Korzystacie na co dzień z książek kucharskich? Lubicie wracać do tradycyjnych, choć często zapomnianych już przepisów? Inspirujecie się starymi przepisami, by stworzyć coś nowego oryginalnego i zaskakującego? Jeśli tak to dziś chciałabym napisać kilka słów o książce, która trafiła do mnie w ramach współpracy z grupą Heaven PR. I choć nie jestem do końca nią zachwycona, dała mi ona narzędzie i inspirację do spróbowania i wymyślenia czegoś nowego.
"Przez żołądek do serca, historia chłopaka z podwórka" to połączenie książki kucharskiej z opowieścią i wspomnieniami z dzieciństwa Autora. Przyznać jednak muszę, że spodziewałam się chyba czegoś innego, bo jeśli warstwa kulinarna broni się (prawie) sama, przepisy są przejrzyste, wyjaśnione krok po kroku w taki sposób, że osoba zupełnie nieznająca się na gotowaniu, doskonale sobie poradzi, to cała reszta mi zupełnie nie siadła.
Czytając historię życia opowiadaną przez pana Krzysztofa, z jednej strony przenosiłam się sama do ciepłego pełnego miłości domu moich babć, przypominałam sobie atmosferę, smaki i zapachy, i w jakiś sposób ta historia mnie urzekła, tak z drugiej strony styl, w jakim ta książka została napisana i cała otoczka tych opowieści jest po prostu wizualnie nieatrakcyjna. Bardziej spodziewałam się ciepłych i uśmiechniętych zdjęć z rodzinnego albumu, ale na pewno nie losowo wygenerowanych ilustracji przez AI (albo inny program), która naprawdę w moim odczuciu mocno zaszkodziła tej książce i odebrała jej całą autentyczność.
Drugim moim zarzutem jest to, że Autor nie rozwijał poszczególnych zagadnień, takich jak, chociażby rozdział o ziołach- "biegłam" do niego z olbrzymią ciekawością i nadzieją na naukę a spotkało mnie kolejne rozczarowanie, bo Autor opisał ich aż (!!) pięć i to naprawdę bardzo bardzo pobieżnie, twierdząc przy tym, że w jego rodzinie bardzo się te zioła ceniło, a babcia była prawdziwą znawczynią. No cóż, coś zdecydowanie poszło tu nie tak.
Nie chce się pastwić nad tą książką dalej, dlatego dalej skupię się już tylko i wyłącznie na przepisach, choć i w tym przypadku, szkoda, że chociaż kilka z nich nie zostało obdarzonych zdjęciem.
Tak jak wspomniałam, ta część broni się sama.
W książce znajdziecie około stu dwudziestu przepisów na różnorodne dania obiadowe z różnego rodzaju mięs, wegetariańskie i wegańskie, propozycje na śniadania i szybkie przekąski, sałatki, surówki, zupy czy sosy. Pod tym względem jest naprawdę w czym wybierać, bo rozpiętość przepisów jest tu naprawdę ogromna- od klasycznych polskich dań po współczesne interpretacje inspirowane ideą slow food*.
Przepisy są jasne, dokładne, zrozumiałe i prowadzące kucharza krok po kroku przez cały proces ich przygotowania. Dania wychodzą naprawdę smaczne, kilkanaście przepisów mam już przetestowane i jestem pewna, że wejdą one na stałe do mojego jadłospisu.
Autor wspomina, że w przygotowaniu jest już druga jego książka. W jakiś pokrętny sposób jestem jej ciekawa i jeśli będzie taka możliwość, zerknę na nią. Ciekawa jestem kolejnych przepisów.
Czy polecam?
Dla mnie ta książka jest bardzo nierówna i pod kilkoma aspektami mocno niedopracowana, jednak broniąca się podanym przepisami. W moim odczuciu jest ona wsparciem dla początkujących kucharzy, jednak zdanie o całej reszcie każdy powinien wyrobić sobie sam.
*Slow food to ruch społeczny i organizacja, która promuje tradycyjne metody produkcji żywności, a także jedzenie w spokoju i skupieniu. Celem slow food jest zapewnienie wszystkim dostępu do "dobrej, czystej i uczciwej żywności", produkowanej z poszanowaniem środowiska i lokalnych kultur.
(Internet)
Wydawnictwo: BookEdit
Data wydania: 2025-03-13
Kategoria: Kuchnia
ISBN:
Liczba stron: 130
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Ewelina Górowska