Podobało mi się.
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tak naprawdę rzadko sięgam po thrillery, bo zwyczajnie nie lubię się bać. W „Sanatorium” strachu nie odczuwałam, ale była duża dawka napięcia i przede wszystkim niepewności. Dlaczego? Autorka w przyjemny sposób żonglowała emocjami i co rusz zmieniała akcję tak, że pogubiłam się w końcu, kto mógłby być sprawcą.
Czy ten thriller jest gotycki? Chyba nie. Ja nie zauważyłam w nim niczego, co mogłoby być, choć zbliżone do tego gatunku.
Opisując fabułę w kilku zdaniach: Elin, wraz z chłopakiem, na zaproszenie brata, przybywa do hotelu, który kiedyś pełnił rolę sanatorium dla chorych na gruźlicę. Miejsce od razu wydaje się mroczne i nieprzyjazne, choć Elin tłumaczyła sobie, ze to zapewne przez bardzo ascetyczny i szklany wystrój wnętrza. Jednak policyjny zmysł wyczuwał od razu, ze w tym miejscu kryje się coś jeszcze. Mroczna, ponura i okrutna prawda zostaje odkryta w ciągu kilku dni, po serii brutalnych i tajemniczych morderstw.
Moje odczucie jest takie, że to nie te morderstwa są istotne w tej książce. Przede wszystkim poznajemy Elin i to, co dzieje się w jej głowie. Dziewczyna boryka się z niezaleczonymi ranami z przeszłości. Zbyt wiele rzeczy wyparła i to wpłynęło na zachowanie, które uniemożliwiało jej stworzenie normalnych relacji z samą sobą, nie mówiąc już o stosunkach z bratem czy chłopakiem. Rozwiązywanie kryminalnych zagadek było dla niej poniekąd terapią i zadośćuczynieniem za to, do czego nie była kiedyś zdolna.
To bardzo ciekawa koncepcja i muszę przyznać, że ogromnie podoba mi się takie poprowadzenie fabuły. W sposób jakby mimowolny i bardzo swobodny, autorka zaprasza nas do umysłu bohaterki i jednocześnie buduje napięcie wątkiem kryminalnym.
Doceniam bardzo, że oszczędzono mi opisów morderstw, których właśnie w tego typu literaturze się obawiam. Opisano tyle, ile potrzeba dla zarysowania sytuacji. Nic ponadto.
Sama konstrukcja powieści jest przemyślana, spójna a język niezwykle przystępny. Przeczytałam tę książkę w dwa wieczory, a nie jest to cienka lektura, bo liczy nieco ponad pięćset stron.
Jeśli chodzi o bohaterów, zdarzyło mi się to, co zazwyczaj mam podczas lektury. Nie polubiłam się z główną bohaterką. Irytowała mnie jej chwiejność emocjonalna, ale przecież to całkiem zrozumiałe biorąc pod uwagę jej sytuację.
Pozostali bohaterowie byli jakby tłem, ale przyjemnie wyrazistym i spójnym.
Stawiałam od początku hipotezy, kto jest mordercą i przyznaję, nie trafiłam. To dla mnie duży plus książki.
Za to sama sceneria mnie ujęła. Kocham góry, i wszelkie klimaty z nimi związane, dlatego od razu wczułam się w klimat miejsca. Opis zawieruchy śnieżnej, tego, jak wyglądają szczyty z przeszklonych ścian hotelu...poezja. Widziałam to oczami wyobraźni i moje poczucie estetyki zostało w pełni zaspokojone.
Oceniam „Sanatorium” na 8/10. Dobrze spędziłam czas. Polecam.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-02-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: The Sanatorium
Dodał/a opinię:
Morella