POPKulturowy Kociołek: Komiks przenosi nas do odległej przyszłości, gdzie technologia miesza się z elementami feudalnej Japonii. Śledzimy tu losy pewnego samuraja, który nie zdołał obronić swojego pana przed złym demonem Agatem. Teraz młody wojownik jako ronin poświęca się zemście, która nie tylko ma przynieść mu ukojenie, ale również może ocalić otaczający go świat.
Album Ronin to doskonała okazja, aby zobaczyć ogromną pasję Millera zarówno do Japonii, jak i kultury i twórczości tego kraju. Nie jest to jednak pozycja wybitna i bardzo daleko jej do poziomu innych jego hitów. Jeśli miałbym krótko podsumować ten tytuł, to doskonale pasuje tu znane powiedzenie: Nie wszystko złoto, co się świeci.
Miller splata tutaj elementy mitologii japońskiej, takie jak motyw zemsty, honoru i przeznaczenia, z motywami science fiction, takimi jak zaawansowana technologia, korporacje i dystopijne społeczeństwo. Nieźle wypadają tu także jego zauważalne odniesienia do twórczości Moebiusa czy popkulturowych dzieł z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie można tu również narzekać na brak akcji, która szczelnie wypełnia ponad 300 stron komiksu. Na tym niestety kończą się jednak zalety tego dzieła.
Scenariusz, o ile z początku może zaintrygować, szybko staje się banalny i przewidywalny. Wyświechtany motyw zemsty kiedyś (w momencie premiery komiksu) może robił na kimś wrażenie, ale dziś kompletnie niczym nie zaskakuje. Sama fabuła ponadto często się gubi, stając się jedynie pretekstem do dynamiczniejszych scen akcji.
Poważne zastrzeżenia można mieć tu także do głównego bohatera, jak i innych pojawiających się postaci. Są one mocno nijakie, wręcz w niektórych momentach puste i niewnoszące niczego do opowieści....
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2024-11-27
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 342
Tytuł oryginału: Ronin
Dodał/a opinię:
PopKulturowyKoci
Książeczka z serii "Podróże przedszkolaka" została opracowana z myślą zarówno o maluchach, które mają przed sobą pierwszy rejs statkiem, jak i o tych...
To wyjątkowe urodziny! Będzie tort, mnóstwo śmiechu i... kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie zabraknie też okazji do wspomnień. Ano właśnie! Czy wiesz...