"Trzy mroczne królowe
w wąwozie się rodzą,
urocze trojaczki
nigdy się nie zgodzą.
Trzy mroczne siostry
słynące urodą,
dwie będą zgubione,
a jedna królową."
Wyspa Fennbirn. Na królewskim dworze rodzą się trojaczki. Gdy dziewczynki osiągają szósty rok życia, zostają rozdzielone i trafiają do trzech różnych rodzin, których zadaniem jest wychowanie ich i wyszkolenie zgodnie z mocą, którą posiadają. Arsinoe jest panią natury, Katherine jest trucicielką, natomiast Mirabella panuje nad żywiołami. Korona jest tylko jedna, a należy się każdej tak samo. Oznacza to, że wygra tylko jedna z sióstr mordując pozostałe, jak głosi prawo rządzące światem.
Noc podczas, której dziewczyny kończą 16 lat rozpoczyna okres walki o koronę.
"Każdy dar jest jednocześnie jasny i mroczny."
Intrygujący opis plus piękne wydanie tej książki sprawiły, że skusiłam się na nią bez najmniejszego zawahania, ale czy tym razem ten wybór był trafny?
Blake chciała stworzyć fantastyczny świat z trzema silnymi bohaterkami. A tak naprawdę czytając książkę śledziłam losy 3 dziewczyn, które są mi zupełnie obce i obojętne. Przez ponad 300 stron czytamy o tych dziewczynach, ale nie poznajemy ich bliżej. One są bo są, mają jakiś tam cel w życiu, ale nic o nich więcej nie wiemy, oprócz informacji jakie dary posiadają, gdzie mieszkają i co robią na co dzień. Chciałabym móc przedstawić Wam te dziewczyny nieco bliżej, ale naprawdę nie jestem w stanie tego zrobić, bo po lekturze sama nic o nich nie wiem, a jedyną osobą, która się wyróżniała na tle innych i do, której zapaliła mi się jakaś mała sympatia to Jules, poboczna bohaterka, która za wychowańca ma pumę. I to by było na tyle jeśli chodzi o bohaterów tej książki.
Do świata, który stworzyła autorka niestety też będę mieć zastrzeżenia. Bo niby mamy zarys tła świata fantastycznego, ale przez całą historię, ten zarys pozostaje tylko i wyłącznie zarysem. Brak tu jakichkolwiek opisów tego świata, które pozwoliłyby czytelnikowi wlecieć w ten świat i przemierzać go z zainteresowaniem. Czuję się tu niedosyt.
Sposób w jaki Kendare Blake przedstawiała fabułę to przeskakiwanie treścią od jednej bohaterki do drugiej. Byłby to fajny zabieg gdybyśmy te bohaterki poznawali z każdym kolejnym opisem. Ale tak się nie dzieje. Są one często w centrum przedstawionych wydarzeń, ale mam wrażenie, że te zdarzenia do niczego ważnego nie prowadzą i nic nie wnoszą. Akcja często urywa się w jakimś momencie i już na kolejnej stronie czytamy o zupełnie innych osobach bez jakiegokolwiek zaznaczenia tej zmiany co mnie dekoncentrowało i nie raz musiałam cofać się kilka linijek żeby się zorientować czy tylko mi się zdaje czy tam była mowa o zupełnie kimś innym.
Narzekam, narzekam i narzekam, ale miałam co do tej książki spore oczekiwania, które niestety nie zostały spełnione. Jedyne co mogę powiedzieć pozytywnego to zakończenie całej historii. W tym momencie autorka zyskała troszkę mojego uznania i przyznam, że się w jakimś małym stopniu obroniła. Nastąpił niespodziewany zwrot akcji, zaskoczył mnie nie mało i książka się skończyła.
Mam świadomość, że ta część jest wprowadzeniem do serii i dlatego akcja ciągnie się jak flaki z olejem, a Blake zostawiła sobie asa w rękawie na kolejne części, ale jestem zdania, że aby sięgnąć po te kolejne części przydałoby się czytelnika zachęcić już w pierwszej, żeby nie marzył o niczym innym jak dostanie kontynuacji jak najszybciej. Ze mną tak nie jest. Owszem jestem ciekawa co będzie dalej, szczególnie po ostatniej scenie, ale nie aż tak, że będę ją wypatrywać z zapartym tchem.
Opis książki oraz akcja Moondrive Shop zachęciły mnie do sięgnięcia po tę pozycję.
I muszę przyznać, że pomysł Blake był genialny, ale samo wykonanie legło w gruzach przynajmniej w pierwszej części. Tak właściwie nie poznajemy tu świata fantastycznego, ale mamy tylko jego szkic, nie poznajemy bohaterek, bo mamy tylko ich papierowe wersje, a akcji jest tyle co nic. Mam wrażenie, że autorka tak bardzo skupiła się na relacjach pobocznych między bohaterami i na akcji końcowej chcąc zaskoczyć czytelnika, że całą resztę napisała bo napisała, nie wkładając w to tak naprawdę nic. Męczyłam się przez większą część fabuły i czytałam ją bo chciałam ją już skończyć. Nie polubiłam bohaterek, bo nie miałam na to szansy, a świat jest tak ubogi, że ciężko mi go sobie wyobrazić.
Zakończenie mnie zaskoczyło i sprawiło, że przeczytam kolejną część, ale podejdę do niej bez jakichkolwiek oczekiwań.
Nie będę Wam tej książki ani polecać ani odradzać, bo nawet opinie na LubimyCzytać są podzielone, ale proponuje, żebyście przekonali się sami jeśli macie okazję, jeśli nie to w sumie nic nie stracicie
Wydawnictwo: Moondrive
Data wydania: 2017-11-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 357
Tytuł oryginału: Three Dark Crowns
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Dodał/a opinię:
Dominika Malinowska
It's been months since the ghost of Anna Korlov opened a door to Hell in her basement and disappeared into it, but ghost-hunter Cas Lowood can't move on...
Zaskakująca w swoim przebiegu ceremonia Przyspieszenia dobiegła końca, a walka o tron wkracza w decydujący etap. Teraz każda z trzech sióstr musi...