[SPOILERY] [SPOILERY] [SPOILERY]
Po recenzjach na goodreads widzę, że osoby, które czytały tę książkę w 'normalnych' odstępach czasowych - czyli po około roku od poprzedniej części, oceniły ją bardzo wysoko.
Ja akurat nie byłam aż tak złakniona przygód Rachel i jej przyjaciół, bo nie musiałam na nie w ogóle czekać, więc doskonale widzę jak słaba to była część.....
Główny wątek każdej z poprzednich części był w miarę dopasowany do poprzednich wątków. W "The undead pool" mamy jednak do czynienia z czymś nowym. Po majstrowaniu przy liniach, w poprzedniej książce, wydostaje się rodzaj energii, który okazuje się być Boginią z wierzeń elfów. No i tutaj zaczynają się schody, bo wątek jest nudny jak przysłowiowe flaki z olejem.... Jedynym plusem tego wątku jest Trent, bo jest go tutaj sporo.
Nie będę ukrywać, że od pewnego momentu kibicuję Rachel i Trentowi i łudziłam się, że w końcu coś w ich relacji się zmieni. I właśnie te sceny, z nimi w rolach głównych, są najmocniejszym punktem książki. Jasne - TE konkretne sceny, podobały mi się jak diabli! Dosłownie podskakiwałam i uśmiechałam się jak głupia pod nosem, ale biorąc pod uwagę, że ta książka nie jest romansem, a urban fantasy - to wątek miłosny między 2 postaciami, to trochę za mało, żeby określić książkę mianem świetnej.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2014-02-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 420
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
Flusz
Condemned and shunned for black magic, Rachel Morgan has three days to get to the annual witches’ conference and clear her name, or be trapped in...
Efektem ubocznym badań genetycznych nad modyfikowaną żywnością stał się wirus. Spowodował on powstanie nowych odpornych ras. Wszystkie nowe gatunki za...