Tym razem Vi Keeland zaprasza do poznania historii dwojga ludzi, miedzy którymi już na starcie iskrzy. Jedno i drugie doświadczone przez los i nie szukające związków. Na chwilę obecną liczy dla nich tylko rozkosz cielesna dająca chwilowe zapomnienie i relaks. Kim są bohaterowie tej książki?
On lovelas, któremu nie zależy na miłości i stałych związkach. Hunter jest bezpruderyjny, bezczelny a przy tym zabójczo przystojny. Ognisty włoski temperament. Wie, w które struny uderzyć, by kobieta była jego. Hojnie obdarowany prze matkę naturę wie, jak dogodzić. Pragnie tylko seksu, nie miłości. I tylko to może oferować kobiecie, która zechce się z nim spotykać. Od strony zawodowej sytuacja wygląda z goła inaczej. Tu jest wszystko dopięte na ostatni guzik. Oddaje się pracy, by nie myśleć o przeszłości. O tym co go spotkało. Jego i najbliższych. Wycierpiał dużo więcej niż nam się może wydawać. I przez to unika związków. Ta przeszłość niesie się cieniem nad jego życiem. A wystarczyło zrobić tylko jedną rzecz, by mieć jasną sytuację a nie żyć w niepewności i ... strachu.
Ona kilka lat temu została żoną wdowca i macochą. Garrett niestety szybko popadł w tarapaty finansowe i wylądował w więzieniu. Została rozwódką z nastolatką na głowie, która próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Izzy jest zamknięta w sobie. Natalie nie może przebić się przez ten pancerz zbudowany przez jej pasierbicę. Wytchnieniem od codzienności zdaje się być zbliżające się wesele jej przyjaciółki. Nie przypuszcza tylko, że stanie się celem dla Huntera.
Alkohol jako środek zagłuszający pożądanie nigdy nie był skuteczny. Budzą się w jednym pokoju hotelowym. I co robi Nat? Zostawia go z obcym numerem telefonu. Spotykają się po dziewięciu miesiącach i odkrywają, że ta chemia miedzy nimi nie wygasła. Wręcz przeciwnie. Dlatego znowu podaje fałszywy numer telefonu - do matki, która powinna odstręczyć natrętnego adoratora...
Autorka bardzo fajnie rozbiła historie Natalie i Huntera na części pierwsze. Ich przeszłość została umiejętnie wplątana w teraźniejszość. Wybuchy pożądania i sceny miłosne dorzucały drwa do pieca. Bohaterów drugoplanowych jest kilkoro ale i oni maja swoje miejsce w tej historii. Nie zostali wspomnieni i zapomniani. O nie. Tutaj ważny jest każdy element. Każda najmniej istotna drobnostka w odpowiednim momencie doczeka się wyjścia przed rząd, by dodać coś od siebie. W zasadzie to nie mam zastrzeżeń. W zasadzie. Jeden tylko element mi się nie podobał w tej historii. I postaram się tak to napisać aby za dużo wam nie zdradzić. Ja rozumiem wspieranie ukochanej osoby nawet w najgorszych momentach życia. Ale mówiąc A trzeba powiedzieć B. Jak się coś zaczęło robić to trzeba sprawę zakończyć aby mieć jasną przyszłość. Aby wiedzieć na czym się stoi a nie nadal żyć niepewnością. Zdać się na los w tak kluczowym momencie to istne szaleństwo. Kiedy doczytacie do tego momentu to zrozumiecie o co mi chodzi. Miałam ochotę trzasnąć tę osobę w głowę choc nienawidzę przemocy. I tak nie dość, że płynęłam tym statkiem zwanym pożądaniem z bohaterami to jeszcze musiałam trafić na ten sztorm, który podniósł mi ciśnienie.
Jeśli jesteście tak jak ja fanami Vi Keeland, bądź jeszcze nie poznaliście jej twórczości to gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Seks i pożądanie były - fakt. Ale na pierwszy plan wysuwa się przeszłość bohaterów, która wsysa niczym ruchome piaski.
Polecam
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2020-02-12
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Sex, Not Love
Dodał/a opinię:
agnieszka_rowka
To miało być sielskie lato nad jeziorem... Josie Preston potrzebuje przerwy od swojego stresującego, pełnego chaosu życia w Nowym Jorku. Idealnym miejscem...
Wystarczy jedno lato, aby się zakochać. Ile czasu potrzeba, by zapomnieć? To była najbardziej szalona randka w ciemno w życiu Georgii. Jej partner to...