Urodzony na Nowej Fundlandii Michael Crummey znów nas przenosi, za sprawą swej debiutanckiej powieści napisanej w 2001 roku, do krainy swego dzieciństwa. Tak. To nie jest moja pierwsza wizyta w tej kanadyjskiej prowincji. Fabuła każdej z powieści napisanej przez tegoż autora, jakie do tej pory ukazały się w Polsce, osadzona jest na tej właśnie wyspie. Dziwi fakt, że to nie pierwszy jego utwór jaki ukazał się na naszym, rodzimym rynku wydawniczym. Wcześniej wydawnictwo Wiatr od morza zaproponowało polskim czytelnikom aż trzy powieści, które stworzył nieco później. Mam tu na myśli: "Sweetland", "Pobojowisko" i "Dostatek". Na tłumaczenie "Rzeki złodziei" trzeba było czekać aż 15 lat. Na szczęście autor porusza tu tak uniwersalne problemy, że jej przekaz nadal jest aktualny.
Autor przybliża tu odbiorcy historię i kulturę rodzinnych stron. Cofamy się do początków XIX wieku i "słuchamy" o kształtowaniu się relacji pomiędzy Beothukami a europejskimi osadnikami przybyłymi na Nową Fundlandię. Zetknięcie się dwóch tak odmiennych kultur skutkuje walką. Mam tu na myśli nie tylko konflikt zabarwiony krwią. Bohaterowie stworzeni tu przez Michaela Crummeya zmagają się tu także z chciwością, uprzedzeniami, pogardą, pragnieniem zemsty / władzy, egocentryzmem, nieufnością. Brak tolerancji wobec inności prowadzi do sytuacji bez wyjścia. Pojawia się tu także temat niespełnionej miłości i walki z łonem natury. Gdy już wspominam o faunie i florze nie mogę pominąć tego, że autor opisał tu bardzo skrupulatnie rzeki, potoki, plaże, wzgórza i doliny. Dość dokładnie można tu również poczytać o polowaniu, uboju i skórowaniu.
Gdy czytałam o próbach zażegnania konfliktu podejmowanych przez stronę brytyjską zaczęłam się zastanawiać, czy intencje kolonizatorów były całkiem altruistyczne. Czy chcieli znaleźć tylko sposób komunikowania się z tubylcami? Dodam, że niejednoznaczność moralna postaci nie ułatwia tu oceny sytuacji. Kolonizatorzy nie są tu bowiem ukazani jako Ci całkiem źli, a tubylcy jako Ci całkiem dobrzy. O niesprawiedliwy osąd tu łatwo. Trzeba przyznać, że Michaelowi Crummeyowi udało się tu stworzyć silnych i charakterystycznych bohaterów. Dodam, że kilku to prawdziwe postaci historyczne. Aż szkoda, że autor nie poświęcił tu więcej miejsca właśnie im. Nieraz to właśnie Ci, o których chciałoby się czytać jeszcze przez kolejnych kilkanaście stron nagle milkną. Niestety przeszłość bohaterów poznajemy po kawałku, dzięki często wplatanym retrospekcjom. Sprawia to wrażenie niemałej "sieczki". Chwilami można się pogubić w chronologii. Warto wspomnieć, że dobrze scharakteryzowane zostały tu postacie kobiece. Szczególnie jedna z nich jest tu zaskakująco niezależna jak na przedstawicielkę płci pięknej żyjącą w XIX wieku. Dzięki jej silnemu "głosowi" poznajemy kobiecą perspektywę w zdominowanej przez mężczyzn historii.
Michael Crummey przedstawił tu kluczowe wydarzenia na samym początku, a następnie powraca do nich wiele razy. Za każdym razem dostarczając więcej szczegółów. To tak jakby dał nam kolorowankę, którą wypełniamy w trakcie czytania. W pewnym sensie można go nazwać prawie drugim Charlesem Dickensem. Jego proza przypomina także poezję z epoki romantyzmu. Nie czyta się jej szybko. Trochę upłynęło czasu zanim historia mnie zassała. "Rzeka złodziei" to jakby połączenie lekcji historii z powieścią przygodową. Z dodatkiem ironii. Jako plus można zaliczyć także to, że niektóre wydarzenia zostały tu ukazane z kilku perspektyw. Na szczególną uwagę zasługują tu także metafory. Nawet tytuł jest jedną z nich. Nie wiadomo kto jest tytułowym złodziejem. Dowolność interpretacji jednych zadowoli innych rozgniewa. Kończąc wspomnę także o tym, że jest mi smutno, że to relacja z brytyjskiego, europejskiego, etnocentrycznego punktu widzenia. Narratorem jest "biały". Niestety nie udzielono głosu tubylcom. Myślałam, że uda mi się bliżej ich poznać...
Wydawnictwo: Wiatr od morza
Data wydania: 2016-05-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Agnieszka Chmielewska-Mulka
Czy w miłości i nienawiści istnieją jakiekolwiek nieprzekraczalne granice? Michael Crummey, autor rewelacyjnego Dostatku, powraca z kolejną powieścią...
Chłodne wybrzeża Nowej Fundlandii - tam, gdzie Márquez spotyka się z Faulknerem W tej niezwykle bogatej powieści ojczysta wyspa Michaela Crummeya, nowofundlandzkiego...