Dzisiaj mam dla Was recenzję książki z serii "Stillhouse Lake" autorstwa Rachel Caine. Sięgając po nią zastanawiałam się co takiego jeszcze wymyśli autorka aby zaciekawić swoich czytelników. Wydawać by się mogło, że w drugiej części już wszystko zostało powiedziane i historia przygód Gwen i jej dzieci się zakończyła.
Gwen Proctor, po śmierci męża Melvina, robi wszystko aby zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom. Wpływowa milionerka, matka jednej z ofiar Melvina, nie daje spokoju Gwen i za wszelką cenę chce ją zniszczyć.
Pewnego dnia do Gwen dzwoni kobieta z Wolfhunter. Marlene twierdzi, że grozi jej niebezpieczeństwo. Gdy Gwen udaje się dotrzeć do małej miejscowości, okazuje się, że Marlene nie żyje a jej córka oskarżona jest o morderstwo.
Dwie poprzednie części "Stillhouse Lake" dosłownie pochłonęłam. Tak też było i tym razem. Początkowo napięcie w książce budowane jest dosyć wolno ale im dalej, tym akcja nabiera tempa i od książki ciężko jest się oderwać.
Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka powiązała przeszłość bohaterów z teraźniejszością. Cała książka napisana jest bardzo dobrze, czyta się szybko i jest naprawdę wciągająca. W tej części autorka oprócz wątków kryminalnych postawiła również na wątki obyczajowe, a te łączą się ze sobą w kolejnych książkach. Polecam więc czytać od pierwszej części, jeżeli jeszcze znajdzie się ktoś kto nie zna historii Gwen i jej dzieci
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2019-07-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 420
Tytuł oryginału: Wolfhunter River
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
Dodał/a opinię:
Ilona Wolińska
Morganville staje się zbyt niebezpieczne, by być domem dla śmiertelnej osiemnastolatki. Lecz to nie jedyne miasto, którym rządzą nieumarli…...
Cassiel, demon wysokiej rangi, skazana przez swego zwierzchnika za niewykonanie rozkazu na życie śmiertelniczki, na ziemi zakochała się w Strażniku...